LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1116

Rodgers tworzy właściwą formułę


Na konferencji prasowej, która odbyła się przed spotkaniem z Fulham, Brendan Rodgers wypowiedział się w bardzo dobry sposób. Pomimo wcześniejszej porażki z Arsenalem pozostał niewzruszony, chłodno ocenił sytuację i korzystał z matematyki.

- Spójrzcie, gdzie jesteśmy. Średnio zdobyliśmy dwa punkty na mecz. Jeśli utrzymamy taką formę, to do Ligi Mistrzów powinniśmy wejść - powiedział północnoirlandzki menadżer. - W sobotę walczymy o kolejne trzy oczka. Jeśli je zdobędziemy, to będzie można powiedzieć, że nasza forma zwyżkuje.

Po raz pierwszy w sezonie Rodgers powiedział to, co wszyscy dookoła wiedzieli. Awans do Champions League to mus dla Liverpoolu. To jedyny cel w tej kampanii. Całe to rozprawianie o zrobieniu niespodzianki i zdobyciu tytułu to opuszczanie rzeczywistości.

Liverpool zdobył pełną pulę w sobotę, w meczu z Fulham. Widać było walkę o zwycięstwo, nawet na tle mizernie prezentujących się the Cottagers. Nie trzeba kalkulatora, by zobaczyć lokatę the Reds. Po jedenastu meczach czerwoni są wiceliderami Premier League, mają 23 punkty i wszystko wskazuje na to, że cel może zostać zrealizowany.

Od roku 2009 (Liverpool zdobył wicemistrzostwo i po raz ostatni zagościł na europejskich salonach) żadna drużyna nie potrzebowała więcej niż 73 punkty na wejście do LM. To był dorobek Arsenalu w zeszłej kampanii. Kampanii, w której czołowa siódemka odłączyła się od reszty stawki. Siódmy Liverpool miał 61 punktów, a ósme WBA 49 oczek.

Widać było różnice w jakości. W oczy rzucają się też liczby. Można by powiedzieć, że mecze z drużynami z dolnej trzynastki należy traktować jako wygrane i można dopisać sobie 78 punktów. Liczba ta jednak malała z każdym remisem i każdą klęską.

Z tych 78 punktów, Liverpool stracił 27. Arsenal 16, Tottenham 21. Manchester United, co jest wielkim osiągnięciem, tylko 9 i ustrzelił dublet ze wszystkimi drużynami z miejsc 12–20. Od the Reds, jedynie Everton miał gorsze wyniki z tymi zespołami, a na szóste miejsce zapracowali sobie meczami u siebie.

Teraz jednak Liverpool nie zadowoli się szóstym miejscem. Reasumując, matematyka pokazuje, że Liverpool musiał jeszcze nauczyć się wygrywać z „mniejszymi klubami”, w których gronie są m.in. zdobywcy Pucharu Europy Aston Villa, czy wspierane przez rzesze kibiców Newcastle i Sunderland. Czerwonym zdarzało się rok temu upokarzać niektóre drużyny wbijając im od trzech bramek w górę, ale nie zdarzało się to wystarczająco regularnie.

W nowym systemie, którym wydaje się operować Rodgers, obecny bilans byłby uznany za korzystny. 7 punktów straconych na 27 możliwych z meczów z zespołami, które skończyły poniżej ósmego miejsca. Jeśli stabilizację się wprowadzi, to dałoby to 18 punktów straty w sezonie.

Piłka nożna nie jest jednak sportem na papierze. Teraz inna jest też liga. Wystarczy spojrzeć na Southampton, drużynę z trzeciego miejsca, z którą Liverpool punkty już stracił. Oni zniwelowali dystans do czołówki przez kontrakt telewizyjny.

Święci wydali ponad 30 milionów funtów na trzech graczy, którzy grali w Champions League, a Swansea robiło letnie zakupy w La Liga i dodało do szeregów Wilfrieda Bony’ego. West Bromwich Albion zaliczyło pracowity koniec okienka, Norwich zaopatrzyło się za granicą. Nawet Cardiff, beniaminek, dokonał kilku pokaźnych transferów.

