LIV
Liverpool
Premier League
02.04.2025
21:00
EVE
Everton
 
Osób online 1312

Kate Cohen: Jakże się myliłam!


W tym tygodniu tematem felietonu z cyklu Talking Reds, może być tylko deklasacja Arsenalu na Anfield. O miłej niespodziance, szansach na obronę miejsca w Top 4 i fortecy Anfield pisze Kate Cohen. Zapraszamy do lektury!

Kiedy w szesnastej minucie meczu z Arsenalem Raheem Sterling wyprowadził Liverpool na trzybramkowe prowadzenie, spojrzałam w ekran z konsternacją. W Australii właśnie minęła północ, a ja miałam za sobą ciężki dzień.

Wszystko przez zamieszanie w moim lokalnym klubie, Sydney FC. Fani zbuntowali się przeciwko wyrzuceniu ze stadionu kibica, który rozczarowany słabą grą drużyny, oblał trenera Sydney piwem. Media rozdmuchały ten incydent, a co gorsza, drużyna przegrała 0:3.

Gdy wróciłam do domu i czekałam na mecz the Reds byłam zmęczona, zdenerwowana i pesymistycznie nastawiona przed meczem z liderem Premier League – liderem, który nie przegrał na Anfield od siedmiu lat.

Jakże się myliłam!

Obejrzałam chyba najlepszą połowę w życiu. The Reds zmiażdżyli rywala, który przecież przez większość sezonu dyktował warunki. Wynik 5:1 potwierdził, że Anfield stało się fortecą.

Grając na własnym boisku piłkarze Liverpoolu nie mogą przestać strzelać. Po trzy bramki zaaplikowali ligowym nowicjuszom – Cardiff i Crystal Palace, cztery gole dostały takie ekipy jak West Brom, Fulham, West Ham, Everton, a solidny bagaż pięciu bramek dostał Arsenal i Norwich. Ta pewność siebie w ofensywie zaowocowała jedenastoma zwycięstwami i jednym remisem w trzynastu spotkaniach na Anfield. Lepszy bilans spotkań u siebie ma tylko nowy lider tabeli, Chelsea, która ugrała punkt więcej.

Więcej niż 2/3 dorobku punktowego Liverpoolu zostało wygranych na własnym stadionie (34 z 50 punktów).

– Kochamy grać na Anfield – powiedział Brendan Rodgers – Myślę, że największą różnicą, jaką można zobaczyć po półtorarocznej pracy tutaj, jest to, że moi piłkarze znacznie lepiej potrafią sprostać oczekiwaniom.

– Kiedy tu przyszedłem, wszyscy oczekiwali zwycięstw od razu. Nie sprostaliśmy presji. Teraz przechodzimy od meczu do meczu z tym samym nastawieniem i wolą zwycięstwa niezależnie od przeciwnika i terenu, na którym mamy grać.

– Radzimy sobie z presją dużo lepiej. Wciąż mamy wiele do poprawienia w naszej grze, ale w kontrolowaniu przebiegu meczu widzimy poprawę.

Nie ulega wątpliwości, że fakt, iż czwarty w tabeli Liverpool dzieli od piątego Tottenhamu tylko trzy punkty, zwiększy presję w walce o Ligę Mistrzów. W nadchodzących sześciu meczach u siebie, podopieczni Rodgersa staną naprzeciw Swansea, Sunderlandu, Spurs, Manchesteru City, Chelsea i Newcastle.

To nie będzie łatwa przeprawa, ale po tym, co zobaczyliśmy w meczu z Arsenalem, możemy być pełni nadziei na to, że Liverpoolowi uda się obronić miejsce w pierwszej czwórce. Utrzymując świetną średnią 2,62 punktu na mecz, Liga Mistrzów z pewnością będzie w naszych rękach.

Fundamenty fortecy o nazwie Anfield wydają się być solidne, ale wszystko zweryfikują ostatnie mecze. Jeśli the Reds będą grali z taką samą werwą jak ostatnio, cel wydaje się realny.

Kate Cohen

Talking Reds

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Gomez widziany na poniedziałkowym treningu  (0)
31.03.2025 17:05, Klika1892, thisisanfield.com
Endō podekscytowany wizją tournée do Japonii  (1)
31.03.2025 13:38, AirCanada, liverpoolfc.com
Piłkarze wracają do Kirkby - zdjęcia  (2)
31.03.2025 13:29, AirCanada, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Azji na tournée  (9)
31.03.2025 09:47, RosolakLFC, liverpoolfc.com
Robertson: Muszę dalej ciężko pracować  (0)
30.03.2025 20:34, PiotrKukczynski1992, thisisanfield.com