Ibe wspomina mecz z Milanem
Dziewięć lat temu Liverpool w finale Ligi Mistrzów, po jednym z najlepszych spotkań w historii futbolu, ograł AC Milan. Wspomnieniami z tej magicznej nocy podzielił się młody piłkarz the Reds, Jordon Ibe.
– W tym czasie miałem dziewięć lat. Podczas dogrywki mama próbowała wysłać mnie do łóżka, ale uparłem się by obejrzeć cały mecz. Choć był już późny wieczór, to jednak było to zbyt pasjonujące widowisko, by zrezygnować z oglądania meczu i po prostu położyć się spać.
– Jeżeli chodzi o drugą połowę to była niesamowita. Nie przypuszczałem, że Liverpool zdoła się podnieść i odmienić losy meczu. Spodziewałem się raczej kolejnych goli dla Milanu. Steven Gerrard zdobył jednak bramkę strzałem głową. Ten gol zmienił całkowicie bieg boiskowych wydarzeń.
– Kiedy oglądałem ten mecz, nawet nie wyobrażałem sobie, że w przyszłości będę zawodnikiem the Reds. To niesamowite, teraz gram dla tego wielkiego klubu. Cieszę się, że jestem w tym miejscu. Myślę o tym każdego dnia. Pomaga mi to pokonywać wszelkie przeszkody – mówi Ibe.
– Milan miał świetnych zawodników w przeszłości i ma ich teraz. Wystarczy przywołać postać taką jak Kaká, który nadal wiele znaczy w światowym futbolu. Włosi mają jeszcze kilku interesujących piłkarzy, dlatego z niecierpliwością czekam na nasze starcie – powiedział pytany o spotkanie, które odbędzie się w ramach międzynarodowego turnieju w Charlotte.
– Poprzednia podróż do Ameryki Północnej była wspaniała. W Kanadzie graliśmy z zespołem z Toronto i było to fajne przeżycie. Szczególnie miły był fakt, że na stadionie dopingowało nas ponad 50 tysięcy kibiców. Miałem wtedy zaledwie 16 lat i nigdy wcześniej nie grałem przed tak dużą publicznością. Frekwencja pokazała, jak wielu fanów ma Liverpool w tej części świata – zakończył Jordon.
Komentarze (3)