Luis García o Liverpoolu
Kiedy Luis García ogłosił w styczniu zakończenie kariery, głośnym echem wśród fanów Liverpoolu na całym świecie odbiło się jedno zdanie Hiszpana: „Dziękuję za okazję do zapisania się na kartach historii piłki nożnej i przyjęcie do Czerwonej rodziny, już na zawsze!”.
Gra w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku przeciwko Milanowi to już spory prestiż, jednak to wkład Garcíi w awans do finału w Stambule jest tym, za co pokochali go Kopites. W pierwszym sezonie na Merseyside po transferze z Barcelony skrzydłowy zdobył pięć bramek w fazie play-off – wliczając w to „gola-widmo” w półfinale przeciwko Chelsea José Mourinho, co dało mu nominację do Drużyny Roku UEFA u boku kapitana The Reds, Stevena Gerrarda.
Garcia „trafił” Chelsea w kolejnym półfinale rok później, kiedy to Liverpool wygrał FA Cup, zaś po trzecim sezonie został sprzedany do Atlético Madryt, jednak w tym momencie był już bardzo mocno związany z kibicami Liverpoolu. Gdy wchodził z ławki w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów między Liverpoolem a Atlético w listopadzie 2008 roku fani zgotowali mu niesamowite powitanie, a świetny gol na początku benefisu Jamiego Carraghera we wrześniu 2010 roku udowodnił, że wciąż ma on niesamowity instynkt strzelecki.
Po przygodach w Grecji i Meksyku García zawiesił buty na kołku w wieku 35 lat, jednak nawet mimo tego podczas rozmowy ze Sky Sports w tym tygodniu był niesamowicie podekscytowany perspektywą gry w wyjątkowym meczu charytatywnym zorganizowanym przez Hillsborough Family Support Group. Mając w perspektywie mecz lokalnych legend z legendami reszty świata oraz walkę The Reds o tytuł mistrzowski mieliśmy sporo tematów do dyskusji…
Steven Gerrard był pytany na konferencji przed charytatywnym meczem ku czci ofiar Hillsborough, czy będzie zabierał cię na siłownię przed meczem. Jaki jest postęp w treningach?
(śmiech) Postępu nie ma! Niestety, on wygląda świetnie, jest zbyt silny dla mnie! Steven to wspaniały facet, nie mogę się doczekać spotkania z nim, chcę mu pogratulować wszystkiego, czego dokonali w tym sezonie. Nie widziałem go od czasu benefisu Jamiego Carraghera.
Strzeliłeś wtedy pięknego gola – czy było to ostatni raz kiedy odwiedziłeś Anfield? Jak czujesz się przed powrotem?
Tak, to był ostatni raz. Jestem niezwykle poddenerwowany! Zawsze, gdy zadajecie to pytanie, jestem nerwowy! Jestem także podekscytowany i cieszę się na ten mecz. Długo na to czekałem, ale przez kontrakty w Meksyku nie mogłem podróżować. Kiedy w końcu miałem wolne i mogłem się tu wybrać, grali mecze wyjazdowe! Bardzo mi brakowało wizyt na Anfield.
W dodatku od zakończenia kariery byłeś bardzo zajęty, prawda? Grałeś w El Clasico legend Barcelony i Realu w Maskacie w zeszłym miesiącu, pracowałeś także jako ekspert telewizyjny w Miami…
Myślałem, że po zakończeniu kariery będę miał dużo wolnego czasu, ale jednak muszę jeszcze poczekać! Pojechałem do Omanu grać z byłymi piłkarzami Barcelony [mecz obejrzało ponad 25 tysięcy fanów, Barça wygrała 2:1], a potem udałem się do Miami komentować prawdziwe El Clásico [wygrana Barçy 4:3 na Santiago Bernabéu]. Byłem więc trochę zajęty, to prawda.
Wiem że oglądałeś ostatnie mecze Liverpoolu w telewizji. Co sądzisz o wygranej z Manchesterem City? Na początku sezonu Jamie Carragher porównywał Philippe Coutinho właśnie do ciebie i akurat to on zdobył zwycięskiego gola...
To był nerwowy mecz. Liverpool grał bardzo dobrze i zasłużył na wygraną. Coutinho zdobył pięknego gola, jest bardzo dobrym zawodnikiem. Ludzie trochę wątpili w ten transfer z racji jego stylu gry, ale teraz pokazał, na co go stać i ma zaufanie menedżera. Gra regularnie i pokazuje, jak dobrym jest piłkarzem, a przecież ma dopiero 21 lat. Ma wspaniałą technikę, potrafi utrzymać się przy piłce i wypatrzyć najmniejszą lukę na kluczowe podanie, do tego zdobywa bramki – czego więcej można oczekiwać od takiego piłkarza?
Czy uważasz te porównania za uzasadnione?
Raczej tak, ale jest też kilka różnic. Wiele osób patrzy tylko na numer na koszulce oraz wzrost! Jest jednak o wiele więcej podobieństw, jak choćby jego zamiłowanie do dryblingu.
