Trzy kropki: Mecz ze Swansea
Zaledwie wczoraj Liverpool zaserwował widzom prawdziwy thriller. O głównych aktorach tego spektaklu i co ciekawszych niuansach scenariusza traktuje kolejne wydanie „Trzech kropek”. Zapraszamy do lektury.
– O kolejnym obfitującym w bramki meczu… (Kinio25LFC)
Spotkania Liverpoolu to niemal idealne mecze dla niezależnych obserwatorów i postronnych kibiców: bramki, składna gra, błyskawiczne kontry, to wszystko doskonale się sprzedaje, dlatego też fani The Reds nie powinni być zdziwieni, gdy popularne stacje już niebawem ponownie postawią na spotkanie z udziałem naszych ulubieńców. Z perspektywy kibica Liverpoolu sytuacja jest już zgoła odmienna. Cieszy sporo bramek, jednak jak długo naszym zawodnikom uda się jeszcze „na farcie” wygrywać, goniąc wynik? Fulham, wczoraj Swansea, w perspektywie mocny Southampton… Oj, może być ciekawie. Kardiolodzy już zacierają ręce.
– O fatalnej postawie linii defensywnej… (Kinio25LFC)
W jednym z webchatów dziennikarz blisko związany z Liverpoolem zauważył, jakoby Rodgers nie ufał żadnemu ze swoich obrońców. Coś, co brzmiało wtenczas jak szaleństwo i chęć zabłyśnięcia w świetle flashów i „retweetów”, teraz zdaje się potwierdzać. Trudno znaleźć typową ostoję tylnej formacji, która przez cały sezon potrafiłaby dawać nam tyle samo jakości, co chociażby grający wyżej Jordan Henderson. Przebłyski takiej postawy miewa jak dla mnie Martin Škrtel, chyba najbardziej niedoceniany defensor z topowych klubów Barclays Premier League, jednak w tej chwili kilka świetnych spotkań to za mało, aby stać się wiodącym filarem defensywy na lata. Problem chyba cały czas pozostaje niezidentyfikowany, bo na papierze, środek naszej defensywy to niemal potęga: Agger, Sakho, Škrtel, w odwodzie doświadczony Touré i wracający Kelly, potrafiący grać na środku. Gdzie leży problem, to główne pytanie, które powinno spędzać sztabowi trenerskiemu sen z powiek.
– O kontynuacji dobrej formy strzeleckiej Daniela Sturridge’a… (Jetzu)
Kolejny mecz i kolejne trafienia Daniela Sturridge’a. Były zawodnik londyńskiej Chelsea od swojego transferu do Liverpoolu strzelił 28 bramek w zaledwie 33 spotkaniach Premier League. Dzisiejszy mecz w którym dołożył kolejne dwa gole był ósmym z rzędu w tych rozgrywkach, w którym Sturridge zdobywał bramki, lepszy od niego pod tym względem w historii Premier League był tylko Ruud van Nistelrooy. Forma strzelecka Sturridge’a jest zaskoczeniem dla każdego. Nawet najwięksi fani talentu Anglika nie spodziewali się, że może on być aż tak skuteczny. Mimo tak wielu strzelonych bramek, cały czas wychodzi to o czym mówiło wielu fanów Chelsea (pozdrowienia dla Michała Zachodnego) – wielka samolubność Daniela. W ostatnich kilku meczach było to szczególnie widoczne, wiele razy mógł podawać do lepiej ustawionego Suáreza czy Sterlinga, a wybierał samodzielny drybling i próbę oddania strzału – zwykle z miernym efektem. Nie zmienia to jednak faktu, że Daniel na poważnie włączył się w walkę o tytuł króla strzelców z klubowym kolegą, a nam pozostaje czekać na to, czy efekty tej walki będą dla Liverpoolu pozytywne, czy raczej skończy się na odwrót, a górę weźmie samolubna strona Anglika.
