Eddie Howe broni Rodgersa
Eddie Howe, menadżer środowego rywala Liverpoolu wierzy, że obecny sezon nie jest jeszcze stracony dla the Reds i nawołuje, by dać szkoleniowcowi drużyny z Anfield Road kredyt zaufania.
Młody trener Bournemouth wywindował swój zespół na szczyt tabeli Championship, zaś jego piłkarze zdobyli najwięcej bramek ze wszystkich czterech najwyższych lig w Anglii.
Przed pojedynkiem na Dean Court w ramach ćwierćfinału Capital One Cup wszyscy zdają sobie sprawę, że ewentualna porażka Czerwonych z ekipą Artura Boruca przyciśnie nóż do szyji Brendana Rodgersa.
Jednakże Howe upiera się, że Liverpoolczycy otrząsną się z amoku i wrócą na właściwe tory.
- Jeśli chodzi o piłkę nożną, ludzie potrafią w bardzo krótkim czasie wpaść w sidła przesadyzmu- powiedział opiekun the Cherries.
- Brendan jeszcze kilka miesięcy temu zdobył nagrodę dla najlepszego menadżera w Anglii i w moich oczach nic nie stracił z swojego bogatego warsztatu trenerskiego.
- Moim zdaniem Czerwoni mają niesamowitego pecha. Jeśli przyjrzymy się zmaganiom z Manchesterem United to bez dwóch zdań był to bardzo dobry występ i gdyby miał się odbyć jeszcze raz, trzy punkty powędrowałyby zapewne w drugą stronę.
- Dla nas pojedynek z Liverpoolem ma charakter niemal symboliczny i zapiszę się w klubowej historii.
- Nigdy nie znaleźliśmy się w tak ważnych rozgrywkach w tak późnej fazie i przyjdzie nam się zmierzyć ze wspaniałym zespołem.
Liverpool zdobył ligowy puchar aż ośmiokrotnie i według Jordana Hendersona, piłkarza który wzniósł triumfował w nim w 2012 roku, celem jego jak i jego kolegów jest awans do czołowej czwórki Premier League.
- Jesteśmy rozczarowani, to oczywiste. Nasza postawa w lidze i Lidze Mistrzów jest daleka od tego, czegoś byśmy sobie życzyli - wyjawił wicekapitan the Reds.
- Przed nami sporo kolejek w lidze. Dodatkowo gramy jeszcze w Pucharze Anglii, Pucharze Ligi oraz Lidze Europy. Damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że uda nam się wskoczyć na miejsce premiowane awansem do przyszłorocznych rozgrywek Champions League.
- Nie składamy broni i za ciężką pracą przyjdą rezultaty - zakończył środkowy pomocnik.
Komentarze (1)