Liverpool zaskoczony karą – analiza
Pierwszy sygnał potwierdzający, że Liverpool też ucierpi na skutek kolejnego występku Luisa Suáreza pojawił się dopiero wtedy, gdy FIFA ogłosiła swój werdykt. Oświadczenie, które klub krótko potem wydał pokazuje zarówno niedowierzanie, jak i determinację, by nie podejmować pochopnych działań, o które oskarżano the Reds w przeszłości – analizuje Tony Barrett.
Przedstawiciele Liverpoolu rezerwują sobie czas na ustalenie dalszego planu działania, jak również na zasięgnięcie fachowej porady prawnej, która będzie niezbędna do oceny kary nałożonej przez FIFA. To sytuacja bez precedensu, albowiem klub ponosi konsekwencje działań jednego ze swoich zawodników przebywających na zgrupowaniu drużyny narodowej.
Niezależnie od poczucia krzywdy – o ile takowe drzemie na Anfield – rzeczywistość jest taka, że główną przyczyną rozczarowania okazał się ich własny piłkarz. Gryząc swojego przeciwnika, Suárez zawiódł każdego, kto próbował naprawić jego wizerunek w Liverpoolu od momentu, gdy popełnił podobny czyn w kwietniu 2013 roku (wówczas ofiarą był Branislav Ivanović).
Klub umożliwił Urugwajczykowi stały dostęp do powszechnie znanego i szanowanego psychiatry, za jakiego uchodzi dr Steve Peters. Pomocną dłoń wyciągnął także Brendan Rodgers, nie wspominając już o wsparciu kolegów z drużyny i nowej umowie wartej około 200 tys. funtów tygodniowo.
W zamian Suárez zademonstrował prawdopodobnie najlepszą indywidualną formę, jaką mogliśmy obserwować w wykonaniu gracza Liverpoolu od czasów, gdy Kenny Dalglish był w kwiecie wieku. Nastąpiła też poprawa jego zachowania. Wszystko wskazywało na to, że decyzja o zatrzymaniu reprezentanta Urugwaju była słuszna, mimo ataku na Ivanovicia.
Teraz jednak Liverpool ponosi konsekwencje swojego podejścia i przynajmniej w pewnym stopniu ma prawo czuć się potraktowany niesprawiedliwie. Kiedy Suárez pakował walizki do Brazylii, ostatnią rzeczą, o której myślał Liverpool, było to, że napastnik Urugwaju tak mocno rozczaruje, a klub poniesie karę.
Należy tu poczynić pewne zastrzeżenie – Liverpool kieruje się pragmatyzmem i nie widzi przeszkód, by zatrudniać popełniającego rażące błędy geniusza. Kiedy the Reds sprowadzili do siebie Suáreza, było wiadomo, że ma już na swoim koncie jedno ugryzienie rywala. Kiedy Urugwajczyk dostał nowy kontrakt, który przypieczętował ich związek, Liverpool doskonale zdawał sobie sprawę, że zdarzył się kolejny podobny incydent. W obu przypadkach the Reds byli skłonni zaakceptować ryzyko związane z posiadaniem takiego piłkarza jak Suárez (ponieważ jest na tyle dobry) i teraz z tego powodu cierpią.
Pozostaje niejasne, w jaki sposób FIFA ustaliła werdykt oraz jak wyliczyła okres zawieszenia Suáreza, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Zinédine Zidane został zawieszony przez międzynarodową organizację zaledwie na trzy spotkania, po tym jak Francuz uderzył Marco Materazziego w czasie finału Mistrzostw Świata w Niemczech. Zidane zakończył karierę po turnieju w 2006 roku, jednak Real Madryt, jego ówczesny klub, nie poniósł z tytułu przewinienia żadnych konsekwencji.
Liverpool ma teraz przed sobą wiele kwestii skomplikowanej natury. Sytuacji nie poprawia to, że przyszłość Suáreza stoi wciąż pod znakiem zapytania. Tajemnicą poliszynela jest, że Barcelona próbuje porozumieć się w sprawie transferu Urugwajczyka, aczkolwiek takie posunięcie znalazło się teraz w cieniu wątpliwości, nawet jeśli źródła na Nou Camp utrzymują, iż zainteresowanie wcale nie osłabło.
