Podsumowanie meczu
Nikogo z fanów Liverpoolu nie zaskoczyła sobotnia porażka z drużyną Chelsea na własnym stadionie. Wręcz przeciwnie, szokiem byłby korzystny rezultat, w tym remis, przy obecnej prezencji mentalnej i boiskowej ekipy Brendana Rodgersa.
Po kontrowersyjnej decyzji o wystawieniu ,,drugiego garnituru" na spektakl w najwspanialszej na tej chwili arenie zmagań piłkarskich, the Reds mieli zewrzeć swe dziurawe szeregi i rzucić się wściekle na morderczą machinę Jose Mourinho.
To, że wiara w w umiejętności zespołu z Merseyside ulotniła się w ekspresowym tempie i nie widać poszlak, by mogła ponownie zagościć na Anfield, odbija się także na kibicach. Trybuny tego niegdyś magicznego obiektu dusi przeraźliwa cisza.
Na jakich wykonawców swojego ostatnimi czasy nieskutecznego (słowo klucz) planu postawił na weekend były szkoleniowiec Swansea? Na prawie obronie wybiegł Glen Johnson, w miejsce Joe Allena zameldował się Emre Can, a na szpicy ponownie sam zakotwiczył Mario Balotelli.
Przyjezdni rzucili naprzeciw gospodarzom to, co mają najlepszego, noszącego imiona Fabregasa, Diego Costy, Hazarda. Ale obiektywy kamer po końcowym gwizdku Anthony'ego Taylora skierowane były na kogoś innego, a mianowicie na Garry'ego Cahilla.
Sobota, 13:45 czasu polskiego, arbiter główny spotkania nakazuję rozpoczęcie pojedynku.
Początek meczu. Emre Can umiejętnie wykorzystywał wolną przestrzeń w środku pola i dwukrotnie wypracował sobie pozycję do strzału z dystansu. Za pierwszym razem futbolówka odbiła się od kolana Johna Terry'ego, nabierając nieoczekiwanej paraboli i minęła na szczęście dla gości okienko bramki Courtoisa.
W 10 minucie zmagań na Anfield, Niemiec niemal identycznie przedarł się pod pole karne, ponownie zdecydował się na uderzenie, ponownie trafił w obrońcę londyńskiej Chelsea, tym razem jednak był to Gary Cahill... i tym razem był to jednak gol! Po rykoszecie rodak Simona Mignoleta był kompletnie bezradny i piłka ugrzęzła w siatce! 1:0!
Radość wymieszana ze zdumieniem, która ogarnęła Liverpoolczyk została brutalnie ukrócona cztery minuty później. Rzut rożny dla Chelsea. Fabregas posyła piłkę z narożnika na 8 metr, tam główką w stronę bramki zgrywa ją Diego Costa, tłok przed Mignoletem, lecz w miejscu, gdzie futbolówka zmierza znajdują się wyłącznie niebieskie koszulki.. Terry dochodzi do strzału głową! Simon paruje uderzenie, jednak piłka odbiwszy się jeszcze od Maticia trafia pod nogi Cahilla.. Przyjęcie i natychmiastowe płaskie uderzenie... prosto w Mignoleta, który jeszcze nie zdążył podnieść się po poprzedniej interwencji! Piłka tańczy na ciele naszego golkipera, nim ten zdołał przycisnąć ją do piersi. Goście sugerują arbitrowi, że futbolówka przekroczyła linię! Pan Taylor wskazuje na środek boiska! Technologia Goal Line udowodni później, że zarówno sędzia jak i gracze the Blues mieli rację. 1:1.
W tej fazie gry mecz był wyrównany. Po rzucie rożnym Gerrarda, kapitan zdecydował się podaniem po ziemi obsłużyć Hendersona, ten jednak nieczysto trafił w piłkę i ta po również nieudanym wybiciu przez Ivanovicia znalazła się na linii 16-stego metra, gdzie czekał na nią Sterling. Festiwal nieudanych kopnięć był kontynuowany - Raheem oddał strzał, który poszedł od razu w ,,kozioł" i ofiarna interwencja Cahilla go zakończyła. Miejscowi piłkarze i kibice domagali się po niej rzutu karnego! Angielski defensor rzucił się jak na futbolówkę jak do stawu w lipcowy dzień i ta trafiła mu w ramię - arbiter pozostał jednak niewzruszony. Powtórki pokazały, że strzał Sterlinga zatrzymał się na barku, tak więc interpretacja tej sytuacji przez sędziego była jak najbardziej uzasadniona.
