Dalglish o tytule i Evertonie
Kenny Dalglish w swojej kolumnie wsparł Everton, który mierzy się dziś z głównym rywalem Liverpoolu do mistrzostwa – Manchesterem City. The Reds wciąż pozostają według niego głównym kandydatem do mistrzostwa.
Sugerowanie, jakoby Everton miał dzisiejszego wieczoru nie zagrać na 100 procent stanowi prawdziwą zniewagę dla wszystkich osób związanych z tym klubem – to podważenie ich uczciwości. Mówienie, że mogą być gorzej przygotowani do meczu, którego wygranie mogłoby pozwolić Liverpoolowi na zdobycie mistrzostwa, jest obrazą dla Roberto Martíneza, jego sztabu i zawodników.
Moim zdaniem takie opinie więcej mówią o uczciwości osób, które je wygłaszają – być może powinni spojrzeć na siebie w lustrze.
Ja pod tym względem nigdy w Everton nie wątpiłem i nie zamierzam również teraz tego czynić. Na Goodison Park zgromadzi się 35 tysięcy ludzi, więc dla piłkarzy, poza stawką tego spotkania, będzie to wystarczająco motywujące. Przez cały sezon piłkarze Evertonu znakomicie służyli zespołowi i fanom, to przykładni profesjonaliści i mają swoją dumę.
Po części z tego powodu uważam, że Liverpool nadal jest głównym faworytem do sięgnięcia po końcowy triumf. Manchester oczywiście ma mecz zaległy, ale jeśli o mnie chodzi, to na tym etapie rozgrywek wolałbym mieć już wszystkie punkty, aniżeli jeszcze jedno spotkanie do rozegrania.
Presja spoczywa teraz na City. Liverpool pod wieloma względami swoje cele już osiągnął – wywalczył miejsce w czołowej czwórce. Z kolei jeśli City nie zostanie mistrzem, będzie to uznane za porażkę. Wiedzą, że znaleźli się w sytuacji, w której mogą nie spełnić oczekiwań.
Cokolwiek by się nie wydarzyło na Goodison, Liverpool musi podejść do meczu z Crystal Palace z takim samym nastawieniem, jak we wszystkich poprzednich spotkaniach tego sezonu. Muszą zaprezentować tę samą determinację i umiejętności, przyłożyć się do swojej roboty i wygrać pozostałe mecze.
Należy też puścić w niepamięć niedzielne starcie z Chelsea. Taktyka obrana przez the Blues spotkała się z ostrą krytyką, ale w zasadzie nie różniło się to niczym od tego, co pokazali na Etihad, Vicente Calderón, Emirates czy Old Trafford. Można powiedzieć, że niekiedy ich próby grania na czas były dość niekonwencjonalne. Siedzimy jednak w piłce nożnej już na tyle długo, by wiedzieć, że czasem trzeba się z taką sytuacją zmierzyć.
Należy po prostu wyjść ponad to, dalej skupić się na swojej pracy i nie pozwolić, by takie mecze wywarły na ciebie wpływ. To doświadczenie na pewno zaprocentuje w przyszłości, jako że Liverpool może zmierzyć się z podobnie grającym zespołem w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Nie powiedziałbym, że obrana przez José Mourinho taktyka była nie na miejscu, w końcu Chelsea nie zrobiła nic, co by nie było zgodne z przepisami. Prawda jest taka, że nie zawsze da się grać tak dobrze, jak to czynił w tym sezonie Liverpool i czasami trzeba po prostu wygrać w brzydkim stylu.
Chelsea należą się słowa uznania. Ich problemem jest natomiast fakt, że pomimo ogromnych inwestycji sezon zakończą zapewne bez żadnego trofeum. Matematycznie wciąż mają szansę na tytuł, ale nie wydaje mi się, by Liverpool i City pozwolili im na poważnie powrócić do wyścigu.
Kenny Dalglish
Komentarze (4)
Który klub z trio : Everton ,West Ham, Aston Villa ,uważasz za gorszy od Crystal Palace i Newcastle ?
Jedyne z czym mógłbym polemizować to Crystal Palace z Aston Villa ,ale o czym tu w ogóle jest gadka. Łatwy ,trudny .. mistrz musi wygrywać z każdym, także argument iście z dupy ;d.
Jakby to od Nas zależało, to byłbym jednym z milionów czerwonych wierzących w mistrzostwo. Ale tu nie zależy prawie nic od Nas, bo nawet zwycięstwo we wszystkich meczy nic Nam nie da, jeśli źle się potoczy na innych stadionach. Taka prawda, że po prostu zawaliliśmy mecz z Chelsea oraz w głupi sposób potraciliśmy punktów z środkiem i dołem tabeli, jak np. mecz z Hull i z Soton na starcie sezonu.