Allen zachwycony ofensywą drużyny
Joe Allen uważa, że defensorzy Premier League zaczęli się bać siły ofensywnej Liverpoolu. Drużyna, która kandyduje do tytułu mistrzowskiego, zdobyła 73 bramek w 28 meczach.
To najlepszy wynik w Anglii oraz w całej historii klubu. W poprzednim sezonie zespół Brendana Rodgersa zdobył 71 goli.
Luis Suárez prowadzi w klasyfikacji strzelców z 24 trafieniami, natomiast tuż za jego plecami, z wynikiem 18 goli, znajduje się Daniel Sturridge, który także liczy się w wyścigu o Złotego Buta.
Od czasów Robbiego Fowlera oraz Stana Collymore’a Liverpool nie miał tak znakomitego duetu napastników.
Na 10 meczów przed końcem sezonu Luis Suárez oraz Daniel Sturridge wyrównali rekord 42 trafień z rozgrywek w latach 1995/1996, który ustanowili Fowler (28) oraz Collymore (14).
John Barnes (22) i Ian Rush (18) zdobyli 40 goli, kiedy Liverpool ostatni raz wygrał tytuł mistrzowski w kampanii 1989/1990. Dwa lata przed tym John Aldridge (26) oraz Peter Beardsley (15) 41 razy trafiali do siatek przeciwników. Rekord należał także do Iana Rusha oraz Kenny’ego Dalglisha, którzy zdobyli kolejno 24 i 15 goli.
Biorąc pod uwagę szybkość i przebiegłość Raheema Sterlinga, bezwzględność Suáreza oraz Sturridge’a, Allen przyznał, że ofensywa stała się wielką siłą drużyny.
– Różnica w stosunku do poprzedniego roku jest olbrzymia – powiedział Allen dla Liverpool Echo.
– W poprzednim sezonie dużo trenowaliśmy różne rozwiązania w ofensywie, lecz nie wszystko nam wychodziło. Jednak ta praca procentuje i można to teraz zauważyć.
– Od pierwszego meczu wychodzą nam wszystkie pomysły wprowadzone na treningach. W drużynie widać determinację. Każdy piłkarz robi wszystko, co w jego mocy.
– Jesteśmy głodni gry ofensywnej w każdym meczu. Liczba graczy na liście strzelców tylko to potwierdza.
– To dzięki temu strzelamy tyle bramek. Suárez, Sturridge oraz Sterling zapewniają drużynie wiele możliwości, co budzi postrach w defensywie przeciwników. Rywale wiedzą przed każdym spotkaniem, że czeka ich ciężki mecz, a nasi napastnicy nigdy nie zawodzą.
Suárez świętował swój setny mecz w barwach Liverpoolu w wygranym spotkaniu z Southampton 3:0. Urugwajczyk najpierw otworzył wynik meczu, później wykreował szansę dla Raheema Sterlinga, a następnie wywalczył rzut karny, który wykorzystał Steven Gerrard.
Zdaniem Allena porażka Arsenalu ze Stoke City dała drużynie dodatkową motywację na mecz ze Świętymi. The Reds wykorzystali tę szansę i zostali wiceliderami Premier League, wyprzedzając Kanonierów.
– Luis to genialny piłkarz, a to był jego kolejny fantastyczny występ – powiedział Allen. – To zaszczyt mieć go w zespole.
– Kiedy rozgrzewaliśmy się przed meczem, otrzymaliśmy wiadomość o porażce Arsenalu. To był prawdziwy zastrzyk energii i motywacji. Pozostaliśmy skupieni, ponieważ wiedzieliśmy, jak wielka szansa stoi przed nami.
– Southampton to świetny zespół – zarówno w ofensywie oraz defensywie – ale zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Strzelenie trzech bramek oraz zachowanie czystego konta tylko to potwierdza.
W pierwszej połowie Święci mocno przycisnęli przeciwnika na jego połowie boiska, szczególnie po bramce strzelonej przez Luisa Suáreza. Jednak the Reds nie ustępowali, a Simon Mignolet popisał się fantastyczną interwencją po strzale Jaya Rodrigueza. Zawodnicy Liverpoolu docenili wagę interwencji belgijskiego bramkarza.
– Rozmawialiśmy o tej sytuacji w szatni po meczu – powiedział Walijczyk. – To był kluczowy moment. Gdyby piła wpadła do siatki, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej.
– Ta interwencja była niesamowita. Od przyjścia na Anfield jest w wielkiej formie, a obrony tego rodzaju pomogą nam pod koniec sezonu.
– Ludzie ostatnio wątpią w jego umiejętności, ale nie my. Wszyscy znamy jakość gry Simona. W tym sezonie jest genialny.
W nowym roku kalendarzowym Liverpool wygrał siedem meczów i dwukrotnie zremisował. Z tego powodu kibice zaczęli śpiewać pieśni o tytule mistrzowskim.
The Reds znajdują się na drugim miejscu w tabeli Premier League z dorobkiem 59 punktów. Na dziesięć meczów przed końcem sezonu Liverpool traci cztery punkty do prowadzącej Chelsea.
Podobnie jak trener, Allen niechętnie spogląda w daleką przyszłość, lecz koncentruje się na kolejnym pojedynku z Manchesterem United. Jednakże, Walijczyk przyznał, że drużyna jest pewna siebie, a rywale obawiają się ich.
– Wszyscy mamy marzenia, a występy jak z Southampton tylko je napędzają. Jako zawodnicy musimy koncentrować się na najbliższym meczu. Kto wie co stanie się do maja?
– Jesteśmy pewni, że możemy pokonać każdy zespół.
– Wyjechaliśmy na mecze reprezentacyjne po zdobyciu trzech punktów. Czekamy na powrót do gry w lidze i kontynuowanie naszej passy.
– Tytuł to cel do którego zawsze zmierzamy. Myślę, że rywale niedawno zdali sobie sprawę, że bierzemy udział w tym wyścigu.
Komentarze (0)