LIV
Liverpool
Champions League
27.11.2024
21:00
RMA
Real Madryt
 
Osób online 1691

Wyjątkowy dzień dla Rodgersów


W III rundzie FA Cup, los skierował naprzeciw siebie Antona i Brendana Rodgersa. W niedzielne popołudnie kierowany przez tego ostatniego Liverpool podejmie Oldham, w którym Anton Rodgers, syn menedżera, rozgrywa mecze jako pomocnik. Zapraszamy do lektury obszernego wywiadu z powyższą dwójką.

Patrząc z perspektywy 40-latka jest to idealna okazja, żeby zrewanżować się za bolesną i rozczarowującą porażkę sprzed roku. Zaś przed Antonem, dwudziestoletnim pomocnikiem Oldham stoi wspaniała szansa, aby pomóc swojej drużynie w powtórzeniu wyczynu z Boundary Park pieczętując tym samym najlepszy dzień w swojej karierze.

Para Rodgersów dzieli tę samą datę urodzenia, pomiędzy nimi jest więc równo 20 lat życia. Biorąc to pod uwagę, dobre relacje między tą dwójką są oczywistością.

Od momentu losowania III rundy FA Cup miesiąc temu, kiedy okazało się, że rodzinne spotkanie na Anfield zależy od wyniku meczu Oldham z Mansfield, napięcie rosło.

- To było po prostu rewelacyjne uczucie. Siedziałem w domu i wiedziałem, że zbliża się losowanie, lecz oglądałem inny mecz w telewizji.

- Anton wyjechał, żeby odwiedzić swojego syna. Sprawdziłem mój telefon i znalazłem tam wiadomość od menedżera Oldham, Lee Johnsona. Wtedy dowiedziałem się, że trafiliśmy na nich w III rundzie.

Antonowi ciężko było uzmysłowić sobie, że już niedługo wyjdzie na murawę Anfield, by zmierzyć się z drużyną prowadzoną przez jego ojca.

- Dzwoniłem do niego, ale nie odpowiadał... Myślę, że unikał mojego telefonu! - powiedział.

- Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Nie sądziłem, że to mogło się dziać naprawdę, ale włączyłem telewizję i zobaczyłem to na własne oczy. W końcu się do niego dodzwoniłem i trochę się przekomarzaliśmy.

Jakby nie patrzeć, to wciąż jest praca.

- Anton i ja prowadzimy swoje życie i jesteśmy dość zajęci - powiedział Brendan.

- Anton jest prawdziwym profesjonalistą i skupia się na swoim życiu piłkarskim. Oczywiście trochę sobie dogadaliśmy. Powiedziałem mu, że zdobyliśmy najwięcej goli wśród zespołów z Premier League w 2013, o tym, że wygraliśmy ostatnie 7 spotkań na Anfield i jak bardzo nie mogę się doczekać naszego spotkania.

Brendan był swoistym mentorem dla syna, analizując jego występy i pomagając w rozwoju. Jednak 20-latek wie, że stratą czasu byłoby pytanie o wskazówki dotyczące niedzielnej potyczki.

Menedżer Liverpoolu ma konkurencyjną naturę - tak samo jak Anton, nie był faworyzowany dorastając, podobnie jego siostra, Misha.

- Kilka razy dostał ode mnie lanie! Kiedy spoglądam wstecz, kiedy był młodszy, pamiętam, że grając w tenisa, ping-ponga czy cokolwiek innego zawsze chciał wygrywać, a ja oczywiście nie miałem zamiaru mu na to pozwolić.

- Z jego siostrą było tak samo; kiedyś ścigaliśmy się i wyglądało na to, że wygra, więc zmyliłem ją i nie dotarła na metę pierwsza, ale bodajże dziewiąta lub dziesiąta. (śmiech)

- Anton nie zawsze był łatwym dzieckiem, ale wyrósł na dojrzałego młodego mężczyznę - kontynuował Brendan.