Jedną z możliwości byłaby sytuacja, w której Barcelona zażąda, by czteromiesięczne zawieszenie 27-letniego napastnika było brane pod uwagę przy ustalaniu ceny. Mało prawdopodobne jest jednak, by Liverpool przystał na taki warunek. Z drugiej strony the Reds mają przed sobą perspektywę grania bez Suáreza aż do 1 listopada i życia z piętnem, które dotknęło klub po ostatnim zdarzeniu. Być może nadszedł już czas, by wynegocjować jak najlepsze warunki transferu i rozpocząć nowy rozdział.
Jak zawsze, gdy sprawa dotyczy Suáreza, nawet kara, jaką otrzymał, nie dostarcza jednoznacznych odpowiedzi. Mnożą się pytania i wątpliwości. Reakcja Suáreza, Liverpoolu, a także Barcelony w najbliższych dniach da nam lepszą wskazówkę, jaki będzie następny etap w karierze Urugwajczyka. Tymczasem przedstawiciele Liverpoolu będą musieli zająć się skutkami kolejnej dotkliwej kary dla Suáreza. Niewielką pociechą jest fakt, że przynajmniej dobrze orientują się w tych zagadnieniach.
Tony Barrett
Komentarze (10)
A może to Uefalona wpłynęła na werdykt aby obniżyć cene Suareza?
Już nic mnie nie zdziwi...
Bo w Barcelonie i Realu to sie mogą kopać po czołach a gówno z tego mają... Taka prawda... Wiesz co sie liczy? Szacu.... hajs sie liczy!
To jest wina Suareza, gdyby nie zachował się jak kretyn to mógłby sobie grać i być najlepszym piłkarzem na świecie. Mógł nim być... Był nim... Teraz przez jakiś czas nie udowodni nam tego, bo jak?
Luis gra tylko pod drużynę na boisku jako piłkarz... Jako człowiek nic nie myśli.
Skończcie z tymi Uefalonami, Fergusonami itp. Śmieszne jest takie wasze podejście. Jeżeli jest to ironia, to nie jest ona ani śmieszna, ani na miejscu.
YNWA.
Nowy nie będę, ale nie potrafię wytłumaczyć kary na cztery miesiące żadnym ziemskim argumentem...
Dla mnie strategia jaką powinniśmy obrać jest,jasna i nie wymaga długiego zastanawiania:
-wydajemy oświadczenie potępiające zachowanie Suareza,oraz podważające wysokość kary i fakt,że skupi się ona głównie na Klubie
-informujemy potencjalnych kupców ile wynosi klauzula odejścia i że nie opuścimy ani funta
-przestajemy klepać Suareza po plecach,należy mu się opierdol od trenera i włodarzy,a jak ma odrobinę rozsądku,to łba w szatni sam nie powinien prędko podnosić,żeby nie spotkać wzroku kolegów
-jednocześnie Rogers,niczym mądry ojciec powinien mu przypomnieć,że"po nocy przychodzi dzień",zły czas minie,a on musi zrobić wszystko,aby wrócić mocniejszym i mądrzejszym,a wszyscy w klubie znowu zrobią wszystko,żeby mu w tym pomóc
Czas przestać traktować Suareza jak dziecko,bo inaczej nie można oczekiwać,żeby się tak nie zachowywał.
Najważniejsze,żeby postępować w myśl idei,że żaden zawodnik nie jest ważniejszy niż Klub.Ja w to święcie wierzę i jestem przekonany,że obraliśmy właściwy kierunek i z Suarezem,czy bez osiągniemy cel,którym jest Mistrzostwo,a kiedy już go osiągniemy to nie jednorazowo,lecz otworzymy dekadę przetkaną Pucharami niczym w latach 70tych,czy 80tych.Może bez Suareza,będziemy potrzebować na to trochę więcej czasu,ale o ekipie Rogersa nie on jeden świadczy.
Aż się zalogowałem żeby dać łapkę