BR: Takie błędy bolą najbardziej
Po spotkaniu z Newcastle Brendan Rodgers przyznał, że o przegranej przesądziły zarówno błąd w obronie, jak i brak skuteczności oraz kreatywności na połowie rywali. Menedżer skomentował również sytuację Stevena Gerrarda, zapewniając, że nadal bardzo wysoko ceni swojego kapitana.
– Jestem rozczarowany. Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale jednocześnie nie zrobiliśmy dostatecznie dużo, by ten mecz wygrać – ocenił szkoleniowiec.
– Byliśmy przy piłce, dobrze się poruszaliśmy, lecz brakowało nam nieco kreatywności bliżej bramki rywali. Do utraty gola dobrze sprawowaliśmy się w grze obronnej, nie było jakichś szczególnie groźnych sytuacji.
– W pewnym momencie popełniliśmy jednak błąd, który niestety kosztował nas trzy punkty i właśnie to boli najbardziej. Jeśli nie jesteś w stanie strzelić zwycięskiej bramki, ważne jest, by żadnej nie stracić. Jak mówię, do tego momentu defensywa spisywała się dobrze.
– Przybyłem do tego klubu, by wdrożyć system przynoszący bramki. Obecnie przestało to funkcjonować. Piłkarze są jednak oddani swojej pracy i bardzo się starają.
– Mieliśmy pecha, popełniliśmy błąd i zostaliśmy za to ukarani. Tutaj żadna magia nie pomoże, trzeba po prostu nadal ciężko pracować z zawodnikami, jakich mamy do dyspozycji i mieć nadzieję, że już niebawem odzyskamy pewność siebie i uśmiechnie się do nas więcej szczęścia pod bramką rywali.
– Przez ostatnie półtora roku byliśmy zespołem, który posiadał potężną siłę w ofensywie. Przez odejście Suáreza i kontuzję Sturridge’a utraciliśmy prawdopodobnie około 80 procent naszego dorobku bramkowego.
– Nie możemy o tym nieustannie rozmyślać, jednak taka jest właśnie przyczyna, dla której nie zdobywamy tylu goli. Drużyna, która potrafi strzelać, jest pewniejsza siebie. Obecnie zdobywanie bramek przychodzi nam trochę ciężej, ale na pewno nie dzieje się tak przez brak chęci i zaangażowania. Piłkarze trenują wręcz bez wytchnienia, bardzo się do zajęć przykładając.
– Rok temu często zdobywaliśmy bramki w początkowych minutach spotkania - w tym sezonie rzadko kiedy byliśmy w stanie do tego nawiązać. To jeden z wielu powodów [naszej słabszej gry – przyp. red.].
– Drużyna jest zjednoczona, piłkarze są głodni gry i naprawdę chcą grać dla Liverpoolu. Tego na pewno nie mogę im odmówić. Niestety, gdy przychodzi porażka, właśnie te elementy zaczynają być szczegółowo analizowane. Zapewniam jednak, że moi gracze są w stu procentach oddani swej pracy. To po prostu nie był ich dzień.
Już we wtorek the Reds czeka kolejny mecz, a ściślej rewanżowe spotkanie Ligi Mistrzów na Estadio Santiago Bernabéu przeciwko Realowi Madryt. W pierwszym meczu Czerwoni przegrali z obrońcami tytułu 0:3. Rodgers zapewnia jednak, że mocno wierzy w umiejętności swoich piłkarzy.
– Przez ostatnie lata ciężko pracowaliśmy, by osiągnąć ten poziom. Gramy z Realem na Bernabéu, co świadczy o tym, że dobrze wywiązujemy się z naszych obowiązków. W tym momencie, co oczywiste, przechodzimy przez okres przejściowy. Chcemy być lepsi, musimy. Każdy z nas bardzo cieszy się na myśl o wtorkowym starciu.
– Nadal liczymy się na poważnie w walce o wyjście z grupy, to nasz cel. Wielkim wyzwaniem jest jednak gra przeciwko bez wątpienia najlepszej drużynie na świecie. Nie zmienia to faktu, że podejdziemy do meczu pewni siebie. Piłkarze pozbierają się po dzisiejszym spotkaniu i w kolejnym wyjdą z pragnieniem wywiezienia korzystnego rezultatu.
Zapytany, czy po dzisiejszej porażce na the Reds spoczywać będzie większa presja wywalczenia dobrego wyniku, odparł: – W Liverpoolu presja jest zawsze, z każdym meczem wiązane są wielkie oczekiwania. Niewiele jest klubów, które się tym cechują. Tutaj jest tak za każdym razem. My to rozumiemy i akceptujemy – taka jest rola menedżera, trenera i piłkarza Liverpoolu.
Rodgers nie uniknął również pytania na temat przyszłości Stevena Gerrarda i rozmów o nowym kontrakcie kapitana.
