Sakho chce stworzyć historię
Mamadou Sakho urodził się w 1990 roku, w tym samym czasie Liverpool po raz ostatni sięgnął po mistrzostwo kraju. Dzisiaj Francuz nawołuje do swoich kolegów, aby drużyna dała z siebie wszystko na finiszu rozgrywek.
Obrońca Liverpoolu wierzy, że jego drużynę stać na przerwanie złej passy i zapisanie się w kartach historii, zdobywając pierwszy od 24 lat tytuł mistrza Anglii.
Reprezentant Francji dołączył do drużyny Brendana Rodgersa w sierpniu, po wartym 16 milionów funtów transferze z PSG, zdaje on sobie jednak doskonale sprawę z tego, jak ważny może okazać się ten sezon.
Potężny Francuz miał zaledwie 10 tygodni, kiedy 28 kwietnia 1990 r. John Barnes wykonywał rzut karny przeciwko QPR, który dał Liverpoolowi osiemnasty – i póki co ostatni - tytuł mistrzowski.
Ponad dwadzieścia lat po tym wydarzeniu Sakho znajduje się w samym sercu jednego z najbardziej ekscytujących sezonów w nowej historii klubu z Anfield.
– Kiedy Liverpool ostatnio zdobywał tytuł, ja dopiero co się urodziłem. Znam jednak doskonale historię klubu - powiedział Sakho.
– To byłoby coś fantastycznego, mieć okazję zapisać się na zawsze w historii klubu, zwłaszcza w moim pierwszym sezonie tutaj.
– Byłoby to cudowne dla każdego związanego z tym klubem, zwłaszcza naszych kibiców, którzy tak długo czekają na kolejny triumf.
– Mamy świetne pokolenie piłkarzy, które jest w stanie odznaczyć się na kartach historii.
– Od początku sezonu naszym priorytetem jest powrót do Ligi Mistrzów, do końca rozgrywek zostały dwa miesiące i wtedy zobaczymy, jak daleko udało nam się zajść.
– Powrót do Champions League pozostaje dla nas celem numer jeden, jesteśmy jednak bardzo szczęśliwy będąc częścią bezpośredniej walki o tytuł. Pozostało jeszcze trochę meczów do rozegrania, a stawka jest wysoka.
Sakho zaliczył niezły początek w nowym klubie. Zadebiutował nieco ponad tydzień po swoim transferze, po czym cieszył się sześcioma tygodniami w pierwszym składzie.
Jednak po krótkiej kontuzji stracił on swoje miejsce w składzie, nie zmieniło tego nawet zdobycie dwóch bramek w decydującym o awansie do Mistrzostw Świata meczu Francji z Ukrainą. Sakho wrócił do składu na kilka spotkań po to by kontuzja wykluczyła go z gry na około trzy miesiące.
Spowolniło to trochę karierę Francuza w Liverpoolu, jednak wrócił on już do pełnej dyspozycji i liczy, że szybko wróci do drużyny.
– Trochę mi to przeszkodziło w mojej aklimatyzacji w nowym zespole. Radziłem sobie nieźle i przez dwa i pół miesiąca, kiedygrałem w pierwszym składzie, zaczynałem się już przyzwyczajać do nowej ligi – powiedział Sakho przed meczem z Cardiff.
– Nie mogę jednak powiedzieć złego słowa na sztab medyczny w Melwood czy Clairefontain (siedziba francuskiej reprezentacji), obie organizacje współpracowały ze sobą aby przywrócić mnie do pełni zdrowia.
– To im muszę podziękować za to, że jestem znów w pełni sił, gotowy do walki o miejsce w pierwszym składzie.
Pomimo tego, że nie udało mu się dobrze zaaklimatyzować na boisku, Sakho zdążył polubić już życie w Anglii po tym, jak właściwie całe życie spędził w stolicy Francji.
– Byłem zaskoczony jak życzliwi są ludzie w tym kraju - powiedział Francuz.
– Każdy jest chętny pomóc, ludzie tu są naprawdę gościnni.
– Ostatnio przyszedł do mnie serwisant aby naprawić moją antenę satelitarną. Jeden z sąsiadów przyszedł do mnie aby mnie ostrzec, że ktoś jest na dachu mojego domu, to miłe.
– Kolejną rzeczą na którą zwróciłem uwagę, jest to, jak tutaj ludzie jeżdżą samochodami. Całe życie mieszkałem w Paryżu i nie miałem okazji porównać kultury miejscowych kierowców z kimś innym.
– To jak ludzie przepuszczają cię, pozwalają włączyć się do ruchu jest fantastyczne, to coś na co normalnie nie zwróciłbym uwagi.
– Kierowcy w Paryżu nie są jednak aż tak źli. Jeździłem samochodem po Senegalu, jeśli potrafisz tam prowadzić, to dasz sobie radę wszędzie.
Komentarze (3)
Skrtel/Agger ?