Spurs kompletują obronę
André Villas-Boas jest pełen nadziei, iż Tottenham nie będzie musiał stawić czoła Luisowi Suárezowi poprzez zbudowaną prowizorycznie linię defensywną. Na niedzielną konfrontację z Liverpoolem na White Hart Lane ma szansę wydobrzeć istotne ogniwo formacji obronej Spurs, Vlad Chiricheș.
Rumun nie wystąpił w ostatnim, wygranym przez Koguty 2:1 meczu przeciwko Sunderlandowi, z powodu „mocnego uderzenia” w kolano, które zostało zoperowane tuż przed przeprowadzką defensora do Londynu. Przed potyczką z Czarnymi Kotami, portugalski menedżer nie mógł również skorzystać z Younèsa Kaboula oraz Jana Vertonghena, co zmusiło go do wystawienia na środku obrony duetu Dawson-Capoue.
Tottenham nie martwi się absencją Chiricheșa w dzisiejszym boju z drużyną Anży, ponieważ londyńczycy już wcześniej zdołali zapewnić sobie awans z grupy Ligi Europy. Jednak perspektywa pojedynku przeciwko najlepszemu strzelcowi obecnej kampanii Premier League bez pary nominalnych środkowych obrońców nie koi nerwów Boasa.
Starając się przywrócić Rumuna do pełnej dyspozycji, Tottenham zastosował wyjątkową metodę potocznie zwaną „wirowaniem krwi” [metoda z zastosowaniem bogatopłytkowego osocza, platelet-rich plasma (PRP) – przyp. red.], którą wcześniej stosował Gareth Bale oraz Jermain Defoe, a planuje poddać jej się Vertonghen. Portugalski menedżer stwierdził, że wyniki leczenia są obiecujące.
– Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Vlad będzie gotowy na mecz z Liverpoolem – wyjawił Boas.
– Został mocno uderzony w kolano, które bardzo spuchło. Odprowadziliśmy trochę krwi z jego kolana, co wytworzyło stresującą sytuację, gdyż staw już wcześniej został uszkodzony, a zawodnik przebył operację. Użyliśmy leczenia PRP i opuchlizna zeszła.
Tottenham traci trzy punktu do Liverpoolu. Boas wierzy, że zwycięstwo w niedzielnej konfrontacji rozwieje wszelkie chmury gromadzące się nad White Hart Lane i udowodni, że jego przebudowany zespół zalicza progres, pomimo krytyki, którą znosi.
– Znajdujemy się w fenomenalnej sytuacji. Jeśli zwyciężymy w niedzielnym meczu, zrównamy się punktami z zespołem, który tak fantastycznie rozpoczął obecną kampanię. W tym momencie nasuwa się porównanie: po przebyciu tak wielu doświadczeń znajdziemy się w takiej samej pozycji punktowej, co ekipa notująca idealny początek sezonu, więc naprawdę nie odstajemy znacząco. W zeszłym sezonie na tym etapie rozgrywek przegraliśmy z Evertonem. Wspaniale byłoby mieć cztery punkty więcej, niż w poprzednim roku w tej samej kolejce.
Komentarze (2)