Trzy kropki: Mecz z Chelsea
W sobotę fani The Reds musieli przełknąć kolejną w tym sezonie gorzką pigułkę, która – miejmy nadzieję – przybliża nas do „ozdrowienia”. Zapraszamy zatem na „Trzy kropki”, w których tradycyjnie swoje zdanie na temat ostatnich wydarzeń wyrazili nasi redaktorzy – Exol, Mleko i Raf.
– O ogólnym przebiegu meczu… (Exol)
Na pierwszy rzut oka nie było aż tak źle. Liverpool wszedł dobrze w mecz czego potwierdzeniem była przede wszystkim szybko, jak na obecne standardy, zdobyta bramka. Potem to Chelsea przejęła inicjatywę i z Czerwonymi zaczynało być gorzej. Najpierw zamieszanie w polu karnym, wyrównanie, przerwa, Diego Costa i 1:2. W końcowych minutach przewagę mieli ponownie the Reds, ale była to przewaga pozorna. Chelsea po prostu broniła wyniku i nie miała chęci do dalszej gry, wskutek czego Liverpool atakował, ale wszystko kończyło się na 18–20 metrze. Dalej Gerrard & Company po prostu dojść nie potrafili. Na drugi rzut oka można więc stwierdzić, że był to mecz słaby w wykonaniu Liverpoolu. To the Blues prowadzili grę przez większość spotkania, przez większość czasu nawet nie posiadając piłki. Mourinho można nie lubić, można go nienawidzić za jego pyszałkowatość i wybujałe do granic możliwość ego, ale trzeba mu przyznać, że na takie mecze potrafi przygotować swój zespół jak nikt inny.
– O nowym-starym zestawieniu defensywy… (Mleko)
Pięknie brzmiały ostatnie słowa Rodgersa o tym jaki jego zawodnicy prezentują świetny poziom, jak każdy z nich zasługuje na swoją szansę i wcale nie przywiązuje się do nazwisk lecz liczą się umiejętności… i co? Boss funduje nam kolejny raz niemiłosiernie frustrujące zestawienie defensywy. Świetnie spisujący się w pojedynku z Realem Madryt, Kolo Touré przegrywa rywalizacje z fatalnym Lovrenem, a może niegrający porywająco, ale ciężko pracujący Manquilo siedzi na ławce kosztem lenia Johnsona. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że zarówno środkowy jak i prawy obrońca dostali w klubie etat na tych pozycjach niezależnie od tego, jaką formę prezentują. Jeżeli do całej formacji dołączymy Škrtela, który choć waleczny, zawsze jakiś błąd popełni i Moreno, który dziwnym trafem zawsze jest zamieszany w stracone bramki z mniejszym lub większym udziałem oraz Gerrarda, który choć obrońcą nie jest, powinien lepiej asekurować swoich kolegów, tworzy nam się mieszanka wybuchowa. Nie bez przyczyny każdy kibic drży na samą myśl o pojawieniu się przeciwników w naszym polu karnym. Dziwi natomiast fakt, że Rodgers nie szuka optymalnego rozwiązania, lecz ciągle gra utartym schematem.
– O pojedynkach Costa–Škrtel… (Exol)
Przyznaję, że krew się we mnie gotowała widząc to, co wyczynia Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem. Od pierwszych minut można było zauważyć, że między tą dwójką iskrzy i będzie iskrzyć coraz bardziej. O ile na początku wszystko można było podciągnąć po prostu pod przekroczenie przepisów, o tyle później Diego Costa poczynał sobie na boisku zbyt swobodnie. Na to największy wpływ miała bierna postawa sędziego, który w dość dziwaczny sposób interpretował zasady gry w piłkę nożną. W końcu Costa dostał żółtą kartkę, ale moim zdaniem o jakąś godzinę gry za późno. Szczytem wszystkiego była sytuacja kiedy ci dwaj zawodnicy ścigali się o bezpańską piłkę. Škrtel dopadł do niej pierwszy więc został ugodzony ręką w plecy klasycznym ciosem. Niedowierzałem, że sędzia tego nie zauważył. Za bardzo bardzo podobną sytuację na mundialu Alex Song w meczu z Chorwacją dostał czerwoną kartkę (tak, wiem, tam w ruch poszedł łokieć). Mimo wszystko trzeba oddać Słowakowi, że nie dał się sprowokować do żadnej bójki z tak grającym Costą. Ja bym się nie opanował w takim meczu.
