Simon o Boxing Day
Simon Mignolet wyjawił czemu zawodnicy Liverpoolu odwołali swoje plany świąteczne, naciskając równocześnie na to, iż „piłkarze poczekają do maja ze świętowaniem”.
Wielu rywali Premier League widywano na różnych imprezach świątecznych, jednak drużyna Brendana Rodgersa nie poszła śladem przeciwników.
Belgijski bramkarz powtarza, iż była to decyzja całej drużyny, aby zachować skupienie i podążać za możliwymi sukcesami w tym okresie.
Wraz z ostatnim zwycięstwem z Cardiff City, pierwszym z 4 meczów w ciągu 10 dni, Mignolet wierzy, że kluczowym będzie zachowanie koncentracji przed kolejnymi meczami.
- Nie będzie żadnej imprezy świątecznej dla zawodników w tym roku.
- Postanowiliśmy, iż terminarz jest zbyt napięty, aby pozwolić sobie na zabawę. Wszyscy skupiamy się na spotkaniach czekających nas w ciągu kilku dni.
- Sprawy mają się na razie bardzo dobrze, jednak musimy mieć pewność, iż nie poprzestaniemy na tym. Musimy się dobrze przygotować na kolejne wyzwanie.
- Jeśli będziemy potrzebowali zabawy i świętowania, zrobimy to w odpowiednim momencie. Impreza może poczekać do maja.
Po przyznaniu zawodnikom 12 miesięcy temu jednego dnia na przerwę świąteczną, Rodgers musiał 24 godziny później oglądać blamaż 3:1 ze Stoke City.
Tym razem, the Reds nie chcą powtórki. Liverpool będzie trenował w Melwood w najbliższym okresie, przygotowując się na napięty terminarz i przede wszystkim zbliżający się szlagier w okolicach Boxing Day.
Na swojej liście życzeń Mignolet wpisał jedynie zakończenie 100% efektywności Manchesteru City na Etihad Stadium w tym sezonie.
- Fakt, że są to Święta nie robi dla nas tak wielkiej różnicy – to po prostu dzień przed ważnym spotkaniem, więc będziemy wtedy trenować.
- Wszyscy zachowali się profesjonalnie i poradzą sobie z takim obrotem sytuacji.
- Co chciałbym dostać na Święta? Zwycięstwo w Boxing Day powinno mi w zupełności wystarczyć.
- To zawsze jest ważny okres dla rodziny. Zarówno rodzice mojej żony, jak i moi, przyjadą do nas na Święta.
- Jedyna różnica między belgijskimi Świętami, a angielskimi jest taka, iż większość ludzi w Belgii świętuje przede wszystkim w Wigilię. Wciąż mamy za to indyka!
Mignolet z pewnością nie narzekał na brak wsparcia w ostatni weekend w meczu z Cardiff. Na trybunach pojawiła się zarówno jego rodzina i przyjaciele, jak i wielu flamandzkich kibiców the Reds.
Fani Liverpoolu w Belgii nie mogą się nacieszyć transferem bramkarza z Sunderlandu na Anfield w ostatnim okienku transferowym.
- Było około 150 Belgów na trybunach.
- Zorganizowano jeden autokar dla naszych przyjaciół i jeden dla kibiców drużyny.
- Flamandzcy fani wspierali drużynę jeszcze przed podpisaniem przeze mnie kontraktu. Oczywistym jest, iż po dołączeniu do the Reds, liczba kibiców nieco wzrosła.
- W Belgii jest mnóstwo fanów the Reds, a społeczność powoli się rozwija. Świetnie jest mieć takie wsparcie.
Świetna seria czterech zwycięstw z rzędu, do której przyczyniła się fantastyczna forma Luisa Suáreza, rozpoczęła dyskusje o możliwościach walczenia o tytuł w drugiej połowie kampanii.
Jednakże Mignolet nie zamierza patrzeć za daleko, skupiając się na czwartkowym starciu z City.
- Udało nam się dobrze rozpocząć te rozgrywki, jednak sezon jest bardzo długi.
- Wciąż czeka nas mnóstwo spotkań i wiele może się wydarzyć do końca rozgrywek.
- Wiemy, gdzie chcemy być, ale najważniejsze jest granie na pełnych obrotach w każdym meczu. Musimy osiągać jak najwięcej we wszystkich spotkaniach.
- Wszystko zostaje zapomniane po zwycięstwie. Staramy się patrzeć w przód, ale jako piłkarze zawsze będziemy myśleć tylko o następnym wyzwaniu.
- Czeka nas trudne starcie z Manchesterem City i chcemy się pokazać z dobrej strony na Etihad Stadium. Będziemy ciężko trenował i przygotujemy się jak najlepiej na to spotkanie.
Komentarze (9)
Jeśli uda się wycisnąć z obu kolejnych meczów 2 albo 3 punkty to będzie to wystarczający sygnał, że lecimy po mistrza.
Zwłaszcza, że drugą połowę sezonu LFC gra zawsze lepiej.
A City niech krzyczy Trybson !
Brawo chłopaki!
Nie przesadzajmy z tym reżimem, żaden mecz nie jest ważniejszy od rodziny.