SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1760

Merseyside objawieniem sezonu


Jeśli zarówno Liverpool jak i Everton osiągną awans do Ligi Mistrzów w tym sezonie, będzie to miało ogromny wpływ na miasto oraz przyszłość obydwu odwiecznie rywalizujących klubów. Tak czy inaczej, trofeum mistrza Anglii zawita tego lata w Liverpoolu.

The International Festival of Bussines odbędzie się w Liverpoolu w lipcu, a sponsor tego wydarzenia, Barclays, zapewni obecność pucharu na uroczystej gali.

Brendan Rodgers nie jest jedynym, który marzy o tym, by dekorowały go wtedy czerwone wstążki. Jest kilka miast na świecie, w których sukcesy lokalnych klubów przyczyniły się do poprawy sytaucji ekonomicznej, a także społecznej mieszkańców. Świadczy to o tym, że perspektywa uczestniczenia Liverpoolu czy Evertonu w Lidze Mistrzów może przynieść duże korzyści również w obszarach pozaklubowych.

Manchester City może w tym sezonie umocnić swój prym w stawce Premier League, jednak nawet jeżeli Manuel Pellegrini poprowadzi ich do sukcesu, to odrodzenie futbolu na Merseyside będzie naistotniejszym wydarzeniem trwającego sezonu. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę zwieńczające ostatnią kampanię słowa jednego z trenerów z Liverpoolu – W tym momencie siła klubów z Manchesteru jest niepodważalna. Staramy się zmniejszyć tę różnicę, ale dużo nam brakuje – mówił.

– Oba kluby z Manchesteru mają stadiony o wielkiej pojemności – jeden mieści 70, a drugi 50 tysięcy ludzi. Wpływy z biletów odgrywają dużą rolę, szczególnie, kiedy rozpatrujemy tę kwestię pod względem zasad finansowego fair play.

– Wiele zależy od tego, jak działa klubowy marketing; ile gadżetów, biletów sezonowych czy obiadów można sprzedać.

David Moyes był autorem powyższych uwag kilka tygodni przed przenosinami na Old Trafford. Będąc z nim szczerym, z kilkoma trudno się zgodzić.

Liverpool zajął siódme, a Everton szóste miejsce, zaś Manchester United i City rozgrywały wtedy pomiędzy sobą kolejny „wyścig dwóch koni”.

Jeśli Czerwoni i Niebiescy zdołają dołączyć do europejskiej elity już w następnym sezonie, będzie to znaczący punkt zwrotny. W krótkim czasie oznaczałoby to powrót klubów z Merseyside do angielskiej czołówki, jednak w późniejszym okresie mogą się pojawić konsekwencje tak szybkiej zmiany hierarchii.

Andy Snell jest dyrektorem wydziału międzynarodowego handlu w Izbie Przemysłowo-Handlowej miasta. Mówi, że zyski związane z awansem do Ligi Mistrzów w tym sezonie potencjalnie mogą być o wiele korzystniejsze od tych, które zasilały kasę klubu w 2009 roku. Snell czuje, że umiejętności menedżerów z Anfield i Goodison są w stanie wpłynąć na atmosferę panującą w mieście.

– Miasto jest teraz w o wiele korzystniejszej sytuacji, niż kiedy ostatnio gościło rozgrywki Ligi Mistrzów – mówił. – Wtedy dało się wyczuć pozytywne nastawienie związane z tym, że Liverpool był stolicą kultury w roku 2008, jednak teraz miasto jest o wiele dojrzalsze w wielu kwestiach.

– Jeżeli Liverpoolowi udałoby się wygrać Premier League w tym sezonie, stałoby się to w perfekcyjnym momencie. To byłaby wyśmienita okazja do tego, aby zabezpieczyć źródła przychodów z karnetów oraz umów sponsorskich, wobec zbliżającej się wielkimi krokami rozbudowy stadionu. Anfield byłoby gotowe na przyjęcie dodatkowych 20 tysięcy chętnych posiadania karnetów sezonowych kibiców, z których wielu mieszka poza miastem. Oznaczałoby to świetne wieści ekonomiczne dla całego miasta. Everton jest trochę w tyle, jednak wciąż liczy się w walce o czołową czwórkę.

– Globalny wydźwięk, jaki zapewnia byt w Lidze Mistrzów z pewnością uatrakcyjniłby klub w oczach studentów z Chin czy południowo-wschodniej Azji. Studentów, którzy przyznają, że czynnik silnego klubu piłkarskiego w mieście, w którym studiują, nie był bez znaczenia.

