Zapowiedź meczu
W środowy wieczór kibice Liverpoolu wreszcie dostaną to, na co czekali tak długo. Wreszcie bowiem na Anfield Road przyjedzie marka znana na całym świecie. Będzie to drużyna, która dobrze kojarzy się w Liverpoolu, mianowicie Real Madryt.
Od kilku dni z obozu rywala dochodzą „dobre” wieści, bowiem ekipa Królewskich zagra bez kontuzjowanych Sergio Ramosa, Fabio Coentrao oraz Garetha Bale'a. W Liverpoolu zabraknie jednak również mocnego ogniwa w postaci Daniela Sturridga a po ostatnich meczach widać ciągle braki w defensywie. Można się jednak spodziewać zmienionej linii obrony, po tym jak Alberto Moreno i Javier Manquillo pauzowali w ostatni weekend. Ciekawe jest jak na tle napastników z Realu Madryt wypadnie Mario Balotelii, który być może znowu będzie jedynym napastnikiem. Jednak o składach powiedzą nam jeszcze nie raz i nie dwa specjaliści od kadr, więc przypomnijmy sobie może jak wcześniej graliśmy z naszym środowym rywalem.
Łącznie obie drużyny stoczyły ze sobą pięć batalii. W tych ważniejszych wygrywał Liverpool (dwukrotnie w Lidze Mistrzów, raz w finale Puchar Europy) przy tym ani razu nie stracił bramki. W dwóch towarzyskich pojedynkach wygrywała jednak ekipa z Santiago Bernabeu. Raz zwyciężyła dwoma golami, innym razem jednym. Było to kolejni w 1989 roku i w 2002, w którym co ciekawe na bramce stał Jerzy Dudek. W przypadku zwycięstw The Reds wszyscy zapewne pamiętają rok 2009 kiedy to właśnie na Anfield piłkarzy prowadzeni wówczas przez Rafaela Beniteza rozgromili Królewskich aż 4:0. Dwa tygodnie wcześniej, na wyjeździe po golu Benayouna zwyciężyliśmy jedną bramką.
Warto jednak przypomnieć sobie rok 82, kiedy to Alan Kennedy pozwolił czerwonym wnieść Puchar Europy. Zdobył bramkę w 81 minucie, co pokazuje, że w końcówkach potrafimy strzelać bramki drużynie z Hiszpanii. W wygranej, która była pięć lat temu, Dossena również zdobył w końcówce. Było to w 89 minucie gry, a pięknym lobem popisał się właśnie obrońca z Włoch. Dla ciekawskich przybliżmy sobie transfery obu klubów pomiędzy sobą.
Liverpool ma skłonność do oddawania dobrych piłkarzy naszym rywalom, bowiem Xabi Alonso, Alvaro Arbeloa, Michael Owen oraz Steve McManaman odchodzili do stolicy Hiszpanii. Liverpool brał także udział w transakcji wypożyczenia z Nurim Sahinem ale ani jednej ani drugiej drużynie Turecki pomocnik nie pomógł. Poza Sahinem klub z Anglii nabył także Antonio Nuneza oraz Fernando Morientesa. Ich przydatności nie trzeba opisywać...
Gdyby Steven Gerrard strzelił jutro bramkę, byłby to jego trzeci gol z rzędu w tej konfrontacji. Pozostali strzelcy to wymiony wcześniej Benayoun oraz dobrze kojarzeni z Anfield Fernando Torres, Andrea Dossena i Alan Kennedy. Miejmy nadzieje, że w meczach o stawkę Real znowu nie zdobędzie gola. Do tego potrzebna jest solidna gra obrony, a o to w tym sezonie jest ciężko. Czy nie ma lepszego momentu na poprawienie swojej gry niż właśnie taki pojedynek na szczycie?
Trzeba nadmienić, że w razie porażki Liverpool znajdzie się w trudnej sytuacji w tabeli, bowiem Basel może wyprzedzić ekipę Brendana Rodgersa w przypadku pokonaniu Ludogortza. Real dzięki zwycięstwu zdobędzie komplet punktów w trzech pierwszych kolejkach. Czy może jednak Liverpool po raz czwarty z rzędu pokona Real? Dowiemy się tego wszystkiego już jutro wieczorem i jednego możemy być pewni. Będzie na co popatrzeć, bo wszyscy na to czekaliśmy.
Komentarze (1)