Rodgers ostrzega United
Brendan Rodgers powiedział, że jeśli Manchester United nie zakończy tego sezonu w czołowej czwórce, będzie musiał stanąć w obliczu trudnych lat. Menadżer Liverpoolu ostrzegł rywali, że zajęcie niższego miejsca może oznaczać długoletnie rozstanie się z Ligą Mistrzów.
W niedziele Rodgers poprowadzi swój zespół na Old Trafford w wyjątkowo optymistycznym nastroju, ponieważ uważa, że zwycięstwo Liverpoolu zakończy jakiekolwiek nadzieje Manchesteru United, na przeszkodzenie klubowi z Merseyside w powrocie do europejskiej elity.
Nie zabrakło też pełnego niemiłego chłodu ostrzeżenia dla Davida Moyesa, który przygotowuje się do mającej kolosalne znaczenie odbudowy klubowego składu.
Rodgers stwierdził, że los, jaki spotkał Liverpool po utracie statusu klubu Ligi Mistrzów, jest najlepszym dowodem na to, iż nie ma łatwej drogi powrotu dla tych, którzy znaleźli się poza nią - nie ważne, jak wielki jest klub.
- Nie, nie ma - powiedział Rodgers. - Ciągle mamy dużo pracy do wykonania, by dostać się do Ligi Mistrzów. Będąc poza nią zrozumieliśmy, że to niesamowicie trudne - mimo że jesteśmy klubem znanym na całym świecie, klubem potężnym - ponieważ najlepsi piłkarze chcą grać w najlepszych rozgrywkach.
- To był Liverpool, ale nie grał w Lidze Mistrzów. Aby pozyskać takich piłkarzy, jakich chcemy, musimy do niej wrócić i staramy się to zrobić. Każdy klub będzie cierpiał z tego powodu, że jest poza. Nie ma wątpliwości, że to jest bolesny cios i oni o tym wiedzą.
- Mówię o wielkich drużynach Liverpoolu. Jeden rok zamienia się w dwa i nagle okazuje się, że minęło 20 lat odkąd zdobyli ostatnie mistrzostwo. To można utracić bardzo szybko.
- Powrót do Ligi mistrzów nas napędza i na nim się skupiamy. Przed nami długa droga, ale pokazaliśmy, że mamy odpowiedniej wielkości potencjał, by się tam znaleźć. Wierzę, że jeśli tak się stanie, to da nam to, jako klubowi, olbrzymią korzyść.
Wprawdzie Liverpool wciąż żywi nadzieje na zdobycie mistrzostwa, jednak priorytetem jest dla niego odzyskanie statusu zespołu z pierwszej czwórki. Zespół Rodgersa jest zdeterminowany, by zamknąć United drzwi do nagłego powrotu na pozycję umożliwiającą grę w Lidze Mistrzów.
- Mamy nad nimi 11 punktów przewagi i jeśli powiększymy ją do 14, nie będą w stanie tego zrobić - powiedział Rodgers. - Nawet 11 czyni to bardzo trudnym, ponieważ wchodzimy w okres, kiedy jesteśmy silniejsi. W naszych ostatnich 10 meczach w zeszłym sezonie byliśmy fantastyczni i w tym roku powtarzamy ten sam scenariusz. W ciągu minionych 14 miesięcy pokazaliśmy, że jesteśmy na fali wznoszącej. Naszym pierwszym zadaniem jest zapewnienie sobie czwartego miejsca, potem będziemy starać się wspiąć wyżej. Tak właśnie mierzymy.
- Nigdy nie martwił mnie Manchester United, martwiłem się tylko Liverpoolem i tym, byśmy stawali się coraz lepsi. Piłkarze w to wierzyli, a praca przyniosła im wynagrodzenie. Będąc zatrudnionym przez Liverpool wiadomo, że nie można zasiąść spokojnie na siódmym. Mamy być tam, w górze i starać się o to by być najlepszymi. To wszystko mnie nie zaskakuje, choć zdarzyło się nieco wcześniej, niż myślałem, może rok wcześniej.
- Patrząc na ostatnie 10 meczów zeszłego sezonu, kiedy Fergie tu był i 28 meczów z bieżącego, mamy razem 38 spotkań, to daje cały sezon. Mielibyśmy 12 punktową przewagę i 91 strzelonych bramek. A to zespół mistrzów, Manchester United, znany ze swojego stylu nastawionego na atak. To, że dokonaliśmy takiego przewrotu w tak krótkim czasie, pokazuje cały postęp i wykonaną pracę. Musimy to kontynuować.
Kenny Dalglish, były menadżer Liverpoolu i jego aktualny ambasador, wierzy, że Sir Alex Ferguson będzie dotknięty jak każdy, problemami z jakimi boryka się jego klub.
- Będą próbować wykorzystać okno transferowe, by poprawić to i owo, jednak mogą potrzebować dwóch, trzech kolejnych okienek, by znaleźć się tam, gdzie chcą być - powiedział.
- Przedłużyli kontrakt z Rooneyem i na pewno udadzą się na zakupy, by sprowadzić nowych zawodników. Będzie to jednak nieco trudniejsze, skoro nie zagrają w Lidze Mistrzów.
- Czasami, kiedy następuje zamiana menadżerów, przynosi to pozytywne efekty. Nie widzę jednak tego w przypadku zastąpienia Fergiego kimś nowym.
- Nie sądzę, by ktokolwiek mógł przewidzieć to, co się teraz dzieje. Nie widzę, w jaki sposób Fergie mógł czerpać z tego wszystkiego jakąkolwiek przyjemność, dlatego myślę, że nikt w Manchesterze United nie jest szczęśliwy. Nie pomyślałbym, że ktokolwiek mógłby pomyśleć, iż znajdą się poza oboma pucharami, na szóstym miejscu i z dwiema bramkami straty w pojedynku z Olympiakosem.
- Liverpool udaje się na mecz na Old Trafford na szczycie fali, podczas kiedy oni, są rzeczywiście w kryzysie. Nie będą mieli powodu do dumy z tego sezonu, dlatego będą się starali zaznaczyć choćby to, że pokonali Liverpool.
- To jest bardzo trudny czas dla Moyesa i United. Jeśli nie osiągną dobrego wyniku w niedziele, może to mieć wpływ na ich podejście do spotkania z Olimpiakosem. Jestem bowiem przekonany, że spadnie fala krytyki na niego, piłkarzy i kogokolwiek, kto wybierze się na ten mecz. To mu na pewno nie pomoże w przygotowaniach.
Chris Bascombe
Komentarze (5)