Morgan o pracy fizjoterapeuty
Dla Chrisa Morgana obecny sezon jest dziewiątym w Liverpoolu. Fizjoterapeuta the Reds w rozmowie z klubową stroną opowiedział o swojej pracy oraz o nastroju panującym w zespole.
Jesteś członkiem sztabu od 2005 roku. Czy kiedykolwiek miałeś do czynienia z atmosferą wewnątrz zespołu podobną do tamtej?
Jedność zespołu i atmosfera są obecnie na bardzo wysokim poziomie. W czasie mojego pobytu w klubie było wiele sytuacji kiedy to walczyliśmy w finałach pucharów czy też biliśmy się o najwyższe miejsca w lidze. Z pewnością można znaleźć podobieństwa do tamtych okresów.
Ile zasługi ma w tym Brendan Rodgers? Kiedy widzimy zdjęcia z treningów w Melwood łatwo możemy zaobserwować uśmiechy na twarzach zawodników.
Te zdjęcia odzwierciedlają nastroje. Myślę, że oprócz menadżera ma na to wpływ także cały sztab oraz zawodnicy. Kreują oni dobrą atmosferę, która daje pozytywnego kopa, wprowadza spokój co jest istotnym elementem w drodze do sukcesu.
Możesz opowiedzieć nam nieco o twojej pracy w dniu meczowym? Jaką czynność wykonujesz jako pierwszą, gdy zawodnik doznaje urazu?
Najważniejsze jest byśmy razem z lekarzem przez cały czas trwania meczu zachowali koncentrację. Ujrzenie momentu, w którym zawodnik jest kontuzjowany daje dużo informacji o tym, co możesz zastać wchodząc na boisko do cierpiącego piłkarza. Po wejściu na murawę pierwszą czynnością jest ocena urazu. Muszę podjąć decyzję, czy potrzebna jest interwencja lekarza. Przy mniej poważnych urazach moją rolą jest ocena zdolności zawodnika do kontynuowania gry i przekazanie informacji na ławkę.
Czy wydawanie szybkiej diagnozy na boisku jest trudne? Czy w tej pracy kluczowe znaczenie ma doświadczenie?
Zawodnik z reguły jest w stanie sam powiedzieć czy może kontynuować grę. Jeśli jest to uraz mięśniowy sprawa jest prosta. Urazy te powstają często bez kontaktu z przeciwnikiem. Jeżeli nie jesteśmy pewni, co dokładnie stało się piłkarzowi, następuje szybka ocena sytuacji. Często dajemy zawodnikowi możliwość powrotu na boisko, by zobaczyć jak będzie się czuł. Nie chcemy od razu zmieniać zawodników jeśli nie ma takiej konieczności. Wymusza to zmianę taktycznego planu menadżera więc staramy się dawać zawodnikom szansę do kontynuowania gry.
Czy są jakieś metody minimalizowania ryzyka kontuzji?
Duża pracę w tym kierunku wykonują działy medyczne i naukowe. Oczywiście nie możemy wyeliminować ryzyka kontuzji. Musimy pamiętać, że mówimy o sporcie kontaktowym. Codzienna praca na treningach, dobre przygotowanie fizyczne i cały typowo piłkarski program treningowy redukują nieco ryzyko.
Twoją rolą w klubie jest również rehabilitacja zawodników z cięższymi kontuzjami.
Mieliśmy w tym sezonie kilka skomplikowanych urazów. Na chwilę obecną mamy mniej kontuzji niż na podobnym etapie rozgrywek w zeszłym roku, a warto powiedzieć, że w zeszłym roku mieliśmy najmniej kontuzji odkąd jestem w klubie. To wszystko jest efektem metod treningowych wprowadzanych przez menadżera i sztab. W przypadku długoterminowej kontuzji cały sztab medyczny jest zaangażowany w działanie pomagające zawodnikowi. Dyskutujemy dwa razy dziennie o nawet najmniejszych detalach. Nasi dwaj rehabilitanci, Matt Konopinski oraz Paulo Barreira, we współpracy z trenerem fitness, Jordanem Milsomem, pracują przez długie godziny w Melwood. Cały zespół może pochwalić się kilkoma niezłymi osiągnięciami jakimi są np. powroty Daniela Sturridge’a, Lucasa Leivy czy Philippe Coutinho.
Co jest najważniejsze we współpracy z zawodnikiem wyłączonym na dłuższy okres z gry?
Podzieliliśmy kontuzjowanych między sztab tak, że każdy zawodnik będzie miał osobę nadzorującą powrót do pełnej sprawności. Moją rolą jest opieka nad zawodnikami z kontuzjami krótko- lub średnioterminowymi. W długich kontuzjach biorę udział w wystawieniu diagnozy a potem oczywiście wspieram sztab w całym procesie rehabilitacji. Jak wspominałem, każdą kontuzję konsultujemy w zespole więc gdy sprawy idą w dobrym kierunku można powiedzieć, że jest to sukces całego zespołu.
Ze względu na tegoroczną absencję w europejskich pucharach gramy mniej meczów niż zwykle. Ma to znaczący wpływ na obecną sytuację urazową w drużynie?
Myślę, że to oczywiste, że ryzyko kontuzji jest większe w trakcie meczu, niż w czasie treningu. Im więcej grasz tym większe prawdopodobieństwo doznania kontuzji. Kilka kontuzji mieliśmy na początku sezonu, np. Cissokho, Coutinho, Johnson czy Sturridge. Tych urazów trudno było uniknąć. Jednakże warto zauważyć, że mniejsza liczba meczów oznacza odpoczynek między spotkaniami, co także minimalizuje ryzyko kontuzji. Szeroki skład pozwala na roszady w zespole co pozwala chronić graczy. Mimo obranej przez nas strategii oczywiście kontuzje się przytrafiają. Na szczęście mamy przygotowane coś na przyszły sezon, kiedy to prawdopodobnie będziemy grali więcej spotkań. Mam nadzieję, że w kluczowych momentach uda nam się uniknąć poważnych kontuzji.
Komentarze (0)