Trzy kropki: Mecz z Hull
W pierwszy dzień nowego roku Liverpool podejmował na Anfield Hull City i bez większych problemów zdołał wygrać 2:0. Kolejnej szansy nie wykorzystał jednak Iago Aspas, a niesamowicie ambitny był Philippe Coutinho. Między innymi o tym przeczytacie w najnowszym wydaniu „Trzech kropek”.
O ogólnym przebiegu meczu… (Oski_LFC)
W pierwszej połowie gra ewidentnie nie kleiła się the Reds i można było odnieść wrażenie, że nowy rok uczcili nie tylko symboliczną lampką szampana. Przełomowa okazała się bramka Aggera, przez co w ofensywnie było czuć większą swobodę. Najważniejsze, że udało się zdobyć trzy punkty i wypracować sobie kilka dobrych okazji, mimo tego, że byliśmy świadkami już lepszych występów na Anfield w tym sezonie. Hull, jak to stwierdził Steve Bruce, było wyczerpane, ale jednak nie na tyle, aby nie skopać na wszystkie sposoby Suáreza. Cóż, jeśli głównie na tym się koncentrujesz, to nie możesz wywieźć chociażby remisu z trudnego terenu.
O ambitnym Coutinho… (Hills)
Ten Brazylijczyk to nam się naprawdę udał! Oby wszelkie kontuzje i inne pechowe sytuacje omijały naszą dziesiątkę szerokim łukiem. Z Cou w środku odczuwam spokój i jestem pewny, że mamy w składzie gościa potrafiącego jednym podaniem otworzyć napastnikowi drogę do bramki. Ostatni mecz z Hull potwierdził olbrzymi talent naszego zimowego nabytku. Dobry przegląd pola, mądrość i dojrzałość w rozprowadzaniu piłki, świetne przyjęcie. Do tego można jeszcze dopisać lekką nutkę szaleńczej fantazji młodego człowieka, która czyni z Coutinho nieprzewidywalnego piłkarza robiącego „różnicę” na murawie. Mogliśmy taki zryw „szalonej wyobraźni” obejrzeć w końcowych sekundach wygranego meczu z Hull, gdzie niczym Messi „przewiózł” kilku rywali i oddał groźny strzał na bramkę przeciwnika. Ambicja pcha go ciągle do przody, ale to dobrze – zarówno dla niego, jak i Liverpoolu. Trzymam mocno kciuki za dalszy rozwój jego kariery – oby mądrze nią pokierował, bo talent i wspomnianą wcześniej ambicję posiada bez wątpienia.
O kolejnej niewykorzystanej szansie Aspasa… (Oski_LFC)
Iago niestety nie pokazał, że zasługuje na zaufanie menedżera. W przypadku nieobecności kilku podstawowych graczy, dostał szansę zaprezentowania się i to by było właściwie na tyle. Hiszpan zaliczył chyba tylko jedno udane zagranie – do Hendersona w końcówce pierwszej połowy, kiedy to Jordan powinien strzelić gola. To zdecydowanie za mało, jak na wymagania Liverpoolu, dlatego wątpię, aby nastąpił niebawem jakiś przebłysk w jego karierze na Anfield. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.
O wkroczeniu do Top 4 w nowym roku… (Hansav)
Liverpool przez kibiców i media traktowany jest na zasadzie „ze skrajności w skrajność”. Po zwycięstwach i zagranych w świetnym stylu meczach niektórzy widzą w nim kandydata do tytułu. Zwykle gdy balon oczekiwań zostaje napompowany, przychodzi porażka w złym stylu, taka jak na Stamford Bridge i co bardziej nerwowe osoby wykreślają zespół z walki o czołową czwórkę. Tym ważniejsze jest, by obiektywnie spojrzeć na tabelę i dojść do wniosku, że cel, który wszyscy w klubie stawiali sobie na początku sezonu, czyli wejście do Top 4, wciąż jest całkiem w zasięgu ręki. Przegrana z Chelsea była rozczarowująca i zdemaskowała wszystkie słabości zespołu, ale to właśnie takimi spotkaniami, jak to noworoczne z Hull, Liverpool może zagwarantować sobie udział w Lidze Mistrzów. Pierwsze trzy kluby się oddalają, ale jeśli drużyna będzie wygrywać z większą regularnością niż Everton, Tottenham i Manchester United, być może kibice the Reds w przyszłym sezonie znów będą mieli wtorkowe i środowe wieczory zajęte. A w tym celu kluczowe jest pokonywanie tzw. „słabszych” drużyn.
O spotkaniu z Oldham w Pucharze Anglii… (Hansav)
Na zakończenie niezwykle trudnego i wyczerpującego dla piłkarzy okresu świątecznego, czeka nas pierwsze spotkanie w tegorocznej edycji FA Cup. Przeciwnikiem the Reds będzie Oldham, które w poniżający sposób wyeliminowało Liverpool z tego turnieju w ubiegłym sezonie. Mecz rozgrywany będzie na Anfield, co powinno być dodatkowym atutem gwarantującym bezpieczny awans, jednak widmo powtórki z zeszłego roku krąży nad tym meczem. To Oldham będzie zespołem nie mającym nic do stracenia i na pewno postara się wykorzystać zmęczenie the Reds. Niech szansę gry dostaną mniej sfatygowani piłkarze, ale Brendan Rodgers musi sobie zdawać sprawę, że jego dokonania w krajowych pucharach nie robią jak na razie zbyt dobrego wrażenia. Ten pozornie łatwy mecz wymaga od niego pierwszorzędnej trenerskiej inteligencji w zarządzaniu składem i motywacją. Oczywiście to Premier League jest najważniejsza, ale kompromitacja w niczym tutaj nie pomoże.
Komentarze (9)
... kur..! Zapomniałem się wylogować.
:P
Oby wrócił jak najszybciej a w międzyczasie może się uda kupić klasowego DM.