TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1595

Podsumowanie meczu


To nie Arsenal, a Liverpool wytoczył najcięższe działa przybyszom z Londynu i upokorzył lidera angielskiej ekstraklasy. Istna kaźń Kanonierów zebrała krwawe żniwa w postaci zwycięstwa gospodarzy 5:1. Warto też dodać, iż końcowy wynik mógł, a wręcz powinien być jeszcze wyższy.

Na Anfield Road Arsenal przeżył swoiste piłkarskie Verdun. Wydźwięk porażki jeszcze długo będzie odbijał się czkawką wśród fanów i piłkarzy drużyny, która latem uporczywie starała się zakontraktować najlepszego strzelca ligi, Luisa Suáreza.

Pierwsze dwadzieścia minut meczu było nierealne. Skoro nierealne, można jest zobrazować rywalizacją w grze wideo – jeden kontroler wylądował w rękach zajadłego fana wirtualnej rozrywki, zaś drugi był w objęciach jego dziewczyny, która jest w tych tematach kompletnym laikiem. Zanim nauczyła się, którym klawiszem zmienia się zawodnika i że najlepiej podawać do piłkarzy, którzy nie są ubrani na czerwono, było już 4:0. W związku z czym był już „foch” i co za tym idzie brak jakiegokolwiek zapału do dalszej walki.

Jak absurdalnie to nie brzmi, podopieczni Arsène’a Wengera byli tą mała, nieporadną dziewczynką, której wielkie ślepia nie wierzyły, że tak srogo można zostać skarconym w prostej grze, jaką jest piłka nożna.

Jeśli ten mecz miał być testem o symptomach niemalże maturalnych dla naszych graczy, to zdali go wybornie. Yale, Oxford i MIT czeka otworem!

Grzmiałem w poprzednim podsumowaniu, że musimy udowodnić w drugiej części sezonu w zmaganiach z potentatami, że nawiązanie walki o Ligę Mistrzów nie było tylko chwilowym tchnieniem, po którym swobodnie będziemy opadać na dno. Ale czy nawet najśmielszy popapraniec przypuszczał, że można tak zmaltretować przecież dużo mocniejszego przeciwnika? Że można tak wypatroszyć tę dużą, londyńską rybę?

Przejdźmy do meritum. Składy i lista kontuzjowanych niezmienna od dawna z jednej i drugiej strony. A przepraszam, bym zapomniał! Co by nie nudziło się Wengerowskim fizjoterapeutom, Francuz sprowadził Kima Källströma. Tak więc były piłkarz Lyonu uzupełnił szerokie gremium graczy niedostępnych. Za czerwoną kartkę ponadto pauzować musiał Flamini, a jego brak można byłoby nazwać niepowetowaną stratą, jednak do składu zdołał wskoczyć Jack Wilshere i jak się miało później okazać, rozegrał pełne 90 minut. Śmiem twierdzić, że wolałby jednak tego nie robić…

Jedynym zaskoczeniem była obsada lewej strony obrony the Gunners. Trener gości zdecydował się wystawić Nacho Monreala zamiast Kierana Gibbsa, czym wprawił pewnie w osłupienie wielu fanów „Armatek”.

Zaczynamy. Będzie czerwono w tym newsie, oj będzie…

Nim Liverpool ruszył wściekle na swego rywala, na trybunach rozbrzmiało piękne „You’ll Never Walk Alone”. Serce rosło czerpiąc pasję z wyśpiewywanych słów hymnu podpowiadając zarazem, że tej soboty nie może wydarzyć się nic złego.

