Mølby: Balotelli od pierwszych minut
Jan Mølby nie ukrywa, że niecierpliwie wyczekuje pierwszego występu Mario Balotellego w czerwonej koszulce i liczy na jego obecność w wyjściowym składzie na nadchodzące spotkanie z Tottenhamem. Duńczyk przewiduje przy tym, że mimo nowego szkoleniowca, Koguty nie powinny sprawić the Reds większych problemów.
Jeśli Mario Balotelli wystąpi w niedzielnym meczu z Tottenhamem, ekscytacja wywołana jego przenosinami na Anfield osiągnie swoje apogeum.
Możliwe, że Brendan Rodgers będzie wolał zachować ostrożność i pozwoli mu wejść dopiero z ławki, lecz mam nadzieję, że spuści go ze smyczy od pierwszych minut.
Balotelli to ostatnie nazwisko, jakie Tottenham chciałby zobaczyć na liście ze składami. On jest nieprzewidywalny - jego obecność w wyjściowej jedenastce podbudowałaby zarówno kolegów z zespołu, jak i kibiców.
W zeszłym sezonie Rodgers grał dwoma napastnikami w osobach Luisa Suáreza i Daniela Sturridge’a. Mam nadzieję, że teraz znajdzie miejsce dla i Anglika, i Balotellego. Chcemy grać tak samo odważnie, jak w ubiegłym roku. Jeden z nich na pewno zagra niekiedy nieco szerzej, ale obaj będą musieli zawsze ciężko harować.
Pomocników chętnie ujrzałbym ustawionych w diamencie, za atakującą dwójką z przodu. Centralną rolę odgrywałby Raheem Sterling, który z tej pozycji częściej bierze udział w akcjach. Rok temu ten system sprawdzał się bez zarzutu. Formacja byłaby świetna na mecze wyjazdowe, jednak ze składem, jakim dysponujemy, może być to długoterminowe rozwiązanie.
Koguty udanie rozpoczęły sezon, ale mimo wszystko nie jestem do nich przekonany. W pierwszym meczu z West Hamem dopisało im szczęście. Gdyby Mark Noble wykorzystał rzut karny, przegraliby. Grali w 10, ich pomoc nie radziła sobie z rywalami, ale jednak zdołali przetrwać i jakby znikąd zdobyli zwycięską bramkę. Tydzień temu wygrali 4:0, jednak w poczynaniach ich rywali, QPR, dostrzegłem wiele chaosu.
Mauricio Pochettino jest dobrym menedżerem, który nada tej drużynie charakter. Tottenham będzie się liczył w walce o Top 4, jeżeli menedżerowi uda się szybko sprawić, by niektórzy z pozyskanych rok temu zawodników zaczęli prezentować równą formę. Po ostatnim meczu wszyscy wokół zachwycają się Erikiem Lamelą, a ten przecież w pierwszym spotkaniu sezonu wypadł nad wyraz blado.
Jeśli od pierwszego gwizdka zagramy pewnie i wejdziemy w nasz rytm, będziemy ich mieli na widelcu. Dysponujemy zarówno lepszymi zawodnikami, jak i zespołem.
Świetne losowanie dla Liverpoolu
Przed nami dwa wielkie mecze przeciwko Realowi Madryt i pozostałe z drużynami, które są jak najbardziej do ogrania. Uważam, że Liverpool jest dobrze przygotowany do zmagań w tegorocznej Lidze Mistrzów. Nikt, kto ocenia realnie sytuację, nie oczekuje od nas końcowego triumfu, ale już awans do fazy pucharowej powinniśmy wywalczyć.
Wszyscy ekscytują się powrotem Liverpoolu do tych rozgrywek i z pewnością podziała to motywująco na piłkarzy. Atmosfera na Anfield podczas spotkań będzie wprost elektryzująca.
Coroczna gra w Lidze Mistrzów nieco nam spowszedniała, lecz gdy już się z niej wypadnie, bardzo się za nią tęskni. Powrót tych cudownych wieczorów na Anfield jest czymś wyjątkowym.
Nie przewidywałem zwycięstwa Liverpoolu na Etihad
W pierwszej połowie pokazaliśmy, że możemy ich trochę podrażnić. Obywatele lubią jednak nieco się wycofać, gdy przeciwnik zaczyna dominować. Jak na tak duże posiadanie piłki nie udało nam się stworzyć zbyt wielu okazji bramkowych.
Niejednokrotnie widziałem, jak City gra u siebie. Kiedy zyskują przewagę, spychają rywali do defensywy. W ataku gra wielu zawodników, którzy potrafią wykorzystać błędy, o czym mogliśmy się przekonać przy pierwszym trafieniu.
Niektóre zespoły w ciemno biorą porażkę 0:1 na Etihad. My, starając się w drugiej połowie wrócić do gry, zupełnie się odkryliśmy. Biorąc pod uwagę umiejętności ich ofensywnych piłkarzy, okazało się to dla nas zabójcze.
Nasz zespół składa się z młodych, rozwijających się zawodników, City zaś z mężczyzn, graczy u szczytu swej formy. W dość ostry sposób przypomnieli nam czego potrzeba, by znaleźć się na szczycie.
Owszem, kupiliśmy kilku bardzo dobrych piłkarzy, jednak sprzedaliśmy zawodnika klasy światowej, jakim jest Luis Suárez. Od czasu do czasu poczujemy jego brak. Olbrzymim rozczarowaniem był fakt, iż błędami w defensywie sami podaliśmy City pomocną dłoń.
Patrząc na City, martwię się o pozostałe drużyny. W ubiegłym sezonie dość długo się rozkręcali. Teraz są już ustabilizowanym, pełnym znakomitych zawodników zespołem. Ciężko będzie o zmianę mistrza.
Jan Mølby
Komentarze (1)