To czyni te mecze jeszcze trudniejszymi, a Liverpool znowu zaczął się odnajdywać w szarej ligowej rzeczywistości. Po potrzebnych na dotarcie trudnych występach ze Stoke, Villą i Sunderlandem, wróciła lekkość gry.

Zaraz pojawią się krzyki, że WBA i Fulham to proste mecze, ale wypada zauważyć, że zespół Steve’a Clarke’a wywiózł trzy punkty z Old Trafford i powinien był wygrać na Stamford Bridge.

Ciężej jest obronić Fulham. Byli tak tragiczni w sobotę, jak Liverpool był genialny. Zespół Jola został pokonany w chwili, gdy piłka zaczęła wędrować w trójkącie Suárez-Coutinho-Gerrard. Wtedy widać było, że jedna drużyna pobawi się przez 90 minut z drugą. Fulham się bało. Wydawało się, że po drugiej bramce chcieliby pójść do domu i podziękować za wszystko. Liverpool miał inny plan.

Sobotni mecz mógł się podobać, a uwielbiającego matematykę Rodgersa może coś zainteresować. Jego drużyna po siedmiu ostatnich porażkach w lidze wygrywał, więc można rzec, że pod wodzą pochodzącego z Irlandii Północnej menedżera the Reds nie przegrywają seriami. Widać mentalność, widać chęci. Od początku spotkania dało się zauważyć, że piłkarze chcą zrealizować to, czego nie zrealizowali na the Emirates.

Jednym z czynników był powrót defensywnej czwórki. Niewątpliwie 3-4-1-2 zostanie jeszcze kiedyś użyte, nawet powinno, to nie było potrzeby ustawienia trzech stoperów przeciwko Berbatowowi. Bułgar pospacerował po boisku, jakby nie był zainteresowany przebiegiem meczu. Pomoc Fulham też nie wymagała większej uwagi. Gerrard mógł się dzięki temu skupić na ataku. To co wypadło beznadziejnie z Arsenalem, wypadło dobrze z Fulham.

Może przetańczenie z piłką przez statyczną jedenastkę gości z Londynu sprawiło przyjemność Rodgersowi, to chęć zwycięstwa, wola walki i ciągły pressing zrobiły to niewątpliwie. Przy czwartej bramce Henderson i Gerrard napastowali Kierana Richardsona w takim stopniu, że ten oddał piłkę, jakby chciał powiedzieć „mam dość”. Był zmęczony pressingiem, był zmęczony ciągłym atakiem ze strony graczy the Reds. Jedynym minusem może być brak hat-tricka Suáreza.

Można też żałować, że nie padło sześć, albo siedem bramek. To jest ważne. Zdanie „Przecież to tylko Fulham” zapewne zdominuje wszelakie podsumowania meczów, ale może się podobać charakter pokazany przez czerwonych. Poprawa w stosunku do zeszłego tygodnia jest widoczna gołym okiem. W tym sezonie liga jest inna, dołujące Fulham niech będzie przykładem. Liverpool jednak to drużyna, która jest w stanie się otrzepać się po porażce i atakuje całą siłą.

Jeśli uda się to utrzymać, to kwalifikacja do Ligi Mistrzów jest realna. Rodgers, ze swoim wzorem, może to osiągnąć.

Kristian Walsh

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

galthar 11.11.2013 00:07 #
Mam nadzieję, że każdemu "tylko klubowi" będziemy pakować co najmniej 3/4 bramki :D
Pustelnik 11.11.2013 11:11 #
To nie tylko Fulham. To jest 1 z 20 zespołów występujących w najlepszej lidze na świecie.
Stewart 11.11.2013 13:36 #
Liverpool chyba przeszedł do PLAY po ostatnim meczu, bo ma formułę 4:0 :D

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (6)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (24)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com