Nie ustał tumult na stadionie, nie minęła nawet minuta od pierwszego gwizdka – faul w bocznym sektorze boiska na El Pistolero. Gerrard posyła kąśliwą wrzutkę, która z pewnością sprawi sporo kłopotów drużynie broniącej, bowiem zagrana została w wolną przestrzeń między golkiperem a nabiegającymi piłkarzymi obu ekip… Arteta trąca futbolówkę lecz nie potrafi jej wybić, jest tam Škrtel! GOOOOOOOOOOOOOL! Szaleństwo Słowaka, szaleństwo na ławce rezerwowych, szaleństwo ponad 40 tysięcy widzów na Anfield i milionów przed telewizorami! Martin z bliska pakuje piłkę do bramki. Wojtek Szczęsny, choć uderzenie było prosto w niego, nie potrafił uchronić swej drużyny przed utratą bramki i nie należy go za to winić, gdyż miał bardzo mało czasu na reakcję. Witamy na Anfield!

Uskrzydleni szybkim prowadzeniem miejscowi nie spuszczali nogi z gazu. Chwilę później Sturridge zagrał w pole karne do wbiegającego Flanagana, młokos okupujący pozycję prawego obrońcy oddaje strzał z ostrego kąta… Broni polski bramkarz!

7. minuta. Wilshere dostrzegł urywającego się Monreala i posyła dobre, penetrujące podanie w pole karne, jednak czujny na przedpolu jest Mignolet… jednak jego piąstkowanie było na tyle niefortunne, że trafił w stopę bohatera poprzedniej akcji, Flanagana! Monreal ma praktycznie pustą bramkę prze sobą! Ale hola hola, spod ziemi wyrósł nasz Słowacki zbir i wyekspediował piłkę na rzut rożny.

Moment po tej akcji zaczepnej przeciwników piękną klepką popisał się duet SAS i na sytuację sam na sam wychodzi Sturridge, podcinka… obok bramki!

10. minuta. Rzut rożny. Gerrard z narożnika nieco „odkręcił” futbolówkę i ta nabrała dosyć nieprzyjemnej paraboli, lecz mknie do niej jakaś łysa glaca… NIESAMOWITE, GOOOOOOOOOOL! MARTIN ŠKRTEL REAKTYWACJA! Co za strzał, nieprawdopodobne! Marcinek zdołał to mało życzliwe zagranie zamienić na cudowną bramkę, której nie potrafili zapobiec ani Szczęsny ani idący mu w sukurs Oxlade-Chamberlain stojący przy słupku. Nasza „37-ka” zatem ponownie mogła zrobić to co uwielbia, a mianowicie wślizg. Był to jego drugi wślizg tego przedpołudnia, drugi spowodowany radością po wpisaniu się na listę strzelców.

Huraganowe ataki gospodarzy trwały w najlepsze i nieprzerwanie siały spustoszenie w szeregach Kanonierów. Piłkarze Arsenalu wyglądali na takich, jakby przed chwilą nakryli swoją wybrankę serca na zdradzie. Byli zdezorientowani, zdruzgotani i załamani. Sterling przedarł się w pole karne, wysuwa piłkę na piąty metr… Kolejny korner.

Co tym razem wymyślą zawodnicy Rodgersa? Gerrard kopnął piłkę w stronę Urugwajskiej „7-ki”, która wybiegła przed pole karne. Słabe przyjęcie Luisa, piłka podskoczyła mu do góry, do bramki jakieś 25, może trochę więcej metrów. El Pistolero składa się do strzału. To nie może się udać… SŁUPEK! ALEŻ PETARDA! Jeszcze Touré dostawia nogę, pusta bramka! Pudło, jak to możliwe?! To, co się dzieje na Anfield powinno zostać zbadane pod kątem zjawisk paranormalnych.

16. minuta. Özil traci piłkę w środkowej strefie gry na rzecz Hendersona. Jordan ruszył z kontratakiem. Przebiegł kilkanaście metrów po czym zagrał do ustawionego na skraju pola karnego Suáreza. Najskuteczniejszy gracz na Wyspach nie kalkulując podał wzdłuż pola karnego… STERLIIIIIIIIIING 3:0! Ciemnoskóry skrzydłowy dopełnia formalności! Pogrom!

