Carroll o pobycie w Liverpoolu
Andy Carroll powiedział, że w Liverpoolu nigdy nie dostał prawdziwej szansy, by udowodnić swoją piłkarską wartość. Napastnik dodał, iż robi teraz wszystko, co w jego mocy, by zrealizować marzenia o wyjeździe z reprezentacją Anglii na mundial.
Potężnie zbudowany snajper przybył na Anfield w styczniu 2011 roku za rekordową sumę 35 milionów funtów. Carroll został kupiony z Newcastle z ogromnymi nadziejami, ale nie zdołał rozwinąć skrzydeł w Liverpoolu.
Najpierw pozwolono mu udać się na wypożyczenie w sierpniu 2012 roku, by po kilkunastu miesiącach sfinalizować transfer definitywny 25-letniego zawodnika do West Hamu.
Carroll uważa, że został zbyt szybko skreślony w Liverpoolu.
– Oczywiście, że nie wyszło tak, jak pragnąłem. Musiałem odejść i szukać swojej szansy na grę.
– Miałem problemy z kontuzjami, dodatkowo grałem w jednym meczu na trzy. Gdyby mój los potoczył się inaczej, zapewne dalej grałbym w Liverpoolu, jednak jestem zawodnikiem West Hamu, będąc szczęśliwym z tego powodu.
– Tak naprawdę nigdy nie otrzymałem prawdziwej szansy pokazania się w Liverpoolu i zmuszono mnie do odejścia, dlatego tu jestem.
Napastnik powiedział, że początkowo Brendan Rodgers sugerował mu, iż może tworzyć parę napastników z Luisem Suárezem, by potem ostatecznie zmienić zdanie.
– Powiedział, że będziemy grać razem, a potem mówił już zupełnie co innego.
– Byłem rozczarowany swoim pobytem w Liverpoolu, ale to już za mną. Chcę się skupić na regularnych występach w Londynie.
Komentarze (16)
Za słaby, za leniwy i tyle.
Za słaby to się zgodzę, pewnie również swoje zrobiła przytłaczająca go presja wydanych na niego milionów. Wszyscy mieli przez to oczekiwania "na już" i najlepiej żeby strzelał przynajmniej jak Torres w szczytowej formie (za którego jakby nie było przyszedł). A Andy do tego nie miał zwyczajnie ani wystarczającego potencjału, ani umiejętności.
Jednak wydaje mi się, że nazywanie go leniwym jest trochę niesprawiedliwe. Ja akurat pamiętam wypowiedzi wielu osób z Liverpoolu wtedy, które wspominały, że Andy się naprawdę stara, zostaje jeszcze długo po treningach i nad sobą pracuje.
Po prostu był to niepasujący do nas typ piłkarza, dodatkowo pozyskany za zdecydowanie za wysoką kwotę, która zaszkodziła i przeszkadzała dosłownie wszystkim... poza Newcastle ;)
Zaangażowanie widać było u Niego dopiero gdy wygwizdali Go na ST. James's Park.
Przeczytaj wypowiedź Carry na temat jego treningów. Myślę że jego wypowiedź obala mit Carrolla dającego z siebie sto procent na treningach i poza nimi.
Jeśli było tak jak mówi, to kij w oko Andrzejowi, jeśli teraz płacze w ten sposób jak w powyższej wypowiedzi.
Wybaczcie, z wiadomych powodów nie widziałem Carrolla w ośrodku treningowym i sugerowałem się tymi wypowiedziami kilku osób z klubu, które serio zachwalały jego dodatkową pracę po treningach. Ale jak tak teraz wytężam pamięć, to chyba rzeczywiście miało to miejsce już pod koniec jego przygody w Liverpoolu :)