Sakho po meczu z West Hamem
Coraz większa konkurencja w szeregach Liverpoolu o miejsce w obronie to bardzo korzystny czynnik, biorąc pod uwagę aspiracje zespołu. Takiego zdania jest Mamadou Sakho.
Po dwukrotnym zdobyciu trzech punktów na Anfield w minionym tygodniu, kolejno z Norwich i West Hamem, drużyna Brendana Rodgersa wspięła się na drugie miejsce w tabeli Barclays Premier League.
Sakho wyszedł w podstawowej jedenastce przez nieobecność Daniela Aggera, który się rozchorował. Swoją szansę wykorzystał i zaliczył świetny występ.
Od czasu swojego transferu w ostatni dzień okienka z Paris Saint-Germain, 23-latek zaliczył dziewięć występów, pomimo dużej konkurencji o miejsce w jedenastce.
Francuz uważa, że obecność wielu obrońców wysokiej jakości w klubie to pozytywna rzecz, ale sam chce się jeszcze wiele nauczyć i chce wrócić z zespołem do europejskich rozgrywek.
– Świetnie się z każdym dogaduję – powiedział Sakho w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu. – Wszyscy tutaj są bardzo doświadczeni, więc mogę tylko korzystać z ich obecności i się uczyć. Jestem młody, a ich doświadczenie jest bardzo pomocne.
– Jest rywalizacja, ale każdy jest gotowy do gry i chce pomóc Liverpoolowi w powrocie do Europy.
– Sam walczę o miejsce w drużynie z całych sił, tak samo jak każdy z nas. Jestem zadowolony z tej sytuacji.
– Tutejszy futbol różni się od tego, który grałem we Francji. Tutaj gra się szybciej i bardziej fizycznie. Sam jednak aklimatyzuję się bardzo dobrze i koledzy są bardzo pomocni.
Numer 17 Liverpoolu spędził całą swoją karierę Paryżu przed wrześniową przeprowadzką na Merseyside i teraz chce nowych wyzwań po czasie spędzonym w szeregach giganta Ligue 1.
Jego aklimatyzacja na Merseyside przebiega w szybkim tempie. Ułatwiają ją obecność mówiących po francusku Aly’ego Cissoko i Kolo Touré, ale obrońca przyznaje, że zajmie mu trochę czasu opanowanie miejscowego języka.
– Cały czas ulepszam swój angielski. Uczę się go bez przerwy – wyjaśnił.
– Jeśli chodzi o akcent Scouserów, to bardzo trudno mi go zrozumieć. Przypomina mi język holenderski. Miejscowi mówią bardzo szybko i trudno mi się w tym połapać.
– Aly i Kolo pomagają mi się zaaklimatyzować. Obydwaj mówią po francusku. Inni też są bardzo przyjaźni. Szczególnie Daniel Sturridge i Steven Gerrard.
– Liverpool jest jak rodzina, to się czuje. Cały czas mam wrażenie, że jestem u siebie. Dobrze się tu czuję, jestem szczęśliwy. Do tego mamy świetną drużyną.
– Ludzie w mieście są bardzo przyjaźni, a samo miasto piękne. Mojej rodzinie bardzo się podoba, więc naprawdę przyjemnie jest być tutaj.
Sakho zdobył swojego pierwszego gola dla the Reds, kiedy wykorzystał dośrodkowanie Gerrarda z rzutu wolnego w meczu z West Hamem wygranym 4:1.
Wydawało się, że Martin Škrtel i James Collins (obrońca gości) dotknęli piłki zanim wpadła do siatki, więc ciężko było określić kto właściwie strzelił bramkę.
Francuz uważa, że stawka była znacznie wyższa.
– W szatni po meczu nie wiedzieliśmy – dodał.
– Myślałem, że piłka przeszła przez linię, ale powiedziałem Martinowi: „Mogę powiedzieć, że to Twoja bramka, dla mnie to bez różnicy, dopóki wygrywa zespół. To się liczy, nie fakt, kto strzelił. Naprawdę nie ma to dla mnie znaczenia”.
– Przede wszystkim mam bronić. Ale jeśli pojawia się szansa na oddanie strzału po stałym fragmencie to staram się ją jak najlepiej wykorzystać.
Komentarze (3)