Niecałe pięć minut po trzeciej bramce Arsenal próbuje rozgrywać piłkę na połowie the Reds, lecz robią to nieudolnie. Wmieszał się w to wszystko Coutinho, notując świetny przechwyt. Rozpędzony Brazylijczyk ujrzał urywającego się Daniela Sturridge i kapitalnym podaniem obsłużył Anglika. Sturridge znów stanął oko w oko ze Szczęsnym i tym razem już się nie pomylił! Spokojny, plasowany strzał w długi róg, 4:0! Koszmar the Gunners trwa w najlepsze.

Ciągle w natarciu pozostawali podopieczni Rodgersa. Jednak do przerwy wynik nie uległ już zmianie, mimo wielu dobry sytuacji. Co tu dużo pisać – demolkę Arsenalu pokazują liczby – 4:0.

Drugą odsłonę gry Czerwoni zaczęli, a jakby mogło być inaczej, z wysokiego „C”.Suárez perfekcyjnie wypuszcza w „uliczkę” Sterlinga, ten świetnie opanowuje piłkę, mknie na bramkę, przed nim tylko nasz rodak między słupkami. Strzela, Wojtek broni, dobitka! GOL! 5:0!

63. minuta. Rzut wolny. Ponad 30 metrów do bramki. Do wyegzekwowania tego stałego fragmentu gry sposobi się Luis. Gdzie tym razem dośrodkuje nasz piłkarz? Nigdzie, oddał strzał! Fenomenalna interwencja Szczęsnego! Piłka zmierzała w samo okienko bramki! Urugwajczyk był wyraźnie niepocieszony – mało który golkiper byłby wstanie wybronić to uderzenie.

W 69. minucie Gerrard wykonał mało roztropny wślizg z boku pola karnego i zahaczając o nogi Oxlade’a-Chamberlaina sprokurował rzut karny. Do piłki podszedł Arteta i bezproblemowo umieścił futbolówkę w siatce. Tym samym bramka na otarcie łez została zdobyta, co wywołało szydercze i ostentacyjne wyrazy radości w przyjezdnym sektorze.

Chwilę później Hiszpan z rzutu wolnego starał się drugi raz zaskoczyć Mignoleta, aczkolwiek ta sztuka mu się nie powiodła, gdyż Belg czujnie pilnował krótkiego rogu swej „świątyni”.

Rezultat nie uległ zmianie, mimo że Sterling jak i Luis uporczywie dążyli do jego podwyższenia. Tak jak to powiedzieli komentatorzy – cóż mogę dodać do tego wyczynu? Zupełnie nic. Wynik mówi sam za siebie i pozostanie w naszej pamięci na długi czas. Kolejny świetny mecz w tym sezonie rozegrany przez Liverpool.

Może zabrzmi to buńczucznie, ale mam nadzieję, że to nie będzie nasz ostatni taki akord w tym sezonie. Ba, mam nadzieję, że to nie będzie nasz najlepszy mecz w tych rozgrywkach. Tym samym zapraszam na Anfield kolejnych rywali!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

PiotrekLFC8Gerro 11.02.2014 07:47 #
"Suárez perfekcyjnie wypuszcza w ,,uliczkę'' Sterlinga"
:O a to nie Kolo podawał?
Arvedui 11.02.2014 08:45 #
Zubol, druga bramka Škrtela padła po tej akcji, którą opisałeś jeszcze przed 7. minutą... Chyba, że coś mi się miesza.
Zubol89 11.02.2014 10:50 #
Pisałem głównie z pamięci, bo niektórych sytuacji w skrótach nieuwzględnili :) Oby było więcej takich problemów z nadmiarem akcji naszych piłkarzy :)
brian 11.02.2014 14:53 #
Podsumowanie POEZJA. Uwielbiam czytać teksty pisane w takim stylu.

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com