Zapowiedź meczu
W niedzielne popołudnie Liverpool stoczy jeden z najważniejszych pojedynków w całej kampanii. Zmierzy się bowiem z Manchesterem United na wyjeździe i to w sytuacji, kiedy klub wyraźnie potrzebuje widocznego impulsu.
Po ostatnich rozczarowujących spotkaniach jakim był ligowy remis z Sunderlandem oraz remis z Basel, który wyeliminował Czerwonych z Ligi Mistrzów, nastroje w Liverpoolu znacząco się zmieniły, a morale podupadło. Brendan Rodgers jak i jego zawodnicy stali się ofiarą krytyki, przez którą muszą teraz przejść. Zapominając o niej można tylko w jeden sposób – odgryzając się najtrudniejszemu aktualnie przeciwnikowi, Czerwonym Diabłom.
Jeszcze rok temu, nikt nie powiedziałby, że Rodgers zostanie zwolniony, a piłkarze wyśmiani przez kibiców, jednak w tym sezonie wyraźnie wszystko uległo zmianie jak w kalejdoskopie. Premier League śmieje się z Liverpoolu, z Brendana, z piłkarzy, czyli dokładnie tak samo jak rok temu z Manchesteru United. Louis Van Gaal na pewno bardzo zatroszczy się o to, żeby śmiech trwał jeszcze przynajmniej dziewięćdziesiąt minut.
Czerwone Diabły podejdą do tej batalii w znacznie lepszych humorach, mając aktualnie trzecie miejsce w tabeli i siedem punktów przewagi nad The Reds. Dodatkowo goście ciągle muszą radzić sobie z plagą kontuzji, a forma zmienników nie napawa optymizmem. Do tej pory nie wiadomo czy wystąpią Mario Balotelii oraz Adam Lallana. Jedyne, czego można oczekiwać, to kolejnego dobrego spotkania w wykonaniu Stevena Gerrarda, który na takie mecze zawsze motywuje się dwa razy mocniej i może właśnie to pomoże przyjezdnym w zwycięstwie?
W ekipie gospodarzy również można oczekiwać zmian, ponieważ lista wyłączonych z gry również jest niemała. Kontuzjowani są bowiem Daley Blind, Angel Di Maria, Luke Shaw, Rafael da Silva, Jesse Lingard, Chris Smalling, a ciągle niepewnym występu jest Phil Jones. Można zatem spodziewać się specjalnej motywacji w wykonaniu rezerwowych i pytanie, które należy sobie zadać brzmi – która ławka okaże się silniejsza w niedzielę. Fani Liverpoolu mają nadzieję, że uda się wreszcie udowodnić wartość transferów, która jest w ostatnim czasie notorycznie podważana.
W zeszłym sezonie Liverpool zaliczył ligowy dublet, przez co piął się w górę tabeli, gdyby tym razem przegrał, jego szanse na grę w Lidze Mistrzów kolejnym sezonie poważnie zmaleją, a w następnej kolejce przecież trzeba będzie zmierzyć się z Arsenalem. Wcześniej jednak czerwoni zagrają o półfinał pucharu ligi z Bournemouth. United będą grać jedno spotkanie mniej i zmierzą się z Aston Villą w lidze.
Jeśli chodzi o sędziego głównego, to będzie nim Martin Atkinson. W tej kampanii Anglik sędziował 12 meczów i pokazał w nich 47 żółtych oraz 1 czerwoną kartkę. Pamiętajmy jednak, że są to derby Anglii i można spodziewać się wszystkiego. Zarówno ostrej gry i małej liczby bramek, jak i wielu goli i niecodziennych zdarzeń, tak jakby chociaż rok temu, gdzie Liverpool otrzymał aż trzy rzuty karne.
Mimo wszystko, coby nie mówić i o czym by nie napisać, to co najważniejsze zaprezentują piłkarze. Ambicję, wolę walki, charakter oraz chęć zwycięstwa. Obu zespołom są potrzebne trzy punkty i obaj menadżerowie to wiedzą. Obie drużyny podejdą specjalnie zmotywowane. Bo nikt nie odpuści takiej bitwy. A kto ją wygra, bardzo ułatwi sobie drogę ku ostatecznym sukcesie. Kto zatem zwycięży? Przekonamy się już w niedzielne popołudnie, gdy Liverpool stoczy jeden z najważniejszych pojedynków w całej kampanii.
Komentarze (3)