Mascherano o kulisach odejścia
Javier Mascherano w jednym z ostatnich wywiadów zdradził więcej szczegółów na temat swojego odejścia z Liverpoolu latem 2010 roku do Barcelony. Głośno mówiło się o tym, że argentyński pomocnik odmówił występu w meczu z Man City, by kilka dni później sfinalizować transfer do Katalonii.
Roy Hodgson nie szczędził ostrych słów w stosunku do swojego zawodnika, sugerując samolubne podejście piłkarza i myślenie wyłącznie o sobie.
– Nie obudziłem się pewnego dnia, stwierdzając, że nie będę już więcej tu grał. Zagrałem wtedy z Arsenalem i dałem z siebie absolutnie wszystko, gdyż przywdziewałem koszulkę Liverpoolu. Po co miałbym to robić, ryzykując kontuzję, wiedząc, że Barcelona jest blisko mojego transferu? Czy mój występ miałby sens? To byłoby mało logiczne.
Mascherano stał się jednym z bohaterów the Kop, kiedy w styczniu 2007 roku został ściągnięty z West Ham United.
Piłkarz długo milczał odnośnie swojej sagi transferowej, jak sam mówi, z uwagi na duży szacunek, jakim darzy kibiców Liverpoolu.
– Nie bardzo chciałem wracać do tamtej sprawy z uwagi na wielki respekt do fanów the Reds. Nie chciałem wypowiadać się źle o klubie, który tak wiele dla mnie zrobił, więc postanowiłem milczeć.
– Może popełniłem błąd, pozwalając ludziom wówczas niezbyt pochlebnie wypowiadać się na mój temat, ale Liverpool to wyjątkowy klub i zasługuje na poważne traktowanie.
Mascherano, który był siłą napędową drużyny Rafy Beníteza w sezonie, w którym Liverpool zameldował się w finale Ligi Mistrzów w Atenach powiedział, że Roy Hodgson złamał daną mu obietnicę.
– Roya i Christiana Purslowa nie ma już w klubie, ale oni doskonale znają prawdę o tej sytuacji.
– Kiedy przed sezonem pojawiłem się ponownie w Liverpoolu, miałem z nimi kilka rozmów. Wiele mi obiecywali, ale nigdy nie dotrzymali słowa.
Argentyński piłkarz powiedział, że zarząd klubu o jego transferze rozmawiał z Barceloną prawie trzy tygodnie, a potem zaczął robić problemy przy dopięciu interesu.
– Pragnąłem opuścić klub w inny sposób, ale nigdy nie dostałem na to szansy. Mój czas w Liverpoolu się skończył i chciałem zmienić otoczenie, lecz nie otrzymałem szansy, by pożegnać się z kibicami, którzy wiele dla mnie znaczyli – podsumował.
Komentarze (24)
Aha, jednak sam przyznaje, że to było wymuszenie transferu, cóż. Wtedy niestety zabrakło nam kogoś takiego jak FSG i Henry, no i skończyło się oddaniem klasowego zawodnika za drobne.
Nie wiem czy mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, ale moim zdaniem Mascherano mówi o tym, że grał na 100% w meczu z Arsenalem, pomimo tego, że saga transferowa JUŻ TRWAŁA.
"Mój czas w Liverpoolu się skończył i chciałem zmienić otoczenie, lecz nie otrzymałem szansy, by pożegnać się z kibicami, którzy wiele dla mnie znaczyli".
Mascherano liczył, że kluby się dogadają. Kiedy wychodził na spotkanie z Kanonierami nadal trwały negocjacje i wszystko układało się po jego myśli ("Zagrałem wtedy z Arsenalem (...). Po co miałbym to robić, ryzykując kontuzję, wiedząc, że Barcelona jest blisko mojego transferu?").
Później rozmowy stanęły w martwym punkcie, więc MM wziął sprawy w swoje ręce. O to ma pretensje do klubu, że aby doprowadzić do transferu musiał narazić się kibicom ("Pragnąłem opuścić klub w inny sposób, ale nigdy nie dostałem na to szansy").
I to jest w tym wszystkim komiczne. Jego zdaniem to Liverpool jest winny całej zaistniałej sytuacji, bo twardo prowadził negocjacje i nie chciał pozwolić, by jeden z jego czołowych zawodników odszedł za grosze.
Ależ ja wiem doskonale o co chodzi, pamiętam jakby to było wczoraj.
Kolega zagrał z arsenalem, bo jeszcze nic nie było pewne, a jak już był jedną nogą w porcelanie, ale Liverpool blokował transakcję to sobie przyspieszył transfer nie zagraniem meczu i tyle.
Zagranie ostatniego meczu dla klubu, któremu zawdzięczał wtedy wszystko, było "bez sensu".
Jak można go chwalić za zagranie z armatkami, skoro to był jego ******* obowiązek...?
Otóż drogi Indianinie,jak podpisujesz z kimś umowę,to musisz się jej trzymać(nawet jak jesteś zbyt głupi,żeby rozumieć co podpisałeś),a jak chcesz zerwać umowę,to Ty musisz przekonać drugą stronę,żeby zwolniła Cię z Twoich zobowiązań,i w cywilizowanym świecie(Ty się doń nie zaliczasz),nie robi się tego za pomocą szantażu.
Do klubu też mam wielkie pretensje,za tamtą sytuację,powinien zablokować transfer,ukarać Debila finansowo i odesłać,go do rezerw,oduczył by się szantaży,albo Barcelona zapłaciła by ile należało.
Co jak co, ale Mascherano tworzy podstawową parę stoperów z Pique w całkiem niezłej drużynie jaką jest Barcelona. Poza nim jest stary, zniszczony przez kontuzje Puyol i młody Bartra, który się uczy od reszty. Wielkiej konkurencji nie ma, ale powiedzieć, że nic nie znaczy dla Barcy to trochę śmiech. Jutro z City Mascherano może nie zagrać, bo coś tam sobie zrobił.
Ilori sypnął rewelacyjnego crossa w stylu samego SG8, warto zobaczyc ;)
Gówno wiemy o tym, jak wyglądała ta sprawa. Wielkie firmy różnie traktują swoich pracowników, a do takich należy też Liverpool i trudno oczekiwać innego stanowiska klubu. Może to wina Javiera, a może Purslow wydymał go jak szmacianą lalkę? Nie przyjmujcie wszystkiego bezkrytycznie.
Oszczędźcie sobie swojego czasu, oszczędźcie nienawiści i po prostu uśmiechnijcie się na wspomnienie jego gry. To też człowiek, a zawsze zostawiał serce na boisku. Prawdziwy wojownik i takim go pamiętam.
Do miłego :)