Wnioski z porażki z Romą
Prezentujemy Państwu cztery najważniejsze wnioski, jakie Kristian Walsh wyciągnął z przegranego 1:0 meczu z AS Romą na Fenway Park w ramach tournée Liverpoolu w USA.
Martin Kelly przypomniał o sobie
Gdy Kenny Dalglish prowadził Liverpool w pierwszym meczu po powrocie na stanowisko menedżera, zaskoczył wystawiając w pierwszym składzie Martina Kelly’ego w meczu na Old Trafford. Okazał się on najjaśniejszym punktem drużyny; silny, nieźle operujący piłką, do tego chłopak „stąd”. Był mocnym punktem drużyny, dobrze radził sobie pod wodzą Dalglisha w sezonie 2010/2011. Był nawet członkiem reprezentacji Anglii na Euro 2012.
Od tamtej pory wiele się w klubie zmieniło – łącznie z rolą Kelly’ego na Anfield. Zmagając się z kontuzjami przez większość kadencji Rodgersa w klubie, wystąpił tylko dziewięć razy w lidze.
Jednak w rozmowie z Jamesem Pearcem z Liverpool Echo w poniedziałek, 24-letni obrońca zapowiedział, że chce wrócić do formy sprzed kontuzji.
I w meczu z Romą całkiem nieźle zaczął ten plan wypełniać. Zapomniany piłkarz The Reds pokazał nam przedsmak zapowiadanego powrotu do dobrej dyspozycji. Był solidny w obronie, czasami podłączając się do ataków. Nie był to występ idealny – w dodatku to mecz towarzyski – ale jako drużyna z niepewną obroną może paradoksalnie wyjść na to, że odpowiedź na te problemy leżała… na stole rehabilitacyjnym. Zwłaszcza, że Liverpool rozegra w tym sezonie bardzo dużo spotkań.
Emre Can będzie przykuwał uwagę
Emre Can to imponujący zawodnik. Kiedy wkraczał na murawę Fenway Park, można było wyczuć podekscytowanie fanów Liverpoolu. Może dlatego, że z czterech kupionych przez Rodgersa piłkarzy tylko Can i Rickie Lambert zadebiutowali już w zespole, a fani głodni czegoś nowego widzą, że Can ma w tej kwestii dużo więcej do zaoferowania niż były piłkarz Southampton.
Przed latem tego roku nikt nie wiedział zbyt wiele o reprezentancie Niemiec do lat 21, lecz ten niezrażony tym faktem już pokazał nam na co go stać – a to z pewnością jeszcze nie koniec. Jest silny, wytrzymały i bardzo dobrze operuje piłką, co nie jest częste przy jego wzroście.
Wygląda też na to, że ma w sobie agresję. Jego pojedynek biegowy z Radją Nainggolanem – który zdecydowanie nie jest żółwiem – był fascynujący. Belg dał trochę popalić Canowi, jednak ten niezrażony tym grał dalej swoje, a kolejny rajd w drugiej połowie potwierdził jego przydatność w grze ofensywnej.
Can przykuwa uwagę ludzi. Z pewnością ma ją już w Liverpoolu.
Wystawienie Fabio Boriniego mogło być kosztowne
Grymas na twarzy Fabio Boriniego z pewnością pojawił się także na twarzach tych, którzy ofertę Sunderlandu za Włocha w wysokości 14 milinów funtów uważają za rozbicie banku. Borini upadł bo wejściu Seydou Keity, trzymał się za bark i w końcu zniknął w tunelu.
A wraz z nim mógł zniknąć też potencjalny transfer z Anfield.
Jego przyszłość na Merseyside pozostaje niewyjaśniona. Rodgers podtrzymuje, że Borini jest graczem Liverpoolu i częścią jego drużyny dopóki nie podejmie decyzji o odejściu. Jednak wszystko to mogło lec w gruzach wraz z kontuzją Boriniego.
Rodgers po meczu wyjawił, że na barku Boriniego jest tylko siniak i wprawdzie będzie musiał kilka dni odpocząć od piłki, ale mimo tego uraz Włocha nie wygląda tak groźnie jak w pierwszej chwili.
Wciąż pozostaje jednak pytanie, gdzie będzie grał Borini w przyszłym sezonie. Ta kontuzja przypomniała nam, jak los czasem może odpowiadać na pytania za ciebie – jest to coś, co trzeba rozważyć w najbliższych dwóch tygodniach.
Ibe wygląda lepiej na lewej stronie
Jordon Ibe jest jednym z zawodników, których fani w Stanach Zjednoczonych najbardziej chcieli zobaczyć. Jest ekscytujący, świetnie się rozwija i ma zarówno wysoko rozwinięte umiejętności, jak i duży potencjał.
Dobrze zaczął grę na lewej stronie atakującej trójki. Kilka razy postraszył obronę Romy i był pierwszym zawodnikiem The Reds, który spróbował pojedynków z defensorami włoskiego klubu, co jest dowodem jego dużej pewności siebie.
Kontuzja Boriniego zmieniła jego rolę. Wszedł Can, który zajął miejsce Coutinho w środku pola, a Brazylijczyk powędrował na lewą flankę. 18-letni Ibe wylądował więc na prawej stronie.
W tak młodym wieku jego ogromną zaletą będzie gra po stronie swojej lepszej nogi. Z prawego skrzydła nie stwarzał praktycznie żadnego zagrożenia. Zmarnował się tam cały jego potencjał ofensywny.
Porównania do Raheema Sterling czasem są zbyt proste. Weźmy to za doskonały przykład. To dwaj zupełnie inni piłkarze i będą błyszczeć na różnych pozycjach.
Kristian Walsh
Komentarze (7)
Wyjdz, wyjdz i zamknij drzwi... Tak Can bedzie grale teraz za Gerrarda a Ibe ma nam zastapic Suareza :)
Sterling wygląda lepiej na lewej stronie. Poprostu rzadko tam dostaje szansę. Na prawej nie wykorzystuje swojego potencjału. Wystarczy wspomnieć, że na lewyn skrzydle zagrał w tym sezonie 3 mecze w lidzę od pierwszych minut i strzelił 4 gole.
Jeśli tak uważasz... W każdym bądź razie moim zdaniem potrzebujemy piłkarza lewonożnego na skrzydło który będzie schodził z prawej strony boiska jak to lubi Rodgers. Martwi mnie cisza i zainteresowanie Juve - Shaqirim.