Steven Gerrard pokazał po meczu z City, jak wiele znaczyła dla niego ta wygrana…
Tak, to tylko pokazuje, jak bardzo zależy mu na Liverpoolu i wygraniu ligi. Są tak blisko, a on wykazuje niesamowitą pasję oraz jest skoncentrowany na tym, co robią. Stevie ma za sobą wiele ciężkich spotkań i wie, że nie mogą teraz odpuścić. W niedzielnym wyjazdowym meczu z Norwich muszą pierwsi zdobyć gola i skoncentrować się na zdobyciu trzech punktów. Wszyscy patrzą już na mecz z Chelsea, ale brak zwycięstwa z Norwich może być katastrofalny w skutkach.
Pamiętam twoje gole u siebie i na wyjeździe z Norwich w sezonie 2004/2005, zwłaszcza tego na Carrow Road…
Oczywiście, to było świetne podanie od Johna Arne Riise i udało mi się strzelić nad bramkarzem [Robertem Greenem]. Również pamiętam tę bramkę!
Nie można zapomnieć o tym, że Luis Suárez był niesamowity w meczach przeciwko Norwich – jedenaście goli w czterech spotkaniach, w tym trzy hat-tricki.
To niesamowite. W dodatku niektóre ze środka boiska, a także cztery ostatnio!
Wygląda na to, że City przegrywa walkę o tytuł. Po kontuzji wraca twój kolega z Atlético, Segio Agüero, ale chyba odczuli jego brak, czyż nie?
City ma wielu dobrych piłkarzy, ale według mnie Kun robi różnicę za każdym razem. Wystarczy spojrzeć jak grał wcześniej w tym sezonie [Agüero zdobył 25 bramek w 21 meczach dla City od połowy września do końca stycznia].
Jak już wspomniałeś, czeka nas wielki mecz Liverpoolu z Chelsea. Odbywa się on między półfinałami Ligi Mistrzów, w których Chelsea gra z Atlético. Czy było ci ciężko grać w takiej sytuacji, między dwoma ważnymi spotkaniami w pucharach? Czy Chelsea może być nieco zdekoncentrowana?
Tak, to trudne. Nie masz czasu na odnowę. Myślisz o intensywności meczu, a po nim jesteś niezwykle wyczerpany. Zawsze ciężko odnaleźć się w takiej sytuacji, musisz grać na sto procent do samego końca. Myślę jednak że piłkarze Chelsea będą supieni, mają bardzo silny skład i niesamowicie mocną ławkę.
Jak wyobrażasz sobie ten mecz? Niektórzy twierdzą, że Liverpool traci za dużo goli, a Chelsea potrafiła już wygrać 1:0 na wyjeździe z City w tym sezonie.
Nie sądzę byśmy oglądali kolejne 3:2 – to będzie bardzo wyrównany mecz. City gra otwartą piłkę, a Chelsea jest bardziej jak Atlético – grają bardzo uważnie z tyłu.
José Mourinho mówił już w przeszłości o „mocy Anfield”. Czy będzie miała ona wpływ na mecz 27 kwietnia?
Graliśmy przeciwko nim wiele spotkań i Mourinho wie, jak ważni są fani; za każdym razem okazuje im szacunek.
Zostając w temacie Chelsea, jak oceniasz szanse Atlético w półfinale Ligi Mistrzów?
Było ciężko z Barçą, ale Atlético już wie jak grać w takich meczach. Teraz mogą przejść do historii. Wszyscy ci piłkarze marzyli przed sezonem, by znaleźć się w półfinale, ale teraz walczą o dublet. Niczego nie oddadzą bez walki, więc Chelsea nie będzie miała łatwo.
Pamiętam że ostatnio wypowiadałeś się o Mario Suárezie (27-letni defensywny pomocnik Atlético), wspominając przy tym że w przyszłości mógłby być wzmocnieniem dla Liverpoolu.
Mario doznał długotrwałej kontuzji w środku sezonu, ale od powrotu gra bardzo dobrze. Słyszałem trochę spekulacji, to byłoby dobre posunięcie zarówno dla niego, jak i Liverpoolu. Jest silny, dobry w powietrzu i w posiadaniu piłki. To typ piłkarza pasujący do angielskiego futbolu.
Na koniec – zestawienie legend reszty świata składa się z graczy takich jak Didi Hamann, Sami Hyypiä, Vladimír Šmicer… z którym z nich najbardziej chcesz zagrać w poniedziałek?
Ze wszystkimi! Nie widzieliśmy się ob bardzo dawna. Z Didim utrzymuję kontakt przez Twittera – to dobry sposób komunikacji, bo ludzie ciągle zmieniają numery telefonu! Rozmawiałem też trochę z Johnem Arne Riise i Samim.
A twoim menedżerem będzie Gérard Houllier, a nie Rafa…
Tak, to będzie coś innego – ale jestem pewny, że mi się spodoba!
Komentarze (4)