Gerrard może usiąść na ławce
Wiele wskazuje na to, że Liverpool przystąpi do meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Realem Madryt bez Stevena Gerrarda. Brendan Rodgers preferuje bowiem oszczędzić siły swojego kapitana na sobotnią wizytę Chelsea na Anfield – pisze Tony Barrett.
Takie posunięcie niewątpliwie zaskoczy wielu fanów Liverpoolu, jednak Rodgers przyznał, że jest gotów zmierzyć się ze zdobywcą Pucharu Europy bez swojego talizmanu. Jak dodaje, nie byłby to żaden ryzykowny krok.
Menedżer angielskiego klubu powiedział, że chce sprawdzić głębię i jakość swojego składu przeciwko drużynie, która odniosła łatwe zwycięstwo na Anfield dwa tygodnie temu i którą określił jako „najlepszą na świecie”.
Gerrard najprawdopodobniej zajmie miejsce na ławce, a jego rolę będzie odgrywać Lucas Leiva. Ponadto Raheem Sterling i Dejan Lovren również mogą znaleźć się wśród rezerwowych po tym, jak zagrali pełne 90 minut w przegranym 1:0 meczu z Newcastle United w sobotę.
Jak wyznał Rodgers, decyzja o wyborze składu będzie podyktowana jego przekonaniem, że rozgrywki Premier League pozostają priorytetem. Wywodzący się z Irlandii Północnej szkoleniowiec dokłada starań, by Liverpool ponownie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Podkreślił jednak, że bez względu na wybraną jedenastkę, the Reds będą w stanie osiągnąć pozytywny rezultat na Bernabéu.
– Nie sądzę, że to ryzykowny krok – powiedział. – Ten tydzień, w którym mamy mecze z takimi zespołami jak Real Madryt, postrzegam jako wielką szansę dla całej drużyny. Jeśli wystawiam do gry zawodników, to znaczy, że pokładam w nich swoje zaufanie. Niektórzy otrzymają ode mnie okazję do wykazania się.
– W ciągu tygodnia mamy trzy mecze na wysokim szczeblu i muszę to brać pod uwagę, przygotowując drużynę do sobotniego spotkania. Rozumiem też, że teraz musimy wystawić taką jedenastkę, która może powalczyć o zwycięstwo. To właśnie chcę uczynić.
– W przypadku Stevena muszę brać pod uwagę, co jest dla niego i dla nas ważniejsze. Sprowadziliśmy do klubu kilku innych piłkarzy, co pociąga za sobą odpowiedzialność. Nie ma jednak wątpliwości, że naszym priorytetem jest Premier League i Liga Mistrzów. Dokładnie w takiej kolejności, jak wymieniłem.
– W moim przekonaniu, jeśli chcemy się rozwijać, musimy dołożyć starań, aby na stałe zająć miejsce w pierwszej czwórce. Chcemy również awansować z tej grupy i nigdy się nie przekonamy, czy ci zawodnicy staną na wysokości zadania, jeśli nie wystawimy ich do gry.
– Odpoczynek dla Stevena to coś, co muszę rozważyć. Rozmawialiśmy ze sobą na ten temat. W ciągu tygodnia mamy trzy ważne mecze: Newcastle, wyjazd do Madrytu, a potem Chelsea. Chcemy, aby poszczególni piłkarze zagrali w meczach, które nas czekają. Jest to element, który będzie przeze mnie brany pod uwagę i zobaczymy, jaką jedenastkę wystawimy.
Wybór osłabionej drużyny na jeden z największych meczów Liverpoolu w dotychczasowej kampanii w oczywisty sposób spowoduje nasilenie krytycznych opinii pod adresem Rodgersa po słabym początku sezonu. Jak przyznaje, taka presja nie powstrzyma go przed podjęciem decyzji, które jego zdaniem są słuszne dla drużyny.
– Menedżer zawsze znajduje się pod stałą obserwacją w czołowym klubie – powiedział Rodgers. – Każdy pojedynczy mecz na tym poziomie jest wielki, gdy jest się trenerem Liverpoolu. Opinia publiczna oczekuje, że drużyna wygra każdy mecz, nawet na wyjeździe z Realem Madryt, ponieważ ludzie przywykli do takiego poziomu.
– Jeśli chodzi o mnie, to nie obawiam się presji i cieszę się życiem w Liverpoolu, gdzie powierzono mi zadanie przywrócenia klubu na wysoki poziom, na którym niegdyś się znajdował. Myślę, że poczyniliśmy duże postępy. Wiem, że musimy się poprawić.
– Nikt nie myśli o tym bardziej niż ja sam i to ja muszę znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
– Jeśli ten mecz ma mnie zdefiniować, to wspaniale. Bez względu na wynik, będę skoncentrowany i głodny zwycięstwa w następnym meczu. Miejmy nadzieję, że uda nam się osiągnąć wielki rezultat i poprawić naszą grę.
– Przystępując do takich meczów jak ten trzeba mieć wiarę i odwagę. Musimy także pokrzyżować plany Realu. Nie możemy jedynie pokazać naszych umiejętności piłkarskich, lecz trzeba stanąć do walki i dać z siebie absolutnie wszystko.
– Kiedy proszę moich zawodników, żeby dali z siebie wszystko i rzeczywiście nie oszczędzają siebie, wtedy bez względu na wynik zawsze jestem z nich dumny. W trakcie mojego pobytu w Liverpoolu byłem bardzo dumny z moich podopiecznych. Jesteśmy na kolejnym zakręcie naszego rozwoju i ten etap przebiega wolniej niż się spodziewałem.
– Jednak właśnie takie mecze dostarczają doskonałą okazję. Można przystąpić do takiego spotkania, osiągnąć pozytywny rezultat i pokazać się z dobrej strony, dzięki czemu dostaje się zastrzyk energii. W ten oto sposób można zacząć myśleć o ligowym pojedynku z dużą dozą pewności siebie.
Komentarze (11)
Ludzie, to jest Real Madryt. My jesteśmy Liverpoolem bez Suareza i Sturridge'a.