Wywiad z kibicem Crystal Palace
Rany ledwo co się zagoiły, a już w niedzielne popołudnie Liverpool wraca na Selhurst Park. Stadion, gdzie w zeszłym sezonie wszystkie nadzieje na mistrzostwo Premier League praktycznie umarły.
Fani The Reds nie potrzebują sobie przypominać brzemiennego w skutki poniedziałkowego wieczoru sprzed sześciu miesięcy. Można powiedzieć, że pojedynek w ten weekend będzie odbierany jako szansa na egzorcyzmowanie demonów z 5 maja.
Ale co o tym myślą fani Crystal Palace? Rozmawialiśmy z Chrisem Watersem, rzecznikiem prasowym Crystal Palace Supporters Trust, żeby przedstawił nam swój punkt widzenia na niedzielną grę.
Liverpool nie zapomniał swojej ostatniej wyprawy na Selhurst Park. Jak oglądało się tamten mecz z perspektywy kibica Orłów?
Byłem jednym ze szczęściarzy zajmujących trybunę, na którą padły wszystkie trzy bramki Crystal Palace. Na początku atmosfera była trochę dziwna, jako że Palace już zapewniło sobie przetrwanie w ligowej tabeli i fakt, że przegrywaliśmy 3:0 nikogo nie bolał aż tak, jak mogłoby się wydawać, że powinien. Bomba Delaneya na 3:1 była w naszych oczach miłym bonusem, ale wraz z golem Gayle’a wstąpiła w nas ogromna wiara, że pójdziemy za ciosem i zdobędziemy trzecią bramkę. Kiedy wyrównanie stało się faktem, zaczęły dziać się niesamowite rzeczy, ludzie biegali po całej trybunie ciesząc się i przytulając przypadkowych kibiców! A dla nas (podejrzewam, że też dla wielu fanów przed telewizorami) wisienką na torcie było zobaczyć Suáreza, który chował twarz w koszulkę na zakończenie meczu.
Myślisz, że wspomnienie o remisie 3:3 będzie miało wpływ na umysły zawodników The Reds w tę niedzielę i czy kibice oraz zawodnicy Crystal Palace będą chcieli to wykorzystać?
Nie wydaje mi się. Piłkarze powinni być na tyle profesjonalni, by zostawić tamten mecz już dawno za sobą. Palace ma przyzwoity bilans przeciwko Liverpoolowi i powinno poszukać okazji do nadwyrężenia bardzo niewyraźnej obrony The Reds. Zaha i Bolasie ze swoim sprytem i szybkością powinni być w stanie tego dokonać.
Co myślisz o początku sezonu w wykonaniu swojej drużyny?
Wydajemy się gasnąć po bardzo obiecującym starcie. Byliśmy świadkami niezwykle szokujących decyzji sędziowskich, ale to nie powinno być wymówką. Wynik końcowy domowej potyczki z Sunderlandem jest dla nas prawdziwym alarmem i musimy poprawić naszą grę, jeśli chcemy wygrzebać się ze strefy spadkowej. Frustrujące jest to, że skład jest bezsprzecznie silniejszy niż sezon temu, więc nasza pozycja ligowa jest rozczarowująca.
Jak Neil Warnock zamierza pozbierać zespół? Kto był wiodącą postacią Orłów w tym sezonie?
Warnock grał dwoma sprytnymi skrzydłowymi, ale wynikiem tego był brak wsparcia dla Fraizera Campbella w ataku. Strzelił kilka bramek, ale nie jest największym albo najszybszym napastnikiem, więc zmuszanie go do samotnego biegania między obrońcami rywala pozostawia wiele do życzenia. Zastanawiam się, czy Gayle nie dostanie szansy, by zabłysnąć w niedzielę? Inną ważną sprawą, która może niepokoić, jest nasza defensywa będąca w rozsypce. Wydaje mi się, że oddaliśmy jedną bramkę pod wodzą Tony’ego Pulisa, teraz jesteśmy blisko liczby dwucyfrowej. Jeśli chodzi o naszą wiodącą postać, powinienem wyróżnić Jamesa McArthura z pomocy. Wspaniały transfer, który wniósł do naszego środka nową jakość, co było naszą bolączką w zeszłym sezonie.
Gdybyś mógł zatrudnić jednego z graczy Liverpoolu (nie patrząc na cenę), kto by to był?
Daniel Sturridge, gdyby kiedykolwiek był zdrowy!
Czas na przewidywanie. Jakim wynikiem zakończy się niedzielny mecz?
Kolejny zaskakujący pojedynek, 2:2.
Komentarze (0)