Stevie przed meczem z Kanonierami
Steven Gerrard nawołuje swoich kolegów, żeby ci zmniejszyli dzisiaj stratę do Arsenalu w tabeli ligowej. Dokonać tego mogą poprzez zwycięstwo w, zdaniem kapitana, najważniejszym do tej pory meczu sezonu.
Liverpool może zmniejszyć przewagę liderującej drużyny Arsene'a Wengera do pięciu oczek, jeśli the Reds zdołają przełamać złą passę w meczach z the Gunners na Anfield.
Perfekcyjny hat-trick Petera Croucha pozwolił czerwonym cieszyć się z ostatniego domowego zwycięstwa nad londyńczykami w marcu 2007.
Od tamtej pory Liverpool nigdy nie okazał się lepszy od Arsenalu na Anfield w lidze.
Gerrard twierdzi, że tę passę trzeba zakończyć. Jego zdaniem the Kop odegra wielką rolę w meczu, w którym zwycięstwo będzie wielkim impulsem dla drużyny Brendana Rodgersa.
- Mecz z Evertonem był wielki, ale mamy go już za sobą i wykonaliśmy tam robotę. Starcie z Arsenalem to najważniejsze spotkanie sezonu - powiedział kapitan.
- Czasem, przy takich spotkaniach, menadżerowie nie muszą się starać w szatni. Gramy z Arsenalem u siebie i mamy szansę na zmniejszenie straty do lidera. Nie potrzebujemy dodatkowej motywacji.
- Jesteśmy u siebie, mamy wspierających nas fanów i znamy stawkę, więc atmosferę meczu możemy porównać do spotkania z Evertonem. Każdy widział jak z nimi zagraliśmy. Chcemy rozegrać podobne zawody. Wtedy możemy myśleć o pełnej puli.
- Fani nie podają ani nie strzelają w takich meczach, ale potrafią dodać skrzydeł. Wiele razy tego doświadczyłem na Anfield.
- Ten tłum jest jedyny w swoim rodzaju i zawsze wspiera zespół. Temu nie można zaprzeczyć. Po prostu zawsze są z nami. Liczymy na to samo dzisiaj, ponieważ muszą spełnić swoje zadanie tak samo, jak piłkarze na boisku.
Gerrard mówi otwarcie co poszło źle w ostatnim meczu Liverpoolu z Arsenalem, który odbył się w listopadzie minionego roku na the Emirates.
Odkąd Wenger objął rządy w północnym Londynie, zawsze dążył do tego, żeby jego zespół zdominował przeciwników w środku pola i rozprowadzał piłkę z tej właśnie strefy.
Kapitan przyznaje, że Kanonierzy wywiązali się z tych założeń perfekcyjnie w spotkaniu wygranym 2:0, kiedy Santi Cazorla i Aaron Ramsey pokonywali Mignoleta.
Gerrard uważa, że dzisiaj na Anfield the Gunners zagrają tak samo.
- Na Emirates nauczyliśmy się, że jeśli nie gra się dobrze w dużych meczach, to nie zdobywa się punktów wcale. Tak jest w 90% przypadków - powiedział.
- Czasem trzeba posypać głowę popiołem i powiedzieć, że przeciwnicy byli lepsi. Arsenal wtedy grał po prostu lepiej.
- Byli u siebie i to był trudny mecz dla nas. Mam nadzieję, że dzisiaj rolę się odwrócą. Gramy na Anfield i nieźle sobie tutaj radzimy. Mam nadzieję, że osiągniemy wynik, w który celujemy.
- Wtedy przegraliśmy mecz w środku pola. Nasza pomoc nie zagrała tak, jak powinna. Nie umieliśmy się im przeciwstawić.
- Trzeba zrozumieć, że jeśli gra się z Arsenalem, to nie można się spodziewać, że skrzydłowi zostaną przy linii. Gracze ich bocznych formacji zbiegają do środka i robią co mogą, żeby wesprzeć pomocników.
- Zdarzało się, że mieli w środku gigantyczną przewagę. Byli Ramsey, Cazorla, Rosicky, Arteta i oni też przesuwali całą grę do przodu. Ważne jest, żebyśmy byli w stanie to zniwelować na Anfield.
- Tak pokonaliśmy Everton. Zdominowaliśmy środek. Byliśmy zbyt agresywni wobec nich i nie pozostawialiśmy wolnego miejsca. Jeśli to się robi w wielkich meczach, to się je wygrywa.
Gdy Arsenal zasiadał na fotelu lidera, drużyna Rodgersa robiła coś, co odchodziło już w zapomnienie. Anfield na nowo staje się fortecą.
Jedynie Southampton opuścił czerwone Merseyside z pełną pulą, a Aston Villa zachowała jedno oczko.
Manchester United i Everton nie dały rady Liverpoolowi przed the Kop, a drużyny pokroju Norwich, West Bromwich i West Hamu zostały zdemolowane na L4.
- W domu mamy więcej pewności siebie i wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale musimy jeszcze wiele udowodnić - powiedział Gerrard.
- Musimy wyjść na murawę i zagrać dobrze. Trzeba wysoko mierzyć. Jeśli spojrzymy na mecz z Aston Villą, to byliśmy zszokowani tym, jak sprawy się miały na początku. Jakbyśmy założyli z miejsca, że wygramy.
- Jeśli jednak zagramy tak, jak już nam się zdarzało u siebie, to nie ma wielu drużyn na świecie, które dałyby nam radę.
Komentarze (1)