Hendo: Czułem jakbym z nimi grał
Jordan Henderson przyznaje, że podczas swojej trzymeczowej banicji, myślami był z kolegami na boisku i cieszy się, że dostanie na to jeszcze jedną prawdziwą szansę w niedzielnym spotkaniu z Newcastle United.
Pomocnik otrzymał czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry spotkania z Manchesterem City, co nie pozwoliło mu na grę w meczach z Norwich City, Chelsea oraz Crystal Palace.
W tym czasie Henderson normalnie trenował i jeździł na mecze z zespołem, mimo tego, że siedział tylko na trybunach.
Kara 23-latka skończyła się i może on wystąpić w ostatnim meczu sezonu 2013/2014.
– Będąc szczerym, nic się nie zmieniło. Trenowałem jak zazwyczaj, jeździłem z zespołem jak zawsze i brałem udział we wszystkich wydarzeniach, tak jak inni koledzy. Jedyne co się zmieniło, to to że nie mogłem grać w meczach.
– Było to dla mnie trudne, ale moim zadaniem było motywowanie kolegów. Starałem się pomóc, jak tylko mogę, szczególnie młodszym zawodnikom.
– Wciąż chcę brać we wszystkim udział. Prawdopodobnie więcej by się działo mojej głowie gdybym siedział w domu i nie przebywał z chłopakami.
– Jest ciężko, bo człowiek chce grać w piłkę. Jesteś sfrustrowany, ponieważ nie możesz pojawić się na boisku. Stajesz się wtedy kibicem, chcesz żeby chłopaki zagrali jak najlepiej.
– Patrząc na grę wyobrażałem sobie jakbym sam kopał piłkę. W ten sposób zobaczyłem grę z innej perspektywy i wiele nauczyłem się w tych trzech meczach.
Henderson otrzymał czerwoną kartkę po faulu na Samirze Nasrim, kiedy Liverpool bronił wyniku 3:2 przeciwko Manchesterowi City.
Pomimo tego, że nasz numer 14 widział ponownie te zagranie, nie żałuje swojej decyzji, choć przyznaje, że w głowie powtarzał sobie tę sytuację.
– Nie spodziewałem się czerwonej kartki, bo byłem pewny, że trąciłem piłkę. Jednak wiem, że mimo tego, że trafiłem w piłkę, to moja noga uderzyła Nasriego za wysoko. W tym wypadku nie mogłem dostać innej kartki.
– To nie było złośliwe zagranie, chciałem po prostu odebrać piłkę. To była ostatnia minuta meczu i uznałem, że jeżeli odbiorę piłkę, to będzie już po wszystkim. Moglibyśmy wtedy utrzymać piłkę do końcowego gwizdka.
– Jednak za bardzo chciałem, żeby mi się to udało i zrobiłem to zbyt agresywnie.
– Szczególnie przez pierwsze kilka dni powtarzałem sobie w głowie tę sytuację i zastanawiałem się „Dlaczego to zrobiłem?”.
– Z początku nie wiedziałem, że nie będę mógł grać przez trzy spotkania, ale po meczu kilka osób mi o tym powiedziało. Byłem załamany.
– Z drugiej strony, gdybym nie zrobił tego wślizgu i zdobyli by wtedy bramkę, nie wybaczyłbym tego sobie.
Liverpool podchodzi do ostatniego spotkania sezonu z matematyczną szansą na zdobycie mistrzostwa.
Jeżeli Manchester City przegra u siebie z West Hamem United, a the Reds wygrają swoje spotkanie, tytuł będzie należał do liverpoolczyków.
Czy były piłkarz Sunderlandu czułby dodatkową satysfakcję, gdyby taka sytuacja miała miejsce właśnie w meczu przeciwko Newcastle?
– Nie ma znaczenia z kim gramy. Jeżeli wygramy ligę, to nie ma znaczenia przeciwko komu.
– W każdym razie nie chodzi tu o mnie czy o kogokolwiek innego. Chodzi o Liverpool i wygranie naszego ostatniego meczu, żeby mieć szansę na zdobycie tytułu.
– Jeżeli tego dokonamy, nie będę już się martwił o żadne wślizgi!
Komentarze (3)