Zapowiedź meczu
W nadchodzącym pojedynku ligowym podopieczni Brendana Rodgersa zmierzą się na Anfield z zespołem Stoke City. Mecz ten, będzie kolejną szansą na odbudowanie drużyny i udowodnienie, iż słowa wypowiadane przez menedżera oraz zawodników mają pokrycie w rzeczywistości.
Żywot wiernego kibica bywa bardzo ciężki. W obecnie trwającej kampanii szczególnie mogą się o tym przekonać fani Liverpoolu. Zespół znajduje się w głębokim kryzysie, co jest zarówno dołujące jak i zaskakujące. Jeszcze kilka miesięcy temu każdy zacierałby ręce na myśl o pojedynku ze Stoke City na własnym terenie. Obecnie sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Fatalna postawa drużyny w ostatnich spotkaniach zmusiła wszystkich do podjęcia wielu rozważań, między innymi na temat posady Rodgersa, przydatności Lovrena (i innych nabytków) oraz formy Mignoleta.
Zarówno piłkarze jak i menedżer starają się ratować sytuację swoimi zdolnościami krasomówczymi. Wraz z każdą kolejną konferencją prasową dowiadujemy się jak świetna atmosfera panuje w zespole, jak zawodnicy ciężko pracują na treningach, aż wreszcie pada magiczne stwierdzenie „wyniki w końcu przyjdą”.
Fakty są jednak przerażające. The Reds ostatni pojedynek ligowy wygrali 19 października ze słabiutkim QPR, męcząc się przy tym niemiłosiernie. Po remisie z Hull City rozpoczęła się seria porażek, kolejno z Newcastle United, Chelsea Londyn i Crystal Palace. Jeżeli do tego doliczymy dwie przegrane z Realem Madryt i ostatni remis z Łudogorcem, obraz obecnej formy Liverpoolu jest jasny.
Co zmienić, żeby wskoczyć na wyższy poziom i zacząć zdobywać punkty? Zapewne odpowiedzi na to pytanie jest wiele, ważne jest jednak, żeby piłkarze pamiętali dla jakiego klubu grają. Każdy kibic jest w stanie wybaczyć porażkę, czy słabszy występ jeżeli widzi u swoich idoli maksimum zaangażowania. Nie liczy się wówczas wynik, lecz to by opuścić plac gry z podniesioną głową.
Piłkarze staną w sobotę przed szansą na udowodnienie, że przybyli na Anfield nie tylko po to by móc wpisać to sobie do CV. Rywal, z którym przyjdzie się im zmierzyć wydaje się być równorzędnym partnerem do walki. Stoke City znajduje się bowiem pozycje wyżej w ligowej tabeli z punktem przewagi nad The Reds.
Podopieczni Marka Hughes’a prezentują się w obecnym sezonie … jak w każdym wcześniejszym. Solidny zespół ze środka tabeli, potrafiący pokonać Tottenham na wyjeździe, aby tydzień później ulec na własnym terenie beniaminkowi ligi, drużynie Burnley.
W zespole prym wiedzie Jonatham Walters oraz Asmir Begović. Ponadto w Stoke występują byli gracze Liverpoolu: Charlie Adam, Victor Moses, Peter Crouch oraz wypożyczony Oussama Assaidi. Niedawno Anglię obiegła jednak wieść o tajemniczej chorobie, która zaatakowała piłkarzy Stoke, w związku z czym występ kilku z nich stoi pod znakiem zapytania.
Warto podtrzymać zatem dobrą passę gier z tym przeciwnikiem, gdyż zespół Stoke ostatni raz zdołał odnieść zwycięstwo, na Anfield w marcu 1959 roku. Istnieje również prawdopodobieństwo, że Rickie Lambert zwiększy swój bilans bramkowy, ponieważ w ostatnich czterech spotkaniach ze Stoke, trzy razy wpisywał się na listę strzelców.
Dobry występ da podopiecznym Rodgersa chwilę wytchnienia, na którą z pewnością bardzo czekają. Wygrana zapewni menedżerowi trochę więcej czasu na przemyślenie błędów i ich wyeliminowanie. Nie ma wątpliwości, iż w razie porażki, do trumny Brendana zostanie wbity kolejny gwóźdź.
Zatem, czy w końcu będziemy mogli cieszyć się z dobrego występu The Reds? Odpowiedź poznamy już w sobotę o godzinie 16:00, na Anfield.
Komentarze (0)