Urodzony w Reading, Anton jako nastolatek grał w młodzieżówce Chelsea, jednak w wieku 18 lat opuścił ją na rzecz Brighton. Nie miał tam wielu szans na grę, więc ostatnie miesiące zeszłego sezonu spędził na wypożyczeniu w Exeter City.

Tego lata, za radą swojego ojca, podpisał roczny kontrakt z Oldham Athletic.

Z zewnątrz może to wyglądać tak, jakby sławny ojciec pomógł w karierze synowi, ale prawda jest taka, że Anton sam doszedł do miejsca, w którym się teraz znajduje.

- Ojciec nauczył mnie, żebym zawsze dawał z siebie wszystko, niezależnie dla kogo i gdzie gram - powiedział.

- Miałem wtedy pod górkę, bo ojciec był głową Akademii w Chelsea i zawsze był kimś, na kogo patrzyli wszyscy piłkarze. Jednak nauczyłem sobie z tym radzić. To nie jest dla mnie problem, zawsze traktowałem to dosyć pozytywnie.

- Sam opracowywałem wszystkie dodatkowe ćwiczenia i wiedziałem, że nikt tego za mnie nie zrobi. Ojciec pomógł mi w uzyskaniu takiego nastawienia - kontynuował.

- Był zawsze bardzo krytyczny w stosunku do mnie, ale to działało tylko na moją korzyść. Często mówił mi, co muszę poprawić i nad czym popracować. Tata zawsze starał się, żeby uczynić moją grę lepszą.

Brendan dodał - Myślę, że kiedy mam w futbolu syna takiego, jak Anton, to ważne, żeby okazywać mu wsparcie, nieważne jak, czy gdzie gra.

- Kiedy Chelsea zaproponowała mu profesjonalną umowę, doradziłem mu, żeby jej nie podpisywał. Wielu chłopaków w tamtej drużynie dostawało stypendia i kontrakty, mimo że nie grali jeszcze na odpowiednim poziomie.

- Powiedziałem Antonowi, żeby lepiej poczekał, aż nadejdzie dogodny moment. Kontrakt został mu zaoferowany, ale jako jedyny nie przyjął go.

- Chciałem, żeby ciężko pracował, a potem dostał za to nagrodę, wtedy, kiedy naprawdę będzie profesjonalistą. Wielu chłopaków w ten sposób marnowało swój talent - kontynuował Brendan.

- Jako ojciec, nigdy nie chciałem być postrzegany jako ten, który faworyzuje syna. Robiłem to, żeby być z nim i z resztą uczciwym oraz żeby wyciągnąć z niego najlepsze piłkarskie cechy.

- Kiedy grał w Brighton potrzebował występów, a większość czasu spędzał w rezerwach. Potem miał całkiem dobre wypożyczenie w Exeter i klub nawet chciał go wykupić. Jednak chodziło o to, żeby grał na najwyższym osiągalnym dla niego poziomie.

- Powiedziałem mu, żeby odpuścił sobie walory finansowe, bowiem najważniejsze dla jego rozwoju były występy w pierwszym składzie. Oldham był klubem, który przez ostatnie kilka lat chętnie stawiał na młodszych graczy, którzy przychodząc z większych klubów otrzymywali szansę, by zabłysnąć.

Przenosiny do Oldham pozwoliły karierze Antona na dobre się rozpędzić po tym, jak zakończyła się długoterminowa rozprawa sądowa z jego udziałem.

W procesie w Old Bailey w maju został uniewinniony od zarzutów wykorzystywania seksualnego. Tak zakończył się długotrwały koszmar jego rodziny.

- Dla nas, jako rodziców, to było naprawdę bardzo, bardzo trudne przeżycie, szczególnie, że wiedzieliśmy o niewinności naszego dziecka - rozpoczął Brendan.

