Aly: Będę dalej próbował
Aly Cissokho już wie jak to jest cieszyć się z bramki zdobytej dla Liverpoolu, ale teraz chce móc celebrować gola pełnoprawnie. Dziwna próba Francuza z piątej minuty meczu na Britannia Stadium otworzyła wynik spotkania. Piłka odbiła się od Ryana Shawcrossa i znalazła drogę do bramki.
Interwencja obrońcy Stoke zmyliła Jacka Butlanda i zmieniła tor lotu piłki, przez co gol został uznany za bramkę samobójczą.
Mimo to, Cissokho cieszy się z faktu odegrania jakiejś roli w tym trafieniu i wyznaje, że będzie chciał oddawać więcej strzałów na bramkę w nadchodzących tygodniach.
- Nie był to mój gol. Obejrzałem powtórki i nie byłem pewien, czy piłka po moim strzale leciała w bramkę - powiedział Cissokho.
- Myślę, że to dotknięcie obrońcy zmyliło bramkarza, dlatego gol nie poszedł na moje konto. Najważniejsze, że wygraliśmy mecz i dopisaliśmy sobie trzy punkty, a jeśli jeszcze kiedyś dostanę podobną szansę, po której może paść bramka, to nie będę się wahał.
- Teraz jestem bardziej pewny siebie i częściej będę parł naprzód, żeby próbować zdobywać gole, a nie tylko dośrodkowywać. Dobrze jest móc robić kilka rzeczy na boisku. "Półbramka" to też miły dodatek.
Odbity strzał Francuza rozpoczął szalony festiwal w nad rzeką Trent, a piłka fruwała od bramki do bramki. Na boisku panował chaos.
Wydawało się, że Liverpool ma już komfortowe prowadzenie, bowiem Luis Suarez zdobył drugą bramkę.
Niestety, dwie znajome twarze przypomniały o sobie. Peter Crouch i Charlie Adam doprowadzili do wyrównania przed przerwą.
Steven Gerrard wykorzystał rzut karny i Liverpool znów prowadził. Rodgers desygnował potem do gry Sturridge'a, a ten raz asystował, a raz trafił, dzięki czemu the Reds wrócili na czwarte miejsce.
Cissokho wierzy, że zakończenie 30-letniego okresu bez wyjazdowej wygranej w lidze z the Potters to sygnał, jakiego powinni obawiać się przedstawiciele ligowej czołówki.
- Myślę, że wysłaliśmy właściwą wiadomość. Ciężko jest wygrać w Stoke - wyjaśnił - Był to ciężki mecz.
- Zareagowaliśmy, gdy oni wyrównali. Pokazaliśmy, że mamy charakter i zagraliśmy dobrze w drugiej połowie. Garncarze zdobyli tylko jednego gola, my trzy.
- Musieliśmy odzyskać koncentrację. Ciężko było usiedzieć w szatni po utracie dwóch bramek tuż przed przerwą. Stoke było na fali i ich kibice świetnie ich wspierali.
- Przez tę połowę strasznie padało, a oni wykopywali dużo długich piłek. Osobiście byłem zaskoczony ich stylem gry.
- Mają wielu silnych piłkarzy i grają na swój sposób, dlatego wielkie zespoły, takie jak Chelsea, mogą mieć problemy na wyjeździe ze Stoke.
Komentarze (6)