– Sposób, w jakim miasto, Izba Przemysłowo-Handlowa oraz klub przyjmują zagranicznych polityków czy inwestorów jest teraz o wiele bardziej wyrafinowany. Często wyjeżdżają pod ogromnym wrażeniem, chętni, aby dołożyć swoje pięć groszy do rozwoju Liverpoolu.

Tym, co czyni ten istny renesans tak atrakcyjnym dla neutralnych inwestorów, jest fakt, że kluby są budowane na solidnych, sukcesywnie stawianych podstawach, a nie natychmiastowych przypływach gotówki.

Liverpool i Everton nie są teraz zamożniejsi, niż byli sezon temu, jednak wiara w poczyniania menedżerów zapewniła klubom otoczkę stabilnego optymizmu.

Rodgers i Martínez mówią tym samym językiem, ponadto w podobnej tonacji. Żyją w bardzo pozytywnej atmosferze. Jeśli w 2012 to Hiszpan zostałby trenerem the Reds, prawdopodobnie Bill Kenwright [prezes Evertonu – przyp. red.] wybrałby Rodgersa jako następcę Davida Moyesa.

Podobnie jak Bob Paisley, Joe Fagan, Howard Kendall i Kenny Dalglish, ci dwaj Panowie potrafią sprawić, że liverpoolczycy skandują z trybun głośniej i dumniej.

Kiedy Moyes rok temu przedstawiał światu swoje obserwacje, łatwo było wyjaśnić, dlaczego Liverpool i Everton zagubiły się po wymienianiu się tytułami mistrzowskimi w latach 80-tych. Ten regres formy miał podłoże finansowe.

Sukces Manchesteru United był w dużej mierze spowodowany geniuszem sir Aleksa Fergusona, jednak nie bez znaczenia było wiele kaprysów losu, które wpłynęły na możliwość rozwoju klubu.

Kiedy zezwolono na rozbudowę Old Trafford, zlikwidowane zostały wszelkie problemy związane z potencjalnymi stratami na sprzedarzy biletów. Wtedy dwadzieścia tytułów mistrzowskich zdobytych przez United pociągnęły za sobą monstrualne zyski, podczas gry Liverpool zdobył swoje ostatnie, osiemnaste trofeum mistrza Anglii w 1990 roku.

Liverpool i Everton trudno oswajały się z nadchodząca komercjalizacją, w czym czynniki geograficzne również nie pomagały. Nawet teraz Liverpool boryka się z problemami, towarzyszącymi planom rozbudowy Anfield. Everton, pozbawiony sukcesów w Europie, już przez długie lata szuka inwestora.

Porównajmy to z Manchesterem City, a więc klubem, który przez długi czas był podobny pod wieloma względami do Evertonu. Transformacja the Citizens rozpoczęła się już w 2002 roku, kiedy w mieście odbywały się Igrzyska Współnoty Narodów. Nowy stadion uczynił z nich łakomy kąsek, kiedy rodzina królewska z Abu Zabi zdecydowała się na inwestycję w Premier League.

Można zauważyć, że Liverpool i Everton zdołały się podnieść już w 2005 roku, jednak niewystarczająca infrastuktura nie zdołała wówczas zwiększyć i zabezpieczyć dochodów.

Fenwey Sports Group i Bill Kenwright zasługują na brawa za wybór na najważniejsze stanowisko menedżerów z dynamiczną wizją rozwoju. Wiedzą, że pełna stabilność może być osiągnięta jedynie przez dbanie zarówno o sprawy ekonomiczne, jak i boiskowe sukcesy.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

jon 31.03.2014 19:38 #
W Liverpoolu bywam częściej niż w Manchesterze.
Właściwie do Manchesteru jeździłem głównie mając na uwadze wizytę w ambasadzie RP.Jeżeli chodzi o klimat miasta,to ten liverpoolski jest mi bliższy i to wcale nie chodzi o preferencje piłkarskie.Może to bliskość morza,a może tamtejsi mieszkańcy,ale coś sprawia że lubię zwiedzać Liverpool znacznie bardziej jak Manchester.
margier24 31.03.2014 21:53 #
ja też!
LIVERO 31.03.2014 23:13 #
"...dodatkowych 20 tysięcy chętnych posiadania karnetów sezonowych kibiców..."

ta..

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (13)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com