Teixeira o swojej drodze do zespołu
João Carlos Teixeira rozpoczynając pracę w Liverpoolu postawił przed sobą dwa cele. Po pierwsze, chciał dorównać najlepszym piłkarzom klubu na treningach. Po drugie, chciał się z nimi po wszystkim zaprzyjaźnić.
To wyzwanie dla każdego młodzika, który zmienia ośrodek treningowy i chce wywrzeć wrażenie na Brendanie Rodgersie i piłkarzach drużyny seniorskiej.
Alex Inglethorpe, który nadzoruje młodych zawodników jako trener zespołu U-21, powiedział, że piłkarze muszą przechodzić do pierwszego zespołu i czuć, że są potrzebni.
Teixeira, który zaliczył debiut w lutowym meczu z Fulham, szybko zintegrował się z zespołem. Stało się tak głównie przez bardzo ciepłe powitanie w składzie.
Potem pozostało mu prezentować talent na boisku i robić wszystko, żeby menedżer zaczął o nim myśleć.
– Na początku wiele się nie mówi, bo nie zna się zawodników i nie można przewidzieć ich reakcji – powiedział Portugalczyk dziennikarzom oficjalnej strony.
– Z czasem lepiej się ich poznaje. Więcej się z nimi rozmawia i zyskuje się więcej pewności siebie. To świetna grupa. Bardzo pomagają mi na treningach i poza boiskiem.
– Wielką przyjemność sprawia mi współpraca każdego dnia z piłkarzami pokroju Luisa Suáreza, Philippe Coutinho i Stevena Gerrarda. Normalnie ze mną rozmawiają, pytają się co u mnie. Nie żeby to było interesujące, ale pytają. Łatwo można się przy nich rozluźnić.
Liverpool był trzy dni po zdemolowaniu Arsenalu i wybrał się w podróż na Craven Cottage, żeby zmierzyć się z Fulham. Tym meczem zespół Rodgersa miał podkreślić swoje ambicje.
The Cottagers nie chcieli łatwo dać za wygraną. Kolo Touré strzelił samobója, ale potem wyrównał Daniel Sturridge wykorzystując świetne podanie od Gerrarda.
Dzięki Kieranowi Richardsonowi zespół gospodarzy wyszedł znowu na prowadzenie, ale Philippe Coutinho uderzył na bramkę i piłka po rykoszecie zatrzepotała w siatce. Był remis, do końca 10 minut, Rodgers wzywa Teixeirę.
Portugalczyk był skupiony i posyłał spokojne podania, ale cały czas chciał, żeby grano z przodu. To dzięki jego podaniu Sturridge wywalczył karnego, którego wykorzystał Gerrard.
– Byłem już wcześniej w składach meczowych – powiedział 21-latek. – Wiedziałem jak się zachowywać przy zawodnikach, w hotelach, przy posiłkach, jak z nimi rozmawiać i co robić, żeby ich poznać.
– Przed Fulham trenowałem z zespołem i pracowałem ciężko. Brendan zawsze powtarzał, że mam robić swoje i w końcu dostałem szansę.
– Zanim opuściliśmy hotel, widziałem skład i zobaczyłem, że jestem na ławce. To był pierwszy taki przypadek. Dla nas było to ważne spotkanie.
– Byłem bardzo szczęśliwy i chciałem dać z siebie wszystko. To był mój najlepszy moment w karierze.
Komentarze (1)