Brendan po meczu z Sunderlandem
Brendan Rodgers długo nie będzie rozpamiętywał wygranej z Sunderlandem. Menedżer chce się szybko skupić na przedłużeniu zwycięskiej passy swojej drużyny. Szansa na ten czyn przyjdzie już w weekend.
The Reds siódmy raz z rzędu zgarnęli pełną pulę w Premier League i wyszli obronną ręką z konfrontacji z Czarnymi Kotami na Anfield. Trzy punkty pozwoliły Czerwonym na przeskoczenie Manchesteru City i zajęcie drugiego miejsca.
Steven Gerrard otworzył wynik meczu na sześć minut przed końcem pierwszej części gry. Prowadzenie Liverpoolu zostało podwojone za sprawą Daniela Sturridge’a i jego odbitego strzału kilka chwil po wznowieniu meczu na L4.
Bramka Ki Sung-yonga wywołała drobny ból głowy pośród Kopites i kibice musieli przetrwać nerwowe 15 minut, ale twarda gra w obronie umożliwiła ostateczne radowanie się trzema punktami.
– W tym meczu dominowaliśmy, ale nie ma znaczenia, jak bardzo się przeważa. Gdy na tablicy widnieje rezultat 2:1, można spodziewać się wszystkiego przez ostatnie minuty – powiedział Rodgers po meczu.
– Pokazaliśmy właściwy charakter i na pewno zasłużyliśmy na zwycięstwo.
– Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ponieważ Sunderland wyszedł w ustawieniu 3-5-2 i miał mocną zaporę w postaci trzech stoperów oraz dwóch wysuniętych bocznych obrońców. Dorzućmy do tego dwóch defensywnych pomocników i bramkarza, to będzie widać, dlaczego tak ciężko przychodziło nam konstruowanie składnych akcji.
– Gdy zdobyliśmy bramkę, zaczęliśmy grać płynniej. Przy 2:0 wydawało się, że strzelimy jeszcze kilka goli. Niestety słabo broniliśmy przy rzucie rożnym i nie przypilnowaliśmy dalszego słupka. To pozwoliło Sunderlandowi na powrót do gry.
– Trzeba im oddać to, że walczyli do końca. Byli w ciężkiej sytuacji, ale my pokazaliśmy swój charakter i nie oddaliśmy prowadzenia. Pokazaliśmy mentalność zwycięzców i dzięki temu mamy kolejne trzy punkty.
– Wszyscy myślą, że jeśli gra Liverpool, to w meczu będą trzy, cztery, pięć czy sześć bramek. To wspaniale, że mamy taką reputację, ale wiedzieliśmy, że to będzie starcie, w którym będą e się liczyły spokój i cierpliwość.
– To że wygraliśmy siódmy mecz z rzędu, na tym poziomie, w Premier League, to zasługa piłkarzy i wspaniale usposobionych kibiców.
21. wygrana w tym sezonie w lidze sprawiła, że zespół Rodgersa traci do liderującej Chelsea jeden punkt, a londyńczyków czeka jeszcze podróż na Merseyside przed końcem kampanii.
Szkoleniowiec z Irlandii Północnej powtórzył to, co mówił już wiele razy przez ostatnie tygodnie. Gracze muszą zachować spokój. Pochwalił jednak swój skład za siedem kolejnych zwycięstw, z których pierwsze przyszło 8 lutego.
– Zawsze skupiamy się na jednym spotkaniu, powtarzam to jak mantrę – dodał. – Nie patrzymy za siebie, tylko na to, co nas czeka. Zbyt wiele tego nie ma.
– Musimy tylko pracować. Ze spokojem pracować. Tracimy punkt do Chelsea, a meczów rozegraliśmy tyle samo. Czeka nas starcie z nimi na Anfield.
– Najważniejsze, żebyśmy doszli do siebie i skupili się na nadchodzącym spotkaniu. Musimy kolekcjonować zwycięstwa. Siedem wygranych z rzędu to wspaniałe osiągnięcie na tym poziomie. Ważne, żebyśmy na tym nie poprzestali.
– Ludzie chyba nie oczekiwali tego po nas. Na pewno nie w tym roku. Wszyscy się spodziewali, że szybko odpadniemy.
– Jeśli spojrzymy na Manchester City i ich skład, te pieniądze jakie w niego zainwestowano, to po nich można było oczekiwać wielkich rzeczy. Po Chelsea tak samo, ponieważ dominowali w tych rozgrywkach przez ostatnie lata.
– Presja ciąży na nas, ale tylko dlatego, że jesteśmy Liverpoolem. Jesteśmy jednym z największych klubów na świecie. Chcemy go należycie reprezentować. Chcemy wygrywać.
– Na szczęście, tak przynajmniej myślę, jesteśmy na dobrej drodze. Tak myślałem, że w drugiej części sezonu będziemy silniejsi, ponieważ tak się to zwykle układa. Nasza gra polega na odbieraniu piłki, podawaniu i ruchu bez niej.
– We wczorajszym meczu długo to robiliśmy i wychodziło to całkiem nieźle. Z biegiem sezonu będziemy w tym jeszcze lepsi i będziemy z tego korzystali.
– Teraz trzeba zachować spokój i poprawić kilka aspektów. Dominację z piłką w pierwszej kolejności. Gramy świetnie w tym sezonie, ale nadal mamy wiele przed sobą.
– Wiadomość do fanów brzmi: „Wierzcie w nas i w to, co robimy”. Wywiązują się z tego znakomicie. Przez 18 miesięcy widzieli niesamowity rozwój. My musimy to podtrzymać i zachować spokój będąc pod presją.
Gol Sturridge’a, zdobyty w trzeciej minucie drugiej połowy, był 20. trafieniem napastnika w Premier League w tym sezonie i 34. w całej jego karierze w zespole the Reds.
Dzięki temu numer 15 wpisał się też na karty historii. Były piłkarz Chelsea potrzebował 37 meczów na zdobycie 30 goli w lidze. To najszybciej osiągnięta trzydziestka przez gracza Liverpoolu od lat 90. XIX wieku.
– Wspaniałe osiągnięcie Daniela – skomentował Rodgers. – Odkąd tu przyszedł, był wyjątkowy.
– Dzisiaj nie zagrał na 100% swoich możliwości. Rozmawiałem z nim w przerwie na temat jednego, czy dwóch elementów. Miło, że wyszedł potem na murawę i zdobył gola. Był świetny.
– On i Luis. Nie widzę ich jako pary. Wiem, że mówi się o nich jako o duecie, ale ja ich w ten sposób nie postrzegam. To dwaj soliści o innych talentach.
– Grają na tej samej pozycji i starają się grać kombinacyjnie, ale dają zespołowi zupełnie co innego. Oby to trwało jak najdłużej. Dzięki temu zdobywają przecież bramki.
Komentarze (2)