Smith oczarowany Stevenem i Anfield
Niesamowity charakter Stevena Gerrarda inspiruje nie tylko kibiców Liverpoolu. Kapitan the Reds jest również chwalony przez Greame’a Smitha – byłego reprezentanta RPA w krykiecie.
Greame Smith – jedyny człowiek, który nosił opaskę kapitańską reprezentacji RPA w ponad stu meczach testowych krykieta pochwalił „niepowtarzalną jakość” Stevena Gerrarda.
Podobnie jak w przypadku wychowanka Liverpoolu, zdolności przywódcze Smitha były widoczne już za najmłodszych lat. Krykiecista został odznaczony opaską kapitańską w wieku 22 lat. Pomocnik Czerwonych był rok starszy, gdy mianowano go kapitanem zespołu.
Smith, który zeszłego miesiąca przeszedł na emeryturę, spełnił w niedzielę swoje marzenie. Były reprezentant RPA po raz pierwszy udał się na mecz Liverpoolu.
Smith obserwował kapitana the Reds, gdy ten po końcowym gwizdku zebrał wszystkich w koło oraz powiedział, żeby zapomnieli o zwycięstwie i skupili się na kolejnym spotkaniu.
– To, co nas uderza, gdy patrzymy na Gerrarda to fakt, że nie uświadczymy we współczesnym sporcie takich ludzi jak on. Jego lojalność, duma i pasja w Liverpoolu jest dzisiaj czymś bardzo rzadko spotykanym i to czyni go wyjątkowym. Daje innym przykład swoim oddaniem do klubu.
– Inną rzeczą, jaką podziwiam jest jego spokój na boisku. Niezależnie od presji, trzyma wysoko głowę i daje instrukcje innym zawodnikom.
– Widziałem jak wciąż mówił coś do graczy, przewodził im. Gerrard to wzór przywódcy i dla wielu stanowi inspirację.
– Za każdym razem, gdy przyjeżdżałem do Anglii, starałem się znaleźć choć trochę czasu, aby zwiedzić Anfield. Niestety przez liczne zobowiązania i grę w krykieta, nigdy nie było luki.
– W ostatnią środę akurat wracałem do RPA, gdy pojawiła się okazja pojechania na mecz Liverpoolu z Manchesterem City. Wiedziałem, że tym razem muszę lecieć.
Kapitan Surrey rozkoszuje się obecną kampanią nie tylko ze względu na pozycję w tabeli the Reds, ale również jeśli chodzi o grę Liverpoolu u siebie.
– Byłem czarną owcą w mojej rodzinie, gdyż wszyscy kibicowali United. Między innymi dlatego cieszę się obecnym sezonem.
Co sprawiło, że 33-latek zdecydował się kibicować Liverpoolowi?
– Zawsze byłem wysportowany i gdy dorastałem, John Barnes stanowił dla mnie przykład. Jestem lewonożny i w dzieciństwie grywałem na lewym skrzydle – podobnie jak on. Między innymi dlatego zostałem kibicem Liverpoolu.
Czy Smith przed spełnieniem wielkiego marzenia i doświadczeniem atmosfery Anfield był przygotowany na niedzielne sceny?
– Nic nie mogło mnie do tego przygotować. Samo pójście na stadion było dla mnie niezwykłym przeżyciem.
– Atmosfera była niesamowita, nigdy czegoś podobnego nie przeżyłem. Było bardzo głośno i namiętnie, wszyscy dzielili ze sobą emocje. Musiałem nagrać to wszystko na komórce.
Jak Smith utrzymywał swoje emocje podczas meczu?
– Bardzo lubię oglądać sport na żywo – kocham to doświadczenie. W swojej karierze uczestniczyłem w różnego rodzaju wydarzeniach, więc jestem przyzwyczajony do emocji.
– Jednak bycie piłkarzem, a kibicem to dwie różne kwestie. Początkowo nierealne wydawało mi się krzyczenie, śpiewanie i ukazywanie swojego rozczarowania.
– Czułem się tak, jakby wszystkie emocje z całej mojej kariery powróciły na Anfield. Odczułem wolność i radość.
Po meczu Smith wstawił swoje zdjęcie w tunelu Anfield przy historycznej tabliczce „This is Anfield”, z podpisem „Najlepsze sportowe doświadczenie w moim życiu @LFC”.
– Nie można porównać tego, co działo się w twojej karierze sportowej z doświadczeniem kibica. To dwie różne sytuacje.
– To był dla mnie świetny sportowy spektakl z niesamowitą atmosferą. Poza tym czułem, że w końcu jestem blisko swojego klubu, z którym mam tak liczne wspomnienia.
Jednak nie tylko hałas i gwar na Anfield zaimponowały jednemu z najlepszych krykiecistów naszej generacji.
– Cały dzień byłem zachwycony i brakowało mi słów. Pierwszego dnia uderzyło mnie niezwykle otwarte nastawienie ludzi związanych z klubem.
– Opieka w Liverpoolu była wspaniała. Nie musiałem się niczym przejmować.
– Często mówimy o instytucjach sportowych oraz o ich interakcjach z innymi. Liverpool powinien być przykładem pod tym względem.
Komentarze (1)