Suárez jest geniuszem

Jan Mølby w swojej najnowszej kolumnie pochwalił umiejętności Luisa Suáreza, ale zauważył również, że Urugwajczyk różni się od innych topowych zawodników. Oprócz tego Wielki Duńczyk podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat nadchodzącego starcia z West Hamem.

Suárez jest klasą samą w sobie

Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że Luis Suárez jest niesamowitym talentem, lecz różni się od każdego innego piłkarza na świecie. Ma w sobie coś z hazardzisty, podejmuje ryzyko kiedy inni by spasowali. Nie polega na swoich atrybutach fizycznych.

Nie jest szczególnie szybki ani silny, ale jest świetnym piłkarzem z niesamowitą boiskową świadomością. Przy trzeciej bramce z Norwich było to najlepiej widać. Wszystkie cztery gole były cudowne, ale trzecia była chyba najbardziej wyjątkowa. Uderzył piłkę z półwoleja przeciwstawną nogą. Nie była to silna „petarda”, lecz wycelowane wykończenie.

Pierwsza bramka była typową dla Suáreza, a czwarta z rzutu wolnego również była zacnej urody, ale zgadzam się ze Stevenem Gerrardem, że jak na Urugwajczyka to nic wyjątkowego, gdyż to już standard, norma.

Za każdym razem, gdy Luis podchodzi do wykonania rzutu wolnego, to masz nadzieję, że strzeli bramkę lub chociaż zmusi bramkarza do wzmożonego wysiłku. W chwili obecnej jest w ścisłej czołówce najlepszych piłkarzy globu. Frank Ribéry miał całkiem udany sezon i gra w mocnej ekipie, ale w porównaniu do Suáreza jest jednowymiarowy.

Cristiano Ronaldo i Lionel Messi grają w słabszej lidze, ale ich wyśrubowanego rekordy strzeleckie prawdopodobnie umieszczają ich przed Suárezem. Luis jest najlepszym napastnikiem Premier League, aczkolwiek Sergio Agüero depcze mu po piętach.

Jego obecna wartość dla klubu to co najmniej 100 milionów funtów. Spodziewam się, że jeden lub dwa kluby będą robić podchody w styczniu i nie wykluczam, że Arsenal może zaliczać się do tego grona, ponieważ zdali sobie sprawę, że wydając duże pieniądze, dostajesz najlepszych graczy.

Jednak najbardziej imponujące jest to, że Liverpoolowi udało się zatrzymać zawodnika światowej klasy bez brania udziału w Lidze Mistrzów. Uznanie należy się klubowi, ponieważ w lecie twardo obstawiali przy swoim. Suárez jest chyba jedynym piłkarzem wśród najlepszych 50 graczy świata, który nie gra w Lidze Mistrzów.

Spotkanie z West Hamem nie będzie spacerkiem

Zdecydowanie będą lepiej zorganizowani, a Big Sam słynie z tego, że jego zespoły traktują grę w obronie bardzo poważnie. Będą stwarzali duże zagrożenie przy stałych fragmentach gry, ale Liverpool grając u siebie celuje tylko w trzy punkty.

The Reds prawdopodobnie zmierzą się z około dziesięcioma stałymi fragmentami i na każdym z nich muszą być mocno skupieni. Zawsze czułem, że strata Jamiego Carraghera będzie większa, niż się każdy spodziewał. Był staroświeckim obrońcą i wykopywał każdą piłkę, niwelując zagrożenie. Zadbałby o to, żeby obrońcy byli blisko siebie, co przydałoby się w tym sezonie, bo zbyt często jesteśmy narażeni na groźne ataki.

Forma wyjazdowa Liverpoolu jest dużym zmartwieniem

Wygrana nad Norwich City nie powiedziała nam zbyt wiele na temat the Reds.

Kiedy gramy u siebie ze słabszymi zespołami, to nie mamy najmniejszego problemu, żeby wygrać. Jednak przegrana z Hull City bardzo mnie niepokoi. Fizycznie wyglądaliśmy mizernie i nikt nie chciał pociągnąć drużyny.

Forma wyjazdowa jest zmartwieniem. Liverpool ma tendencję do hazardu, ryzykują granie o trzy punkty nawet jeżeli mecz idzie im bardzo kiepsko.

Brendan Rodgers powiedział, że od obrońców oczekuje przede wszystkim gry w defensywie, dopiero potem można zabrać się za rozgrywanie. Liverpool musi bardziej utrudnić rywalom strzelanie bramek, zdać sobie sprawę, w jakiego rodzaju meczu biorą udział i pogodzić się z tym, że nie każde spotkanie można wygrać.

Drużyna z największą liczbą czystych kont wygra prawdopodobnie ligę. Jeżeli spojrzysz na Arsenal z tego sezonu i porównasz go z poprzednimi to zobaczysz, że tracą mniej goli.

Liverpool powinien dalej kontynuować dobre występy na Anfield, ale musi poprawić się na wyjazdach.