FIFA mafia – premiera
Brudne interesy w światowym futbolu. Podejrzewaliśmy, że prawa do organizacji mundialu się nie wygrywa, tylko kupuje, a dziesiątki skorumpowanych działaczy bezkarnie napychają sobie kieszenie milionowymi łapówkami. Teraz mamy pewność.
Rzeczywistość FIFA dalece wykracza jednak poza najgorszy koszmar, jaki tylko mógł nam się przyśnić. Ich nie obowiązuje prawo ani żadne zasady. Są bezkarni i bezwzględni. W starciu z FIFA organy każdego, bez wyjątku, państwa okazują się bezradne.
Czy jesteś gotowy, aby poznać prawdę?
LFC.pl pragnie Państwa poinformować o premierze kolejnej świetnej lektury. Oferujemy naszym bywalcom kod rabatowy – LFCPLFIFA, który daje 20% zniżkę na zakup książki za pośrednictwem tej księgarni internetowej.
WSTĘP
„Mężczyzna pnie się na szczyt”
OJCIEC CHRZESTNY
Tego dnia byli przy nim tylko najbliżsi. W kwietniu 1987 roku ostatnią posługę Horstowi Dasslerowi oddało bardzo kameralne grono. „Monika Dassler szła na czele niewielkiego konduktu żałobnego, odprowadzającego trumnę jej męża. Za wdową i jej dziećmi podążali João Havelange, Juan Antonio Samaranch i Sepp Blatter” .
Horst Dassler skończył zaledwie pięćdziesiąt jeden lat, gdy rak zabrał go z tego świata. Za życia zainicjował jednak w światowym sporcie długofalowe zmiany, których nie udało się wprowadzić żadnemu innemu przedsiębiorcy, działaczowi czy zawodnikowi przed nim ani po nim. Był wizjonerem i zaklinaczem ludzi, kowalem sojuszy oraz szpiegiem we włas-nej sprawie. Był twórcą nowoczesnego marketingu sportowego. Był jednak także decydentem, który zniósł wszelkie mechanizmy kontroli tego biznesu – skorzystał na tym, że sport jako pewien obszar działalności społecznej zawsze cieszył się autonomią pod względem prawnym. Dassler sprowadził sport na niziny biznesu i jednocześnie pożyczył jego wartości i ideały do celów marketingowych.
Pomysł Dasslera był uderzająco prosty. Chciał on mianowicie widzieć piłkarzy w butach marki Adidas, aby za ich przykładem poszli inni sportowcy, a później – w erze telewizji i rekreacyjnej odzieży sportowej – cały świat. To właśnie dlatego w początkowym okresie próbował nawiązać kontakty z zawodnikami, jednak wkrótce okazało się, że wystarczą osobiste stosunki z działaczami związkowymi, którzy sami chcieli zarobić na zatwierdzaniu umów ze sponsorami. W końcu Dassler zaczął dążyć do przejęcia kontroli nad całymi związkami. Udało mu się to osiągnąć przez usuwanie ze stanowisk starych przywódców i obsadzanie ich nowymi bossami. W ciągu dekady usunął z urzędów drużynę starych, anglofońskich przywódców sportowych, dostojników i działaczy dżentelmenów i zastąpił ich żądną zysków kliką, dzięki której mógł przekształcić sport w bezlitosny, miliardowy biznes.
Od śmierci Dasslera, głównego mózgu operacji, minęło już wprawdzie ćwierć wieku, jednak jego dawni stronnicy podzielili świat sportu pomiędzy siebie i panują nad nim do dziś – w taki sam sposób jak ich patron, od którego wszystkiego się nauczyli.
Niewtajemniczonym świat sportu wydaje się dziś gigantycznym i tajemniczym labiryntem, ale pozory mylą. W rzeczywistości rządzi nim nadal garstka osób, które Dassler wspierał i szkolił od lat siedemdziesiątych, i bardzo możliwe, że jeszcze długo przyjdzie nam poczekać na zmianę tego status quo.
Kadrowa spuścizna Dasslera wygląda następująco: światowym futbolem rządzi prezydent Sepp Blatter, który w roku 2011 został wybrany na czwartą czteroletnią kadencję. „Pomiędzy Horstem Dasslerem a mną od początku istniało pewnego rodzaju pokrewieństwo dusz – tak Blatter określa swój stosunek do mistrza. – To on zapoznał mnie z niuansami polityki sportowej. Była to dla mnie doskonała nauka zawodu” .
Również w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim – z którego zatrudniony przez Dasslera w roku 1980 Samaranch odszedł dopiero dwadzieścia jeden lat później, gdy doprowadził komitet do zagrażającego dalszemu istnieniu kryzysu korupcyjnego – od jesieni 2013 roku ster trzyma jeden z ostatnich zaufanych Dasslera: Niemiec Thomas Bach. W roku 1985 Bach został dyrektorem firmy Adidas do spraw promocji międzynarodowej oraz kierownikiem sztabu do spraw kontaktów międzynarodowych . To, że właściwie był bardziej pracownikiem Dasslera niż firmy Adidas, wynika nie tylko z akt Stasi. Bach wówczas sam myślał o sobie w ten sposób.
