Zapowiedź meczu
Już jutro na Emirates odbędzie się spotkanie piątej rundy FA Cup, w którym piłkarze londyńskiego Arsenalu podejmą drużynę Liverpoolu. Faworytem wydaje się zespół gości, bowiem osiem dni temu Kanonierzy zostali zmieceni przez the Reds w spotkaniu ligowym na Anfield.
Arsenalu nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to trzeci pod względem trofeów klub w Anglii, który od wielu lat utrzymuje się w ścisłej światowej czołówce. W tegorocznych rozgrywkach ligowych z Liverpoolem zespół Wengera mierzył się dwukrotnie. W listopadzie wygrał 2:0 u siebie, a przed tygodniem został pokonany 5:1. W ostatnim spotkaniu londyńczyków, które zostało rozegrane w środę z Manchesterem United, padł bezbramkowy remis.
The Reds zaś w swoim ostatnim meczu, po raz drugi z rzędu dopisali sobie trzy punkty. Na Craven Cottage Czerwoni po zaciętym boju wyszarpali Fulham zwycięstwo w ostatnich minutach i utrzymali przewagę w tabeli nad Tottenhamem zbliżając się jednocześnie do zespół wyżej uplasowanych
Ciężko stwierdzić, jak obydwaj trenerzy traktują rozgrywki pucharowe. Arsenal pokonał dotychczas Tottenham (2:0) i Coventry City (4:0), a Liverpool na swej drodze mierzył się z Oldham (2:0) i Bournemouth (2:0). Niewątpliwie dla takich firm, jakimi są obydwa kluby, korzystne byłoby dopisanie kolejnego trofeum do już długiej listy.
Jeśli chodzi o składy, to Arsène Wenger zapowiedział, że da odpocząć kluczowym piłkarzom, głównie przez wzgląd na nadchodzący mecz z Bayernem Monachium i ogólnie ciężki w nadchodzących dniach terminarz dla swojej drużyny. Na razie pewna jest nieobecność Cazorli.
Brendan Rodgers zaś nie ma zbyt wielkiego pola do popisu jeśli chodzi o zmiany, głównie przez dość krótką ławkę rezerwowych. Możliwe, że spotkanie zaczną Allen, który niedawno doszedł do pełnej sprawności po kontuzji, i Agger, który wszedł na końcówkę meczu z Fulham. Kolo Touré najpewniej nie znajdzie się w podstawowym zestawieniu. Boki obrony pozostaną najpewniej bez zmian. Jeśli chodzi o ofensywę, prawdopodobny jest występ kogoś z piątki Aspas, Luis Alberto, Moses, Ibe czy Teixeira.
Jednym z głównych czynników wpływających na przebieg meczu będzie stosunek obydwu trenerów, a co za tym idzie, zespołów, do turnieju. Arsenal może dodatkowo chcieć się zrehabilitować przed własnymi kibicami za klęskę z Anfield, a Liverpool co najwyżej potwierdzić, że nie był to przypadek, ale tak myślą chyba jedynie kibice Kanonierów, którzy chyba nie zdają sobie sprawy, że w meczu na szczycie pięciu bramek przypadkiem nie strzela się nigdy. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17.00, a transmitować spotkanie będzie stacja Orange Sport.
Komentarze (13)
P.S. slowo amen w doslownym znaczeniu, znaczy niech sie stanie, wiec licze ze pod moim wpisem bedzie 200 razy amen:)
już niejeden tak mowil, patrz krolowie polscy
;)
Arvedui
Dzięki :D