- Jego mama, Susan, była na każdej rozprawie i widziała to wszystko. Ja zdołałem pojawić się w Old Bailey tylko dwa razy. Wydawało się to nam surrealistyczne. Byliśmy absolutnie pewni niewinności Antona, ale musieliśmy walczyć z pełną zaciekłością, żeby przekonać o tym sąd.

- To był naprawdę trudny okres. Anton ma swoje życie zawodowe, ja również pracuję w jednym z największych klubów na świecie, więc było to dla nas bardzo ważne, żeby ochronić nasze dobre imię.

Teraz jednak Anton może skupić się na przyszłości i z fascynacją spogląda na perspektywę wyjścia na murawę Anfield.

Drużyna Lee Johnsona walczy teraz o utrzymanie na dziewiętnastym miejscu w League One, ale słaba forma w lidze nie przeszkodziła im w pokonaniu the Reds rok temu.

- Nigdy wcześniej nie grałem na Anfield i wprost nie mogę się doczekać tego spotkania - powiedział Anton.

- Jestem jednak przekonany, że będzie o wiele trudniej o zwycięstwo niż rok temu, jednak nie mamy niczego do stracenia, nie ciąży na nas żadna presja.

- Nie udało nam się uzyskać dobrego rezultatu w ostatnim meczu ze Shrewsbury i chcemy przyćmić tę porażkę dobrym występem na Anfield. Postaramy się pokazać z najlepszej strony i przenieść naszą dyspozycję na mecze ligowe. Jeżeli przy okazji uda się coś ugrać, będzie to miły dodatek.

- Po prostu skupiamy się na tym meczu. Dla każdego z nas będzie to wspaniałe przeżycie.

- Pamiętam, jak oglądałem mecz na Boundary Park w zeszłym roku. Fajnie, że chłopakom udało się zwyciężyć, ale wiem, jak trudne to było dla taty - kontynuował Anton.

- Bolała go tamta porażka, ale on nie przenosi życia zawodowego do domu. Można usłyszeć wiele historii, kiedy menedżerowie załamują się po przegranych meczach, ale jemu nie sprawia to większego problemu.

- Bardzo się cieszę, że będziemy mogli zagrać przeciwko sobie! To pierwszy raz, kiedy będziemy w przeciwnych drużynach.

- Moim zdaniem, radzi sobie naprawdę dobrze jako menedżer. Czy kiedykolwiek będzie moim trenerem? Wygląda na to, że zbyt szybko idzie do przodu i nie zdołam go dogonić!

Jakikolwiek nie byłby wynik niedzielnego meczu, zdecydowanie odbije się on echem w rodzinie Rodgersów.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

WiniPL 04.01.2014 13:23 #
Do tej pory nie interesowałem się zbytnio życiem prywatnym Brendana i nie wiedziałem,że już jest dziadkiem. :)
szpadyzor1892 04.01.2014 13:24 #
no to się porobiłooo...
galthar 04.01.2014 13:24 #
Przyjemny wywiad. Ciekawe, czy chłopak będzie na siłe próbował strzelić bramkę :D
faanka 04.01.2014 13:29 #
Rywalizacja tylko na boisku, genialnie się zapowiada :)
Marcel 04.01.2014 13:46 #
Na Anfield go ;d Akurat potrzeba nam pomocnika. A tak poważnie taka ciekawostka, Anton to wychowanek Chelsea, trafił tam w momencie gdy jego ojciec uczył się menadżerki m.in. również przy Mourinho
damiankocemba 04.01.2014 14:38 #
Nie wiedziałem, że Brendan to taki cwaniak ;)
Kowal 04.01.2014 16:47 #
O kurde dziadek Brendan! Tego się nie spodziewałem;)
guzio112 04.01.2014 17:28 #
Jego dzieci mogą czuć się lekko skrzywdzone.. Taki sposób motywacji nie zawsze dobrze działa u dzieci.. Co innego u sportowców. Tam to zazwyczaj działa

Pozostałe aktualności