Lallana o braku Suáreza i Sturridge’a
Adam Lallana przyznaje, że Liverpool znalazł się w trudnej sytuacji po odejściu Luisa Suáreza oraz kontuzji Daniela Sturridge’a. Anglik wierzy jednak, że jego drużyna jest bliska powrotu do optymalnej formy.
W rozmowie z reporterem NBC, piłkarz mówi o zdolnościach menedżerskich Brendana Rodgersa oraz swoim pragnieniu zdobycia trofeum dla Liverpoolu.
Od czasu letnich przenosin na Anfield, Lallana zanotował 12 występów w czerwonej koszulce. Liverpool w obecnej kampanii ligowej, która zostanie wznowiona już w najbliższy weekend, zanotował 5 porażek w 11 meczach.
Obecna forma drużyny uległa znacznemu osłabieniu, na co niewątpliwie miało wpływ przejście Suáreza do Barcelony oraz seria kontuzji, trapiących Daniela Sturridge’a. Duet napastników zdobył w poprzednim sezonie łącznie 54 bramki. Lallana twierdzi, że wręcz niemożliwe jest powtórzenie takiego osiągnięcia, o czym dobitnie świadczy liczba 14 bramek zdobytych we wszystkich meczach rozegranych do tej, pory przez The Reds.
– Odejście Luisa Suáreza oraz absencja Daniela Sturridge’a niewątpliwie obniżyła poziom naszej gry. Musimy zatem poszukać innej drogi do zwycięstwa, inni zawodnicy muszą wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek.
– Trafienie Maria Balotellego w meczu ze Swansea, w Pucharze Ligi, było czymś bardzo ważnym. Dzięki tej bramce zagramy w ćwierćfinale.
– Zdajemy sobie sprawę, że nie gramy jeszcze tego co potrafimy ale ciągle jesteśmy w fazie zmian. Czujemy, że jeżeli dalej będziemy ciężko pracowali, dobre występy przyjdą bardzo szybko.
Podczas przeprowadzanego wywiadu, skrzydłowy opowiedział również o swoich relacjach z Rodgersem oraz wyraził zdanie na temat jego umiejętności.
– Praca dla Brendana Rodgersa to czysta przyjemność. Jest świetnym menedżerem, trzyma rękę na pulsie, ciężko pracuje z zawodnikami jednocześnie dobrze się z nimi dogadując.
– Potrafi nawet rozmawiać w języku hiszpańskim z piłkarzami, którzy nie radzą sobie dobrze z angielskim. Ma bardzo zaawansowaną wiedzę taktyczną oraz dostrzega wiele aspektów gry. Non stop ogląda mecze, wyszukując elementy wymagające naprawy. Jest bardzo, bardzo bystrym menedżerem.
Kariera Adama została wstrzymana przez odniesioną w okresie przygotowawczym, kontuzję kolana. 26-letni Anglik jest już w pełni sił i wraca do akcji, pełen chęci udowodnienia swojej wartości. Jednocześnie przyznaje, iż jeszcze w pełni nie zadomowił się w mieście.
– Przejście z południowego wybrzeża, na północny-zachód jest trudne. Moja żona i ja nigdy nie mieszkaliśmy poza południową częścią Anglii. Mając w pobliżu rodzinę i przyjaciół można poczuć się znacznie lepiej. Teraz jest trudniej. Nasi przyjaciele i rodzina odwiedzają nas i pomagają zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu. To bardzo miłe, naprawdę nie mogę narzekać.
– Ostatni rok był trochę szalony. Nie miałem zbyt wiele czasu, aby usiąść i popatrzeć na to co było wcześniej. Jednak taki stan rzeczy jest miły. Bardzo cieszyło mnie ostatnie 12 miesięcy. Gra w Southampton była czymś pozytywnym, podobnie jak współpraca z Mauricio Pochettino.
– Czasy się zmieniły. Dostałem szansę występów dla Liverpoolu i przyznaje, że była to propozycja nie do odrzucenia. Mogę występować w Lidze Mistrzów, w barwach jednego z najbardziej utytułowanych klubów w historii.
– Gra przeciwko Realowi Madryt była wielkim doświadczeniem. Występ na tym samym boisku z piłkarzami takimi jak Cristiano Ronaldo, Karim Benzema i Luka Modrić to wielkie przeżycie. Jedyne co było rozczarowujące to wynik. Uważam, że zaczęliśmy dobrze, szczególnie w pierwszej połowie, nasz przeciwnik pokazał jednak klasę i udowodnił swoją wyższość.
– Nigdy nie przypuszczałem, że stanę do walki z Gartehem Balem, z którym trenowałem jako młody chłopak. Od tamtej chwili ciągle przypominam go sobie jako 15-16 letniego piłkarza i widzę jak ogromny postęp poczynił. To zadziwiające jak dobrze sobie radzi, jednak w pełni na to zasłużył swoją ciężką pracą. Nie rozmawiałem z nim zbyt często, odbyliśmy jedynie krótką pogawędkę przy okazji naszego meczu.
Lallana zdradził również szczegóły dotyczące jego przywiązania do Evertonu oraz jednego członka rodziny kibicującemu The Reds.
– Ja, wraz z tatą byliśmy fanami Evertonu, natomiast moja siostra wspierała Liverpool. Często nosiła koszulkę swojej ukochanej drużyny.
– Nie wiem, czy było to dla mnie i mojego tata coś dziwnego. Naprawdę nie jestem przekonany, tak po prostu to wyglądało. Moja siostra często przychodziła na mecze i bardzo mnie wspierała. Zdaje sobie sprawę, jak dziwny może wydawać się fakt, iż występuje obecnie dla Liverpoolu.
Komentarze (5)