Wenger o Suárezie i fanach LFC
Arsène Wenger twierdzi, że nie ma żadnych specjalnych uczuć wobec nieudanej próby ściągnięcia Luisa Suáreza do Arsenalu latem. Kanonierzy podjęli próbę kupienia Urugwajczyka z Liverpoolu. Wystosowali dwie oficjalne oferty, drugą wysokości 40 milionów i jednego funta, która miała aktywować rzekomą klauzulę w kontrakcie napastnika.
Liverpool dał jasno do zrozumienia, że nie sprzeda swojego gwiazdora. Suárez, pomimo kilku ekscesów, pozostał na Anfield i podpisał nowy kontrakt z the Reds. Zdobył 23 bramki w 22 spotkaniach w tym sezonie.
Wenger w sobotę przyjedzie na Anfield. Francuz ma nadzieję na utrzymanie pozycji lidera Premier League i mówi, że nie myśli o niedawnej próbie ściągnie najlepszego strzelca Liverpoolu ze smutkiem.
– Czasem żałuje się, że piłkarz, który grał w Twoim zespole i strzelał bramki, radzi sobie świetnie gdzie indziej.
– Suárez naszym piłkarzem nigdy nie był. Ta sytuacja nie miała miejsca i tyle.
– Dla nas ważna jest wygrana w sobotę. To, co miało miejsce latem nie ma tu znaczenia. Jeśli chcemy wygrać mecz, to musimy utrzymać Suáreza w ryzach, podobnie jak innych piłkarzy.
– Liverpool to nie tylko Urugwajczyk. Mają dużą moc w ofensywie. Jest Suárez, Daniel Sturridge, Philippe Coutinho, Raheem Sterling i Steven Gerrard trochę cofnięty – dodał Wenger.
– Oni wszyscy mogą strzelać bramki i robić różnicę. Potrzebujemy dobrego występu obrońców.
– Liverpool jest w lepszej pozycji niż wcześniej i jako drużyna płynnie atakują. Umieją wywrzeć presję. Mają więcej graczy potrafiących odwrócić mecz niż kiedykolwiek.
– Musimy ich zdominować i zostawić im możliwie najmniej piłek. Na Anfield może być trudno. Musimy przekonać obserwatorów, że potrafimy wygrywać takie mecze.
Arsenal wygrał swój ostatni mecz na Anfield w sierpniu 2012. Było 2:0. Takim samym rezultatem zakończył się mecz na the Emirates w listopadzie.
Wenger przyznał, że wyjazd na Merseyside to mecz, na który zawsze czeka.
– Wygraliśmy dużo meczów na Anfield, często w dobrym stylu – powiedział.
– Bardzo szanuję fanów Liverpoolu. Znają się na sporcie. Nawet kiedy to my wygrywaliśmy, zachowywali się bardzo lojalnie i nie opuszczali drużyny.
– To grupa pasjonatów, którzy są świadomi historii swojego klubu i traktują ją z wielkim uczuciem, ale w granicach rozsądku.
Komentarze (10)
Podobnie jak były gwiazdor Arsenalu - Henry.
Życzę Kanonierom tytułu.
Mogą tego dokonać, wbrew pozorom.
Do was też mogą zawitać tacy "kibice" jak w końcu załapiecie się do tego top 4 ;)
Pozdrawiam
kibic Ligi Angielskiej :)
Również żegnam, bo nie mam zamiaru dyskutować z kimś na twoim poziomie.
Pozdrawiam.