Carragher o meczu na Bernabéu
Jamie Carragher wierzy, że Liverpool jest w stanie uzyskać pozytywny wynik w meczu przeciwko Realowi Madryt i nalega, aby zawodnicy The Reds nie bali się wyjścia na murawę Santiago Bernabéu.
Pomimo porażki 3:0 na Anfield w ostatnim meczu z obrońcą tytułu, legenda the Kop twierdzi, że można z tego meczu wyciągnąć pewne pozytywy – zwłaszcza dobry start Liverpoolu, który mógł zdobyć bramkę w pierwszych minutach spotkania.
– Będzie trochę strachu ze względu na to, co stało się w pierwszym spotkaniu, ale piłkarze muszą się zrelaksować i starać cieszyć grą – powiedział Carragher.
– To fantastyczny stadion, jedna z największych ikon europejskiego futbolu. Dla każdej drużyny możliwość zagrania na Bernabéu to niesamowite doświadczenie.
– Ludzie od Liverpoolu w tym meczu nie oczekują niczego, tak więc presja na piłkarzach jest mniejsza, na pewno jednak nie chcą oni zostać ośmieszeni przez Królewskich.
– Ostatnie, czego możesz chcieć, to przegrywać do przerwy 3:0 na Bernabéu, ponieważ przed własną publicznością Real nie będzie się powstrzymywał.
– Rzecz jasna gospodarze są wielkim faworytem w tym spotkaniu, nie jest to jednak niemożliwe dla The Reds aby osiągnąć korzystny wynik w tym spotkaniu.
– Liverpool musi zagrać dużo lepiej w defensywie, niż zaprezentowali to na Anfield.
– Przez większość gry defensorzy będą pod presją przeciwników, będą musieli pozostać skupieni aby nie popełnić błędu. Musimy grać uważnie i nie dać się zaskoczyć z kontrataku.
Były wicekapitan twierdzi, że dobry początek będzie kluczowy dla Liverpoolu w spotkaniu z zespołem Ancelottiego.
– Pierwsza bramka będzie bardzo ważna. Real zdobył ją na Anfield i to całkowicie odmieniło grę. Do momentu stracenia bramki The Reds grali bardzo dobrze – dodał Carragher.
– Real Madryt to wielki klub i każdy piłkarz marzy, aby pojechać na Bernabéu i zagrać dobry mecz. To okazja dla drużyny, aby pokazać, że Liverpool jest lepszy niż ten zespół, który przegrał 3:0 na Anfield.
Carragher wie jak smakuje zwycięstwo na Bernabéu; odegrał wszak kluczową rolę w wygranym przez drużynę Rafy Beníteza 1:0 spotkaniu z Realem w lutym 2009 roku.
Patrząc wstecz na to zwycięstwo, Carragher twierdzi, że nie było to zaskoczenie dla niego czy też jego kolegów.
– Byliśmy znakomitą drużyną w europejskich rozgrywkach w tamtym czasie, na pewno nie czuliśmy strachu jadąc tam – powiedział były obrońca The Reds.
– Mieliśmy swój styl gry na wyjeździe w europejskich pucharach, który był bardzo skuteczny.
– Zaczęło się to jeszcze za Gérarda Houlliera, kiedy pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie pokonać wszelkich rywali. Potem przyszedł Benítez i dołożył trochę od siebie do tego stylu.
– Mieliśmy wiele doświadczenia w drużynie. Niektórzy z nas wygrali puchar UEFA w 2001 roku, a potem mieliśmy kilka świetnych sezonów w Lidze Mistrzów za Rafy.
– Oprócz zwycięstwa w 2005 roku, doszliśmy także do finału w 2007 i półfinału rok później. Wiedzieliśmy, co jest potrzebne.
– Zadziałało to znakomicie tamtego wieczoru, broniliśmy dobrze i udało nam się zdobyć gola w końcówce spotkania.
Real Madryt w 2014 roku to jednak zupełnie inna drużyna, Królewscy są jedną z najmocniejszych drużyn w Europie, Carragher wskazuje osobę Cristiano Ronaldo jako główny czynnik wpływający na taki status.
– Obecny Real jest lepszy – dodał Carra. – Graliśmy przeciwko Robbenowi, Higuaínowi czy Raúlowi. Kilku zawodników z tamtego meczu wciąż występuje w Realu, Casillas, Ramos, Pepe czy chociażby Marcelo.
– Różnicą jest jednak Ronaldo. Jest najlepszy na świecie i aktualnie jest też w niesamowitej formie.
– Nie jest łatwo go zatrzymać, jednak musisz chociaż spróbować, nie pozwolić mu zdobyć przestrzeni potrzebnej do pokazania swojej siły i szybkości podczas kontrataku.
– Przez pierwsze 20 minut na Anfield nie był zbyt widoczny, potem jednak ożył i całkowicie odmienił spotkanie znakomitą bramką. Nie ma na świecie zawodnika, który strzeliłby tak samo.
– Na pewno będzie ciężko, Real to znakomita drużyna. Udowodnili to na Anfield.
– Liverpool nie zaczął sezonu najlepiej, jednak wciąż są oni blisko Top 4 i wciąż mają szanse na wyjście z grupy w Lidze Mistrzów.
– Cokolwiek nie wydarzy się na Bernabéu, Liverpool wciąż może wyjść z grupy. Prawdopodobnie będą musieli wygrać pozostałe dwa spotkania przeciw Bazylei i Łudogorcowi, jestem jednak pewien, że są do tego jak najbardziej zdolni.
Komentarze (5)
Lel2. 4-2-3-1
Lel3. Lovren-Skrtel
Lel4. Johnson vs. Ronaldo
Nie widzę większych szans na remis.
jestem fanem Realu Madryt, ale czesto ogladam ligę aangielską i lubie Liverpool. I naprawdę przykro patrzeć na to co dzieje sie z tym zespołem w tym sezonie...
wiadomo, sprzedaliscie najlepszego gracza ligi, który ciągnał cały sezon zespół. ale przecież zarobiliście na tym kupe kasy + pieniądze które co sezon są na transfery, czyli pewnie mieliście ok 110-130 mln do wydania. i tego nie potrafie zrozumiec najbardziej. czy wasz zarząd nieczego nie nauczyły pieniadze wyrzucone w błoto przez Tottenham otrzymane za Bel'a ? Przecież Liverpool (moim zdaniem) jest klubem ktory po chudych latach, aspiruje do powrotu i zadomowienia się wśród klubów z najwyższej światowej czołówki. A wasz zarząd i trener w lecie zamiast kupić 3-4 naprawde dobrych piłkarzy, którzy naprawde wzmocnili by ten zespół jak na przykład (nie wiem czy ci byli by do wyciągnięcia) hummels, reus, koke, sanchez, di maria, mandzukic czy nawet pedro z barcy, to kupuje szrot ktory nic nie wnosi do zespołu a jeszcze obniża jego jakość... Bo kto mądry kupuje 30 letniego dziadka z przecietnego Southampton za takie pieniądze czy wiecznie rozkapryszonego Włocha który robi łaske że wogóle gra...
Naprawde szkoda, że tak została ta kupa pieniędzy zmarnowana, bo ciężko wam będzie w tym sezonie w lidze, ale życze wam TOP4 bo jest to pewnie w zasięgu.
Najgorsze jest to, że z tak renomowanym zespołem jakim jest Liverpool, we wtorek w ciemno mozna obstawiac wynik 4-0,4-1, zależnie od tego czy Królewskim "będzie sie chciało"...