– Sprawa wygląda dość prosto – w tygodniu spotkałem się ze Stevenem i jego agentem, wyjaśniając zaistniałą sytuację. Moje stanowisko jest następujące: bardzo chcę, by był częścią naszego projektu. Steven jest znakomitym kapitanem, co potwierdza swoimi występami i ogólnym wpływem, jaki wywiera na zespół. Spisuje się w tej roli fenomenalnie.
– Swoją opinią podzieliłem się także z właścicielami. Jestem pewien, że się tym zajmą, a osoby reprezentujące Stevena dopną sprawę do końca. Wierzę, że się tak stanie, Steven jest ważną częścią moich planów.
– Poza tym to oczywiście wyjątkowy piłkarz i człowiek, ma niepowtarzalny talent i pragniemy mu za to oddać szacunek [oferując nowy kontrakt – przyp. red.] – zakończył.
Komentarze (31)
Problem leży w sztabie szkoleniowym- przygotowanie do sezonu to po prostu skandal, ale również kwestie wzmocnień. Rodgers zmarnował więcej pięniedzy niż Rafa, Hodgson i Kenny razem wzięci. Zrobił dokładnie ten sam błąd co Tottenham.
Teraz niestety pozostaje tylko Rodgersowi sadzić głupie gadki dla kibiców, gadki, które zresztą powtarzają się co kolejkę. Ciągle tylko zapewnienia o motywacji, głodzie gry, dobrej pracy na boisku- szkoda tylko, że my tego nie widzimy oglądając spotkania.
Przyznam się, że bardzo obawiałem się tego sezonu. Wspominałem już sytuację jaką mieliśmy za Beniteza. też byliśmy o krok od sięgnięcia po mistrza, a nastepny sezon (również po odejściu jednego kluczowego piłkarza którym był Alonso) był po prostu katastrofą. Minęło już 10 kolejek i wcale nie ma żadnych znamion poprawy, wszystkie transfery sa po prostu beznadziejne. Jak to jest, że w innych klubach nowi zawodnicy z marszu robią różnicę, a u nas wieczne tłumaczenie o czas na aklimatyzację
Widać, iż na treningach a i owszem lecz kiedy naprawdę trzeba grać i zdobywać cenne punkty to jakby sobie odpuszczali i nie funkcjonowali według woli Brendana Rodgersa. Bo treningi to nie wszystko ale i charakter czy też mentalność wpływa a niekiedy również decyduje o powodzeniu, szczególnie kiedy nie idzie jest to widoczne gołym okiem.
Chciałbym jedynie, aby odebrac Irlandczykowi prawo do dokonywania transferów, może lepiej sobie poradzi jesli bedzie ustalac skład, ale odpowiednich ludzi ktos mu będzie kupować, bo widać, że po transferach Coutinho czy Sturridge nie dokonał żadnego genialnego transferu
Jednakowoż zgadzam się, ze jak nie będzie w czwórce to powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności.
Do roboty trenerze, bo mamy tu Hodge-ball.
To wszystko robiły indywidualności.
Jaja sobie robisz, prawda?
Brak SaS znacznie się odbija na grze i to jest fakt. Ja nie twierdzę, że to idzie w dobrym kierunku, ale nie przesadzajmy, że Rodgers nigdy nie miał żadnej koncepcji, ani pomysłu.
SaS samo też sie nie stworzyło, cała gra była pod nich, można więc się było spodziewać, że jak obu zabraknie to będzie problem ;)
W obecnym sezonie również nie widzę aby Rodgers miał jakiś pomysł jak to naprawić, a dodatkowo ciągle popełnia te same błędy i ja osobiście mam deja vu z sezonu 2009/10.
Głupie bramki po głupich błędach, wyszarpywane zwycięstwa, kopanie po czole, zero walki, głupi upór trenera.
Drużyna wygląda na zniszczoną mentalnie, grają jakby się bali, nie podejmują ryzyka, nie walczą o każdy centymetr boiska.
Liderzy nie ciągną zespołu, nawet Henderson nie biega jak szalony, no ale czemu się dziwić jak biegnie sam do pressingu i wtedy grają z nim w dziada, bo reszcie się nie chce podłączyć...
Wbrew pozorom transfery wcale nie są takie beznadziejne i nie są największym problemem.
Problemem jest system, którym uparcie próbuje grać Rodgers, jego decyzje personalne, postawa zawodników, którzy grali tu w ubiegłym sezonie (Gerrard, Coutinho chyba najbardziej zawodzą).
Tym bardziej to dziwi, bo w ubiegłych dwóch sezonach, ciągle zmieniał taktykę i szukał optymalnego rozwiązania dla posiadanego składu, tak aby wykorzystać jego atuty i zamaskować słabości, dodatkowo uczynił ze stałych fragmentów bardzo groźną broń.
Tego SaS przecież nie robili.
Chyba, że wraz z Suarezem odeszła cała odwaga, waleczność , odpowiedzialność tego zespołu oraz dośrodkowania Gerrarda.
Jest źle i tyle. Zobaczymy czy Irlandczyk z Północy to ogarnie.