Podsumowanie meczu
Po remisie the Reds z Łudogorcem Razgrad awans do fazy pucharowej jest już tylko i wyłącznie w ich rękach (a właściwie nogach). Wczoraj Liverpool tylko zremisował 2:2, tracąc bramkę w końcówce spotkania.
Liverpool zaczął mecz w najgorszy możliwy sposób. Już w trzeciej minucie Simon Mignolet „wypluł” piłkę wprost pod nogi Daniego Abalo, który nie mógł zmarnować takiej okazji.
Jednak po zaledwie pięciu minutach wynik znów był sprawą otwartą. Rickie Lambert wykorzystał niezdecydowanie Cosina Motiego i lekkim strzałem głową pokonał zaskoczonego Stojanowa.
Jeszcze przed przerwą the Reds wyszli na prowadzenie za sprawą Jordana Hendersona, który otrzymał świetną piłkę od Raheema Sterlinga.
Pomocnik reprezentacji Anglii mógł w drugiej połowie podwyższyć wynik, ale dobijając strzał głową Lamberta, fatalnie przestrzelił. Sędzia i tak nie uznałby bramki, gdyż odgwizdał faul na bramkarzu.
Gdy do końca pozostało już tylko kilka minut, gospodarze zadali bolesny cios. Georgi Terziew celną główką dał Łudogorcowi punkt.
Dzięki temu, iż FC Basel przegrało u siebie z Realem Madryt, the Reds wciąż mają szansę na awans. Podopieczni Brendana Rodgersa muszą pokonać u siebie Szwajcarów.
Przed meczem kibice dowiedzieli się, że drużyna Liverpoolu wybiegnie na boisko z trzema zmianami w porównaniu z meczem przeciwko Crystal Palace. Kolo Touré, Lucas Leiva i Jordan Henderson wyszli w pierwszym składzie kosztem Dejana Lovrena, Philippe Coutinho i Adama Lallany.
Piłkarze Łudogorca już w meczu na Anfield pokazali, że nie zamierzają być w tej edycji LM chłopcami do bicia. Trzy punkty dla the Reds uratował wówczas Steven Gerrard, wykorzystując karnego w doliczonym czasie meczu, kończąc go wynikiem 2:1.
Liverpoolczycy zdawali sobie sprawę, iż czeka ich trudny mecz. Sytuacja stała się bardzo zła już po trzech minutach, gdy gospodarze objęli prowadzenie.
Dynamiczne ataki Bułgarów sprawiały sporo problemów obrońcom. Po jednym z ataków Łudogorca, próbujący przeciąć podanie Mihaila Aleksandrowa, o mało nie pokonał własnego bramkarza.
Z drugiej strony również było groźnie, a to za sprawą Sterlinga, który jak na tacy wyłożył piłkę Hendersonowi, zaliczając asystę przy drugiej bramce.
Powinno być 1:3 w 63 minucie. Po akcji Sterlinga strzał głową Lamberta odbił nogą gracz Łudogorca. Piłka trafiła pod nogi Hendersona, który sam chyba nie wie, jak udało mu się posłać ją nad poprzeczkę.
Przed szansą stanął również Sterling, którego ładnym podaniem wypuścił Gerrard. Górą był jednak Stojanow.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – mówi stare przysłowie, które sprawdziło się w 88 minucie. Terziew po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił głową, czym doprowadził do euforii kibiców na stadionie Lewskiego w Sofii. Pomimo frustracji, the Reds opuścili Bułgarię ze świadomością, że dzięki porażce Basel jeszcze jest szansa. Tym razem ostatnia.
Komentarze (0)