– O okolicznościach pierwszej bramki Chelsea… (Raf)
Costa był w tym meczu najwidoczniej dla naszych dwóch stoperów tym, czym dla mnie jest Irek Bieleninik – człowiekiem, na którego lepiej uważać (przeraża mnie bowiem perspektywa odwiedzenia w domu, jeśli nie uwierzę w słynny eksperyment z talerzami pokazany w reklamie). I tak oto Škrtel razem z Lovrenem postanowili skupić się przy rzucie rożnym wyłącznie na kryciu brazylijskiego buntownika z wyboru. Efektem tego został uaktywniony cały ciąg nieszczęść – poczynając od pozostawienia czterech zawodników Chelsea w polu karnym niewiedzącemu co dalej robić Johnsonowi, poprzez niezauważoną przez arbitra rękę Maticia, a skończywszy na dobitce Cahilla uwieńczonej wsparciem technologii Goal-Line. Niezależnie od tego, jaką taktykę nakreślił w tym wypadku Rodgers, nie może być tak, że ostatnią linię obrony stanowią wypalony Glen i szalony Mario, a pierwszą linię dwójka mało rozgarniętych obrońców.
– O znikomym zagrożeniu stwarzanym podczas stałych fragmentów gry… (Mleko)
Nie od dziś wiadomo, że po grze Liverpoolu z zeszłego sezonu pozostały zgliszcza. Przesłanek ku temu stwierdzeniu jest wiele, a jedną z nich są stałe fragmenty gry wykonywane przez The Reds. Nie tak całkiem dawno mogliśmy się delektować pięknymi trafieniami Škrtela po rzutach rożnych oraz niesamowitymi strzałami z rzutów wolnych Suáreza lub Gerrarda, a na samą myśl o stałym fragmencie gry każdy zacierał ręce bo wiedział, że szykuje się coś dobrego. Niestety ostatnimi czasy sytuacja zmieniła się diametralnie. Żal patrzeć jak kolejna centra, czy to Gerrarda, czy Coutinho ląduje na pierwszym obrońcy drużyny przeciwnej. Zastanawiające jest, co spowodowało taki spadek jakości dośrodkowań, które w trudnych momentach mogłyby pomóc zespołowi. Znane jest bowiem powiedzenie, że gdy drużynie nie idzie z gry, tak może się ratować stałymi fragmentami, tymczasem The Reds prezentują się dramatycznie słabo w tym elemencie. Faktem jest również, iż mamy mało szans na wykonanie rzutów wolnych, ponieważ niewielu jest zawodników, którzy są w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność, przedrylować kilku rywali, zagrać pod faul i wykreować szansę na zdobycie bramki. Brakuje nam boiskowego cwaniactwa, które jak sami zdążyliśmy się przekonać, nie raz pomaga naszym rywalom.
– O przerwie reprezentacyjnej i wyjeździe na Selhurst Park… (Raf)
Piłkarze zwykli mawiać, że nie ma nic gorszego niż niekorzystny rezultat przed przerwą reprezentacyjną. Myślę, że w naszym przypadku nie mogło być lepszego dla niej momentu. Dzięki temu drużyna odpocznie od przegrywania kolejnych meczów, Sturridge dostanie trochę czasu na powrót do gry, a Rodgers do przemyśleń. Szczególnie, że po jednym meczu z zeszłosezonowym nemezis, przyjdzie nam zmierzyć się z kolejnym – ekipą Neila Warnocka. Ich forma i miejsce w tabeli nie powalają (na 5 spotkań 4 porażki i jeden remis oraz 17. miejsce), dlatego wierzę, że będzie to dobry mecz na przełamanie – mam tylko nadzieję, że nie kolejnego zespołu po starciu z nami.
