Zapowiedź meczu
Już jutro na murawę St. Mary’s Stadium wyjdą zespoły Świętych i Czerwonych, aby stoczyć walkę o niezwykle cenne, zarówno dla jednych jak i drugich, trzy punkty. Czy podopieczni Brendana Rodgersa zdołają po raz kolejny przełamać złą passę i tym samym utrzymają dobrą dyspozycję z ostatnich tygodni?
Ostatni raz liverpoolczycy zdołali ograć Southampton na St. Mary’s w 2003 roku, więc po brutalnym przełamaniu klątwy White Hart Lane i Britannia Stadium, the Reds będą mieli w sobotę dogodną okazję na wykazanie się kolejnym przełomowym – choć jedynie statystycznie – zwycięstwem. Nie będzie to jednak proste zadanie, bowiem, pomimo wyraźnego obniżenia lotów w ostatnim czasie, drużyna Mauricio Pochettino jest niewątpliwie jednym z objawień tego sezonu. Wystarczająco przekonującym faktem o niebezpieczeństwie czyhającym w odległym zakątku południowej Anglii może być pamiętna porażka z września, kiedy to zawodnicy Southampton rozmontowali Liverpool składnymi akcjami i znakomitym pressingiem. Mimo, że jedyny gol tego meczu padł po rzucie rożnym, ciężko nie przyznać racji temu, który powie, że trzy punkty wywiezione z Anfield przez zespół Pochettino były w pełni zasłużone. Odchodząc od przeszłości, czym teraz może postraszyć zespół z rozsławionego portem miasta?
System gry Southampton w tym sezonie często opiera się na „dużym” posiadaniu piłki oraz energicznym pressingu. Z reguły po odebraniu piłki nasi jutrzejsi rywale starają się powoli budować akcje ofensywne i, często korzystając z dynamicznych wejść bocznych obrońców – Clyne’a i Shawa – wrzucają piłkę w pole karne w poszukiwaniu nadzwyczaj dobrze ułożonej głowy Rickiego Lamberta. Mimo tego najlepszym strzelcem tej drużyny jest, z 12 trafieniami na koncie, Jay Rodriguez, 24-letni Anglik, który niezwykle dobrze potrafi zorientować się w sytuacji panującej w polu karnym. Pomijając inne ważne ogniwa ofensywy Southampton, takie jak np. kreujący akcje Adam Lallana, dobry technicznie Gastón Ramírez czy, jedna z wschodzących gwiazd angielskiej piłki – James Ward-Prowse, trudno nie zauważyć wielkości zadania, jakie stoi przed niezwykle chwiejną defensywą the Reds.
Jednakże kluczem do przechylenia szali zwycięstwa na własną stronę może być w tym meczu gra w środku pola. Grający zazwyczaj w formacji 4-5-1, Święci będą chcieli za wszelką cenę mieć piłkę przy nodze. Biorąc pod uwagę formę powracającego do składu Glena Johnsona, może on być niewystarczającą zaporą przed dośrodkowaniami zawodników Southampton, a jak wiadomo chociażby po meczu z Fulham czy Swansea, kiedy piłka wlatuje w pole karne the Reds, różne ciekawe rzeczy mogą się zdarzyć.
W roli vis-à-vis naszej trójki pomocników najpewniej zobaczymy zgrane trio tworzone przez Jacka Corka, Stevena Daviesa, na czele z prezentującym wybitną formę w tym sezonie Morganem Schneiderlinem. Postawa tudzież zablokowanie Francuza o łamiącym język nazwisku może być decydującym o wyglądzie spotkania czynnikiem. Wobec tego być może lepszym ruchem ze strony Rodgersa byłoby zastąpienie przebojowego i błyskotliwego, lecz często niedokładnego Coutinho powracającym do formy, precyzyjnym i kontrolującym grę Allenem? Mogłoby to wnieść w większy spokój w grę liverpoolczyków. Spokój podobny do tego, który ustatkował grę Czerwonych w ostatnich minutach meczu z Łabędziami w poprzedniej kolejce.
O ile nasi atakujący nie zostaną odcięci od podań już w środku pola, trudno będzie się zamartwić się ich postawą. Statystyki mówią same za siebie – the Reds są aktualnie najskuteczniejszym zespołem w Premier League, z 70 strzelonymi golami w 27 meczach. Duet SAS w ostatnim czasie nie zawodzi, podobnie jak forma Sterlinga. Cichym życzeniem przed tym meczem mogłoby być przełamanie feralnej passy Luisa Suáreza, który od miesiąca nie zdołał strzelić gola w Premier League. Jednak pomimo tak dobrych wyników, nieraz w tym sezonie okazywało się, że ofensywna maszyna nakręcona przez Brendana Rodgersa, ni stąd ni zowąd, nie potrafi do końca odpalić, chociażby w ligowych meczach na Emirates czy the Hawthorns.
Podsumowując, przed Czerwonymi stanie jutro nie lada wyzwanie, którego wynik, na tym etapie sezonu, może być decydujący w walce o najwyższe lokaty. Czy the Reds zdołają wygrać batalię w środku pola i oprzeć się pressingowi Świętych? Czy Daniel Agger pewnym występem zamknie usta krytykom, podważającym jego miejsce w składzie zespołu z Anfield? Czy Artur Boruc znów zanotuje jeden z lepszych meczów w karierze, a może przeszkodzi mu w tym bezlitosny Daniel Sturridge? I wreszcie: czy obrońcy Liverpoolu zdołają zagrać bez prostych indywidualnych błędów?
Pytań przed tym wybitnie ważnym meczem jest o wiele więcej, jednak miejmy nadzieję, że jutro podopieczni Rodgersa rozwieją wszystkie te wątpliwości i pozostawią nam, oprócz zmartwień, komplet punktów.
Komentarze (0)