– O powrocie do składu Glena Johnsona… (Kinio25LFC)
Powrót Glena, nadmuchany wypowiedziami Rodgersa o rzekomej walce zawodnika o nowy kontrakt narobił takiego szumu, jak przybycie do Polski osławionego pociągu Pendolinio. Zarówno skład, jakim zachwycało się tak wielu sympatyków polskich kolei, jak i come-back Johnsona, wypadł poniżej oczekiwań. Bez chwili wahania skłaniam się ku opinii, jakoby ten nadmuchany Pendolinio w koszulce z Liverbirdem po 20-30 minutach gry zmienił się w stary, wysłużony kolejowy tabor z brudną, opadającą deską w toalecie: znowu poniżej oczekiwań.
– O dobrej zmianie Joego Allena… (Kinio25LFC)
Allen to główna ofiara kłopotu bogactwa w środku pola i nietykalności Stevena Gerrarda. Mecz ze Swansea, która przecież lubi dominować w środku pola, pokazał doskonale, że filigranowy pomocnik potrafi podejść do spotkania bez żadnych kompleksów i należycie wykorzystać swoją szansę. Tylko gdzie go upchnąć? Na skrzydle więcej daje nam Sterling, w środku pola, w destrukcji chyba nikt nie jest w stanie wybić się ponad Hendersona a Gerrard… no cóż, to zagadnienie na osobny artykuł. Na szczęście Walijczyka łączy z nami długi kontrakt i mam wielką nadzieję, że wprost proporcjonalnie do opadania z sił kapitana, forma Joego będzie rosła. A pewnego dnia rozegra z Hendersonem i Coutinho takie zawody, że wreszcie w którymś z nich Brendan ujrzy naturalnego spadkobiercę naszej ósemki.
– O następnym meczu z Southampton… (PhillieO)
Wygrana ze Swansea połączona z porażką Tottenhamu to bardzo korzystny obrót spraw w perspektywie następnego meczu. Nie da się ukryć, że Southampton to swego rodzaju słabość Liverpoolu Rodgersa. Nie umiemy grać z tym zespołem i o ile niekiedy mimo słabej gry potrafimy wygrać, to akurat nie w tym przypadku. W dwóch ostatnich starciach ze Świętymi byliśmy cieniami drużyny, którą zdarzyło nam się oglądać na Anfield w tym sezonie z Evertonem, czy Arsenalem. Albo napastnicy nie mieli swego dnia, albo Boruc miał dzień Neuera, albo trafiało się jedno celne dośrodkowanie ze strony zespołu z St. Mary’s Stadium, które akurat odnalazło głowę Lovrena. Tak więc konkludując, nie wierzę w pozytywny rezultat, ale z innej strony nie wierzyłem w taki na White Hart Lane, czy przy okazji wspomnianych meczów z the Toffees i Kanonierami. Nie będzie jednak tragedii, jak po raz szósty w tym sezonie opuścimy boisko na tarczy, ponieważ Tottenham dalej będzie miał do nas trzypunktową stratę. A że odjedzie nam lider i reszta podium, to już inna bajka. Ja zawierzam słowom menadżera, który mówi, że w wyścigu o tytuł jesteśmy chihahuą i celujemy w czwarte miejsce.
Komentarze (8)
"ponieważ Tottenham dalej będzie miał do nas trzypunktową stratę"
widzę że Cardiff szybko skreślone :p Tottenham jeszcze nie wygral! :P
Firma nazywa się Nalsware (może znaleźć ich na facebooku) i jeszcze ze sklepem nie ruszyła, ale zrobi to pewnie na wiosnę.
Przypomnę też o świetnych stałych fragmentach w jego wykonaniu które są z pewnością jedne z najlepszych w lidze. Na tą chwilę wydaje mi się że SG jest niezastąpiony lecz nie oznacza to że czasem można dać mu trochę odpocząć.
Henderson z Allenem dają radę.