Komentarze (5)
Ogolnie tragedia,Rodgers idiota do zwolnienia,wszystkiemu jak zawsze winni Lovren i Gerrard,oraz kilka podobnych kwiatkow.Od ikomentujacych nie mozna wiele oczekiwac,bo kazdym targaja emocje i frustracje.
Dzis wieczorem mialem okazje obejrzec powtorke calego meczu,wnioski moje sa nieco inne.Po pierwsze przegralismy,bo Chelsea byla lepsza,ma lepszych zawodnikow,jest w gazie i zgadzam sie z redaktorami,ze kiedy chciala,to przykrecala srube i dazyla do celu,oraz ze Mourinho idealnie potrafi przygotowac swoj zespol do takich pojedynkow.Jednak mimo to wcale przegrac nie musielismy(nie bede juz wracal do braku karnego,bo sedziom pomylki sie zdarzaja czasem na korzysc nasza,czasem nie...),redaktorzy pisza nam tu,ze nawet gdy,ruszylismy wszystko konczylo sie na 18-20metrze - bzdura Panowie! polecam obejzec jeszcze raz,gdybysmy mieli choc jednego napastnika...
Obrona.Rozumiem,ze widzac wyjsciowy sklad,mozna bylo miec pretensje do jej zestawienia,sam bylem rozczarowany,ale skupianie po meczu krytyki na Lovrenie i Johnsonie,jest niczym innym jak klepaniem wyswiechtanych formulek,niezaleznie od okolicznosci.Mimo,ze gralismy przeciwko,byc moze najgrozniejszemu obecnie ofensywnemu zestawienu w lidze,ktore dlugimi fragmentami nie dawalo odpoczac naszej defensywie,bo nasza 2linia,zostala zupelnie zdominowana,to trzymalismy sie calkiem dobrze.Problem stworzyl Couthinio,a nie rozwiazal Moreno,ktory juz w kolejny raz przyczynia sie do utraty bramki.Alberto zreszta nie tylko przy golu sie nie poposal i nie tylko przeciw Chelsea-on tragicznie ustawia sie przy wszelkich,centrach i wrzutkach,nie zabezpiecza swojej strefy,a nawet gdy stoi gdzie nalezy,to jest nie skoncentrowany i z za plecow,wyskakuje mu rywal.Rozumiem,ze to moze sie zdarzyc,ale od kad przybyl ,to juz kilkanscie razy,z czego kilka straconych bramek,to jest problem.
Dziwie sie,ze nikt nie zajaknal sie,nad tym co mnie zirytowalo najbardziej-przyjzal sie ktos wystepowi Hendersona? Nie chce robic z niego kozla ofiarnego,lubie go i cenie,a w poprzednim sezonie byl dla mnie wielkim pozytywnym zaskoczeniem,ktory w olbrzymim stopniu wplynol na nasze dobre wyniki i wysmienita gre.Jednak w tym roku,gra o 3 klasy gorzej,miejsce w kadrze nalezy mu sie w rownym stopniu co Lambertowi.Mecz z Chelsea,jak wspomnialem obejzalem dwa dni po rozegraniu,znajac wynik,ale 2 razy nie wytrzymalem i kurwa odbila sie echem po pokoju,w obu przypadkach po zagraniach Hendo.Niestety,ale razil on niedokladnymi podaniami i nieprecyzyjnym rozegraniem,co gorsza jego bledy czesto byly proste i nie wymuszone.
Dziwnie to pisac,ale po 2 ostatnich meczach,ktore przeciez przegralismy,rosnie we mnie wiara,ze od meczu z Crystal zaczniemy wracac do dobrej gry.
Ja się przyglądam grze Dżordana od samego początku. Chłopak jest za cięki żeby grać w wyjściowym składzie. Tak, ale wszyscy powiedzą, że w ubiegłym sezonie to był nasz bohater i tytan pracy i dzieki niemu etc, etc......
Tylko w ubiegłym sezonie to większość była naj, nawet trener. A dzisiaj wszystko wychodzi. Dopalaczem był Suarez, a teraz mamy zajebistego kaca i potrzebujemy klina, którym napewno nie jest Balotelli!!