W 26 minucie Gerrard przejął podanie Maticia do Hazarda. Liverpool rusza z kontratakiem pod batutą rozpędzonego Coutinho. Brazylijczyk mknie na bramkę, oddaje strzał z 20-tego metra... Broni Courtoisa!
Od tej chwili, ostatnie 15 minut należało do faworytów. Najpierw po fatalnej stracie Balotellego, Ramires rozpoczął szarżę na prawą stroną. Podał do Oscara, ten momentalnie przeniósł ciężar gry na drugą stronę pola karnego, tam nadbiegał już Hazard, strzał... Blokuje Johnson!
Niedługo potem Lovren fatalnie rozprowadził grę od tyłu, jego podanie do Hendersona przeciął Matić, dograł do linii do Oscara. Zawodnik z numerem 8 przytomnie zauważył nie tylko nadbiegającego do niego wściekle Lovrena, ale też dobrze uwalniającego się Ramiresa i fantastycznym podaniem między nogami otworzył drogę do bramki swojemu ciemnoskóremu rodakowi. Ramires wycofał piłkę do Hazarda, Belg strzela w przeciwległy róg... Znowu Glen Johnson hamuje własnym ciałem strzał, czym bez wątpienia uchronił własną drużynę przed stratą gola!
Hazard próbował jeszcze raz pokonać kolegę z reprezentacji, aczkolwiek anemiczny strzał bez problemu znalazł schronienie w rękawicach Simona.
Koniec pierwszej połowy, pod koniec której wyraźną przewagę zyskali piłkarze dowodzeni przez Mourinho.
Druga odsłona rozpoczęła się od ataku Czerwonych. Coutinho rozciągnął grę na lewą stronę, gdzie szeroko ustawiony był Sterling. Liverpoolczycy zdecydowanie wbiegli w pole karne, a ich śladem podążył młody skrzydłowy the Reds. Raheem uciekł z piłką do prawej nogi, strzela z dość ostrego kąta... Świetnie broni bramkarz ze Stamford Bridge!
Natychmiast z odsieczą ruszył Hazard.. Urwał się Johnsonowi, wbiegł w pole karne, jest groźnie... Znów zablokowany!
67 minuta. Azpilicueta otrzymuje diagonalne podanie na lewą stronę i w bardzo prosty sposób uniknął ataku Coutinho, tym samym wypracowując sobie wolną drogę w pole karne. Hiszpański boczny obrońca zewnętrzną częścią prawej stopy dośrodkowuje, Mignolet zdołał zbić piłkę w głąb pola karnego, ale tam niestety czyhał już Diego Costa... Mocny strzał i Chelsea wychodzi na prowadzenie. Nie pomogło nawet to, że na linii bramkowej i przed nią aż roiło się od graczy z miasta Beatlesów.
Czerwoni chcieli odgryźć się po akcji dwóch zmienników. Joe Allen znalazł się na skraju pola karnego, dośrodkował a piłkę podbił drugi rezerwowy, Fabio Borini. Piłka trafiła do Hendersona, świetna pozycja! Wolej wicekapitana.. Trafia w Maticia!
88 minuta. Henderson dośrodkowuje, piłka zostaje wybita przed pole karne, gdzie ustawiony jest Gerrard.. Mocne uderzenie kapitana i ponownie niecodzienna interwencja Cahilla.. Tym razem jego mało wykwintny skok w stronę piłki okazał się również skuteczny, wszak nieprawidłowy! Celowo obronił uderzenie ręką! Powinien być rzut karny! Powinien być, lecz nie był.
Był to ostatni akord tego spotkania. Chelsea wygrywa zasłużenie, choć ostatnia ciekawa akcja tego spotkania wznieciła tumult. Prawda jest taka, że wygrał zespół dojrzalszy, lepiej zorganizowany i po prostu lepszy. Nie pozostaje nic innego, jak pogratulować wygranej i zacząć w końcu wyciągać wnioski z niepowodzeń. Liverpool 1:2 Chelsea.
Zagraliśmy bez werwy, wręcz asekuracyjnie. Nasza bezradność jest wołaniem o pomoc w momencie kreowania sytuacji, które przychodzą nam z wielkim bólem. Nie jest dobrze, każda formacja boiskowa zawodzi, choć hossę formy notuje Mignolet. Eklektyczna wizja Rodgersa ma na sobie rys i niedopracowań. Czas zacząć coś z tym robić. Bowiem budowla, którą stawiał, w tym momencie nie ma nawet solidnych fundamentów.
Komentarze (0)