Faktycznie Bach zaliczał się do najbliższego kręgu Samarancha. Opinia publiczna do dziś wie bardzo niewiele o człowieku, który wkrótce po śmierci swego patrona opuścił firmę produkującą artykuły sportowe, jednak w sportowej polityce wspiął się na sam szczyt. Sam Bach zaprzeczał, jakoby wiedział o brudnych interesach Dasslera, a co dopiero brał w nich udział. Chodzi między innymi o tajne spotkania dasslerowskiej grupy lobbystów, w których według akt Stasi uczestniczył Bach (to jedyne oskarżenie odwołane później przez informatora Stasi – mimo że spowodowało to logiczne braki w prezentowanych przez niego wersjach zdarzeń).
10 sierpnia 2013 roku Bach został wybrany na prezydenta MKOl-u. Szejk Ahmed al-Sabah z Kuwejtu zapewnił temu niemieckiemu działaczowi, który posiada bliskie kontakty z Kuwejtem i krajami z obszaru Zatoki Perskiej, ważne głosy. Szejk sam mówił o tym otwarcie. Przed kamerą wspominał, że od dwunastu lat istnieje porozumienie z Bachem, mające początki po odejściu Samarancha w 2001 roku. Stwarza to wrażenie, że intermezzo belgijskiego dżentelmena Jacques’a Rogge’a na szczycie MKOl-u było spowodowane tym, że wówczas komitet był nad przepaścią za sprawą afer korupcyjnych i dopingowych i niezbędne było obsadzenie posady wiarygodnym kandydatem. Nadszedł czas Bacha, z którym Blattera łączą o wiele luźniejsze stosunki. Zakładając, że Blatter wbrew zapewnieniom będzie chciał ponownie objąć stanowisko w 2015 roku, świat sportu może wkrótce spoglądać na pół wieku dassleryzmu – ponieważ ten człowiek z miejscowości Herzogenaurach po raz pierwszy wkroczył do akcji już w roku 1974, podczas wyborów w FIFA, które wyniosły na tron João Havelange’a.
Ciągłość, jaką zwykle udaje się zachować tylko w przypadku gałęzi gospodarki o strukturze rodzinnej, jest szczególna także dlatego, że osoba i dzieło Dasslera reprezentują wszystko to, co sprawia, że unowocześnione przez niego światowe organizacje sportowe znajdują się dziś pod ostrzałem światowej krytyki – FIFA bardziej, MKOl pod rządami reformatora i następcy Samarancha, Jacques’a Rogge’a, mniej – czyli korupcję, inwigilację, nepotyzm i klientelizm. A to wszystko w cieniu wciąż rosnącej i z radością przyjmowanej przez bezkrytyczne media sportowe rentowności – przy równie szybko malejącej wiarygodności.
Fakt, że ten sport do dziś znajduje się pod rządami zaściankowego reżimu grup kierujących się własnymi interesami, wynika z braku przejrzystości oraz niezależnej kontroli zewnętrznej. Sport kontroluje się sam – to autonomia, którą w czasach Rimeta i Coubertina wprowadzono z uzasadnionych przyczyn. Dziś ta autonomia to jedyna pozostałość, którą działacze i marketingowcy zachowali w epoce nowoczesnych profesjonalistów, i chcą ją utrzymać za wszelką cenę. Dlaczego? Dzięki niej nie mają do nich dostępu państwowe organy wymiaru sprawiedliwości. Szybko rosnąca armia międzynarodowych prawników sportowych już sonduje nowe, bardzo zyskowne pole działania i próbuje umocnić ten status sportu poza orzecznictwem cywilnym. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że w ramach sportowej rodziny każdy działacz na stanowisku kierowniczym może sam dla siebie określać reguły działania. Takie niedemokratyczne warunki stanowią najlepszy grunt dla międzynarodowych powiązań mafijnych.
Prowadzi to do tak dziwnych sytuacji jak ta, która miała miejsce podczas wyborów w FIFA w roku 2011. Tuż przed wyborami pewien człowiek pełniący urząd ofiarowuje kontynentalnemu związkowi milion dolarów – a kiedy o całym zdarzeniu robi się głośno, deklaruje publicznie, że jest to pomoc rozwojowa z okazji jubileuszu związku. Powołuje się przy tym na zasady zezwalające na tego rodzaju milionowe darowizny przyznawane przez działaczy z własnej inicjatywy. Jego przeciwnik również dyskretnie ofiaruje taką samą kwotę temu samemu kręgowi wyborców, ale zostaje dożywotnio zawieszony. Jaka jest różnica? Zasadniczo nie ma żadnej: obaj chcą zapewnić sobie przychylność wyborców. Istnieją jednak także przywileje prezydenta. To on sprawuje faktyczną władzę nad zasadami. Dysponując prawem do samodzielnego podpisu, może zinterpretować każdą sytuację w FIFA na swoją korzyść. Może także wymierzać kary wedle własnego uznania. Każdą próbę zrozumienia tej małej rodziny przywódców sportowych należy zacząć od jej twórcy. Od Horsta Dasslera, który dzięki stylowi pracy oraz elitarnemu personelowi do dziś kształtuje światowy sport.
Komentarze (8)