Trzy kropki: Mecz ze Stoke
W niedzielę Liverpool po raz pierwszy w historii Premier League wywiózł komplet punktów z Britannia Stadium. Efektowne zwycięstwo the Reds zawdzięczają głównie ponownej współpracy Suáreza i Sturridge’a. Między innymi o tym przeczytacie w najnowszym wydaniu „Trzech kropek”.
O ogólnym przebiegu meczu… (AirCanada)
Stoke dotychczas na własnym stadionie nie należało do zbyt gościnnych zespołów, przegrywając tylko raz z Norwich. Najwięcej bramek na Britannia Stadium stracili 7 grudnia, zwyciężając w końcowym rozrachunku Chelsea 3:2. Tymczasem Liverpool wczoraj zaaplikował rywalom pięć trafień, a mógł spokojnie dołożyć do puli kolejne, gdyby chociażby Coutinho wreszcie dostroił swój celownik. Kibice doskonale wiedzą, gdzie tkwią największe problemy w grze Czerwonych. Obrona bez Sakho w sercu defensywy, gasnący z każdym miesiącem Glen Johnson i… słabiutki Cissokho składają się na obronę, której z pewnością nie można nazwać monolitem. Póki Liverpool strzela więcej bramek od rywali i dopisuje do swego konta trzy punkty, problem jest zamiatany pod dywan, co będzie wtedy, gdy głupie błędy defensywy poważnie zminimalizują nasze szanse na Top 4? Nie należę jednak do grona malkontentów. Strzeliliśmy pięć bramek na niewygodnym dla nas terenie, mając w perspektywie przed sobą łatwiejsze wyjazdy (poza Old Trafford) do końca rozgrywek. Są to powody do optymizmu.
O świetnej formie Sterlinga… (Oski_LFC)
Można było odnieść wrażenie, że Raheem stanął w pewnym momencie w miejscu i zastanawiano się nad jego wypożyczeniem. Dobrze się jednak złożyło, że w najcięższym dla zespołu okresie dostał szansę i ją w pełni wykorzystał. Obecnie prezentuje się kapitalnie. Nie tylko pod względem motorycznym i technicznym, ale przede wszystkim widać w nim większą dojrzałość, czego mu zdecydowanie brakowało chociażby w poprzednich miesiącach. Prawdziwy skarb dla Rodgersa i nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki, aby utrzymał taką dyspozycję do końca rozgrywek. A później czeka go ciężka walka na Mundialu w Brazylii. To już praktycznie więcej niż pewne.
O powrocie SAS… (AirCanada)
Chyba wszyscy kibice Liverpoolu czekali z olbrzymim podekscytowaniem na moment, kiedy dwójka liverpoolskich niszczycieli znów wypłynie na pełne morze. Po kilku tygodniach nastąpiło to na Britannia Stadium i defensorzy the Potters na pewno nie będą mile wspominali spotkania z Suárezem i Sturridge’em. Powrót reprezentanta Anglii, był w tym meczu dla Liverpoolu, niczym powiew świeżego wiosennego powietrza. Ciężko wyobrazić sobie, by the Reds mogli cokolwiek osiągnąć przeciwko chłopcom Marka Hughesa bez tej dwójki. Suárez strzelił dwa gole i zaliczył kluczowe podanie przy ostatnim golu w meczu, z kolei Sturridge, przebywając na boisku niespełna 30 minut, zdołał zapisać na swoim koncie asystę i bramkę. Ich statystyki z niedzielnej konfrontacji są idealną wizytówką „SAS”. Kopites nie mogą się już doczekać rywalizacji z Aston Villą w następnej kolejce, gdyż wiele wskazuje na to, że para ta zagra razem od pierwszej minuty na Anfield.
O tragicznej defensywie… (Oski_LFC)
W najbliższe lato największym zadaniem dla Rodgersa będzie przebudowa właśnie tej formacji. Oprócz Mignoleta i Sakho, mało kto ma przyszłość w tym klubie. Johnson, Škrtel, czy Cissokho, to zawodnicy, z którymi wstyd przystępować do walki o najwyższe cele. Gdyby nie nasz kosmiczny atak, aż strach pomyśleć, w którym miejscu aktualnie byśmy się znajdowali. W niedzielę najpierw Touré nie pokrył Croucha, później do Adama nie podbiegł Škrtel, a następnie nie popisał się bramkarz, choć Walters nie powinien się w ogóle znaleźć w takiej sytuacji. Czekajmy na powrót Sakho, Flanagana i José Enrique. Dopiero wtedy bałagan nie będzie tak ogromny.
O pozostałych meczach ligowych w styczniu… (Oski_LFC)
Powiem krótko, trzeba zdobyć komplet punktów. To, czego się najbardziej obawiałem, już za nami, dlatego na Anfield musimy podtrzymać znakomitą passę. Spotkanie z Aston Villą powinno wyglądać podobnie do tych z West Bromem, West Hamem, czy Hull… Dominacja, dominacja i jeszcze raz dominacja. Nie zapominając oczywiście o skuteczności. Później przyjdzie czas na derby, które mogą okazać się kluczowe w kontekście walki o Top 4. W dodatku rywali czekają teraz teoretycznie cięższe starcia wyjazdowe, a zatem naprawdę na początku lutego nasza sytuacja może prezentować się jeszcze lepiej. Ważny okres, ale mamy prawo być optymistami.
Komentarze (6)
u Wallcotta to było pewne, więc radzę nie wyrokować ;)
"mało kto ma przyszłość w tym klubie w tym klubie. " coś się zdublowało ;)