Jones przed meczem z Bournemouth
Dwa mecze rozegrane w odstępie dziewięciu miesięcy pokazują, że Brad Jones przeżył bardzo wiele w związku z FA Cup. Bramkarz chce jednak zagrać jak najlepiej w sobotnim meczu Liverpoolu z Bournemouth.
14 kwietnia 2012 r. to dzień, który w Liverpoolu będzie pamiętany dość długo. Nie chodzi tutaj tylko o pierwszy mecz Jonesa w wyjściowym składzie the Reds, ale o pokonanie Evertonu na Wembley w półfinale najstarszego turnieju świata.
Te wydarzenia jednak kontrastują z tym, co przeżył były golkiper Middlesbrough i reszta drużyny na Boundary Park w styczniu 2013 roku.
Australijczyk i spółka dali się wyeliminować w czwartej rundzie turnieju zespołowi Oldham Athletic, który występuje w rozgrywkach League One.
Drużyna Brendana Rodgersa udaje się jutro w podróż na południe, żeby skrzyżować rękawice z teamem z Championship. Jones uważa, że teraz nie ma miejsca na zeszłoroczną pomyłkę.
Jest też zdesperowanyzdeterminowany, by przypomnieć kibicom szczęśliwe chwile sezonu 2011/2012, kiedy Liverpool zagrał w finale, który przegrał z Chelsea 2:1.
– Musimy wyjść na boisko skupieni i zrobić swoje w tym meczu – powiedział oficjalnej stronie klubu.
– Trzeba zagrać tak, jak już nam się udawało w tym sezonie. Jeśli to się uda, powinniśmy osiągnąć odpowiedni wynik. Wszystko będzie kwestią nastawienia.
– Lubię rozgrywki pucharowe. Miałem szansę grać w dwóch półfinałach. Jeden przegrałem z Middlesbrough, jeden udało mi się wygrać z Liverpoolem. Pokonaliśmy Everton.
– Niestety nie zagrałem w finale, ale stawka była już za wysoka. To wielkie zawody.
– Myślę, że ludzie nie traktują wczesnych faz FA Cup zbyt poważnie, ale jak turniej wejdzie już w fazę ćwierćfinałów, albo półfinałów, to zaczyna się myślenie typu: „Mamy trofeum do wygrania i musimy zrobić, co się da”.
– Fani postrzegają to jako szansę na wyjazd na Wembley. Każdy gracz chce mieć medale, którymi mógłby się pochwalić po zakończeniu kariery. Taki turniej to szansa na jego zdobycie i każdy w szatni myśli tylko o tym.
– Wszyscy chcą medali i chcą podnosić trofea. Traktujemy turniej poważnie i marzy nam się kolejna podróż na Wembley. Dwa lata temu pojechaliśmy tam i było bardzo fajnie.
– Będzie z nami kilku młodych chłopaków, którzy staną przed wielką szansą. Takie mecze to specjalne okazje. Każdy przybliża drużynę do finału, a jest to etap, który każdy chce osiągnąć. Mamy nadzieję się tam znaleźć.
Jones pierwszy raz wyszedł w wyjściowym składzie w tym sezonie, kiedy the Reds mierzyli się z Oldham na Anfield w trzeciej rundzie FA Cup w pierwszych dniach stycznia.
Australijczyk pomógł drużynie zachować czyste konto i cieszył się ze spokojnego zwycięstwa 2:0. Bramki strzelali Iago Aspas i James Tarkowski. Ten drugi zdobył samobója przed the Kop.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej, boss the Reds potwierdził, że Jones zagra w meczu z Bournemouth. Numer 1 Liverpoolu nalega, że wszyscy będą przygotowani w 100% na wykonanie zadania, które czeka na nich na Goldsands Stadium.
– Mamy sztab w szatni, który robi wszystko, więc nie jest ważne z kim gramy. Na każdy mecz wychodzimy tak samo – powiedział Jones. – Analizujemy wszystkich z osobna i na każdego nastawieni jesteśmy w odpowiedni sposób.
– Sami wiemy, że czeka nas mecz, na którym musimy się skupić.
– Fajnie było zagrać z Oldham. Czasem może to być ciężkie po długiej przerwie, ale dobrze było wyjść na murawę i móc pograć.
– Nieważne z kim. Takie mecze też potrafią być trudne, a my wiemy o tym bardzo dobrze. Sam byłem z siebie zadowolony.
Komentarze (0)