Żal Johnsona po meczu
Nieugięty Glen Johnson jest zdania, że Liverpool dowiódł, iż może walczyć o miejsce na szczycie Premier League pomimo doznania porażki 1:2 z Manchesterem City na Etihad Stadium.
Boczny obrońca the Reds pozostaje z uczuciem żalu po niewykorzystanych sytuacjach i „niedorzecznych” decyzjach sędziowskich po tym, jak zespół Brendana Rodgersa spadł na czwartą pozycję w tabeli.
Akcja bramkowa Raheema Sterlinga z pierwszej połowy spotkania została niesłusznie przerwana, a niedługo przed ostatnim gwizdkiem arbitra, w sytuacji, gdy Joleon Lescott ciągnął Luisa Suáreza za koszulkę, nie podyktowano dla Czerwonych rzutu karnego.
– Nie zasłużyliśmy na to, aby to przegrać – powiedział Johnson gazecie Liverpool Echo.
– Nasza gra powinna być wynagrodzona co najmniej jednym punktem.
– Prawdopodobnie jestem w najlepszym nastroju mimo porażki w całym moim życiu.
– Nie ma zbyt wielu zespołów, które przyjeżdżają tutaj i grają w sposób, w jaki zagraliśmy my.
– Udowodniliśmy, że możemy rywalizować z City.
– W niektórych momentach dominowaliśmy w posiadaniu piłki.
– Oczywiście innymi razy znajdowaliśmy się pod presją – tak się dzieje, gdy grasz z Manchesterem City na ich terenie – jednak z większością ataków dobrze sobie poradziliśmy.
– Zagraliśmy niemalże idealnie według tego, co zaplanowaliśmy. Jedynie nie zdobyliśmy w rezultacie żadnych punktów.
– Mieliśmy kilka naprawdę niezłych okazji na strzelenie bramki i jesteśmy rozczarowani nie wywiezieniem żadnej punktowej zdobyczy z tego spotkania.
– Widziałem niezaliczoną bramkę Raheema. Po czymś takim nie można nawet bronić sędziego liniowego.
– To po prostu niedorzeczne.
– Bywa że komentatorzy bronią arbitrów mówiąc, że to trudne do ocenienia, gdy dwóch piłkarzy znajduje się na tym samym kawałku murawy. Jednak dzieliły ich blisko trzy metry różnicy – to nie jest nawet blisko.
– Nie uważam, żeby Raheem znalazł się na spalonym w tamtej sytuacji, czego dowodzą powtórki.
– Luis jest przekonany, że należał się karny za ciągnięcie go za koszulkę przed końcem meczu.
Philippe Coutinho wyprowadził the Reds na prowadzenie, jednak to City prowadził w przerwie zawodów dzięki bramkom Vincenta Kompany’ego i Álvaro Negredo.
Hiszpan Negredo skorzystał z gafy Simona Mignoleta, jednak Johnson zdecydowanie broni bramkarza Czerwonych.
– Nie musieliśmy poklepywać go po plecach i pocieszać – dodał Johnson.
– Simon gra dla nas świetnie przez cały rok.
– To silny facet – jest twardy psychicznie. Każdy popełnia błędy i on sobie z tym poradzi.
Johnson jest przekonany, że nie doświadczy symptomu kaca, gdy powróci do swojego byłego klubu, Chelsea, aby rozegrać wyjazdowe spotkanie w niedzielę.
– Żadna drużyna walcząca o czołową czwórkę nie chce przegrać dwóch meczów z rzędu – powiedział. – Graliśmy fantastycznie przeciwko City, wyciągniemy z tego pozytywy i skupimy się na niedzieli. Musimy pozostawić porażkę za nami i skoncentrować się na Chelsea.
– Każdy wygląda dużych meczów. Czasami jest łatwiej grać przeciwko wielkim klubom, gdyż wydobywa to więcej z zawodnika.
– Cechą dobrego zespołu jest to, że potrafi uporać się z rozczarowującym rezultatem i to właśnie jest rzecz, której zamierzamy dokonać w niedzielę. Wiemy, że mamy umiejętności, aby znaleźć się blisko lidera. W odpowiednim dniu jesteśmy w stanie zmierzyć się z każdym.
James Pearce
Komentarze (12)
Dziękujemy za niego!
A po co w piłce takie sporne kwestie jak spalone czy karne? Właśnie dla sędziów żeby mogli wpływać na wynik spotkania. Twierdzenie, że powtórki video zabiją nam widowisko jest nadużyciem.
Masz rację, mecze poprawione :)