Touré ostrzega przed meczem
Kolo Touré ostrzegł Liverpool FC, mówiąc, że jeżeli The Reds chcą uniknąć gigantycznej wpadki w trzeciej rundzie FA Cup, powinni potraktować klub AFC Wimbledon jak przeciwników grających w Premier League.
Poniedziałkowy wyjazd Liverpoolu na spotkanie z drużyną Neala Ardleya grającą w League Two na mieszczącym 5 tysięcy kibiców stadionie Kingsmeadow będzie ostatnim występem iworyjskiego obrońcy w zespole przed wyjazdem na Puchar Narodów Afryki.
Touré, który obawia się, że jego miesięczna nieobecność podminuje jego szanse na przedłużenie kontraktu na Anfield, jest zdeterminowany, by pokazać się z dobrej strony, pomagając siedmiokrotnym zwycięzcom w uzyskaniu dobrego wyniku w niełatwym meczu pucharowym.
– To mój ostatni mecz przed odlotem i chcę pojawić się na Pucharze Narodów Afryki wiedząc, że dałem z siebie wszystko dla mojego klubu – powiedział Touré w wywiadzie z Echo.
– Puchar Anglii jest bardzo ważny. To też świetne zawody.
– Wygrywałem go dwukrotnie, gdy grałem w Arsenalu i jeszcze jeden raz z Manchesterem City. Mam nadzieję, że zdobędę go znowu z Liverpoolem.
– Wiemy, że przeciwko AFC Wimbledon liczyć się będą walory fizyczne.
– W tego rodzaju meczach trzeba przede wszystkim być skoncentrowanym i szanować przeciwnika. Takie drużyny trzeba respektować.
– Docierając do tego etapu rozgrywek pokazali się z dobrej strony, więc musimy się przygotowywać jak do meczu w Premier League.
– Jadąc na takie spotkanie, wiesz, że musisz dać z siebie 100% i walczyć na całego.
Będzie to najważniejszy wieczór w historii finansowanego przez kibiców AFC Wimbledon – drużyny, która w niezwykły sposób rozwinęła się, odkąd rozpoczęła działalność w Combined Counties League w 2002 roku. Klub założono w wyniku kontrowersyjnej decyzji FA sankcjonującej przeniesienie Wimbledon FC do Milton Keynes i zmianę nazwy. Od tego czasu zespół pięciokrotnie awansował, by wspiąć się z powrotem do Footbal League w 2011 roku.
The Dons doszli do trzeciej rundy pucharu pierwszy raz od czasu założenia nowego klubu, eliminując z rozgrywek York i Wycombe. Poprzednicy AFC Wimbledon zaszokowali kraj wygrywając w 1988 roku finał FA Cup przeciwko Liverpoolowi Kenny’ego Dalglisha. Touré twierdzi, że obecni gracze Wimbledonu też dobrze się zaprezentują przed kamerami.
The Reds zostali wyeliminowani z rozgrywek przez sześć zespołów grających w niższych ligach w ciągu ostatnich 15 lat, ale by znaleźć klub o trzy klasy rozgrywkowe niżej, któremu udało się pokonać Liverpool, trzeba przenieść się w czasie do 1959 roku i Worcester City.
– Mecze jak ten są jeszcze trudniejsze niż spotkania w Premier League – powiedział Touré.
– Będziemy ścierać się z piłkarzami, którzy będą grali, jakby od tego zależało ich życie.
– Będą cieszyli się z gry, a ich kibice staną za nimi murem.
– Nie będąc pod presją, dadzą z siebie wszystko. Musimy podejść do swoich zadań w tym meczu bardzo profesjonalnie.
– Musimy być silniejsi w defensywie, niż byliśmy w meczu z Leicester w Nowy Rok.
Po meczu na Kingsmeadow, Touré dołączy do kadry Wybrzeża Kości Słoniowej przed Pucharem Narodów Afryki, który odbędzie się w Gwinei Równikowej pomiędzy 17 stycznia i 8 lutego. Będzie to ostatni turniej 33-latka, który przygotowuje się do zakończenia swojej kariery międzynarodowej, w ciągu której do dzisiaj rozegrał dla swojego kraju 112 meczów.
Touré może opuścić nawet osiem meczów Liverpoolu w nadchodzącym miesiącu. Obrońca przyznaje, że wyjeżdża z mieszanymi uczuciami.
– Tego typu sytuacje, gdy musisz opuścić swój klub w środku sezonu nigdy nie należą do najłatwiejszych – powiedział Iworyjczyk.
– Co zrobić jako piłkarz? To trudne. Nie chcesz opuszczać meczów klubowych. Jednak kiedy przychodzi czas, my Afrykanie zawsze chcemy z dumą reprezentować nasz kontynent i naszą ojczyznę.
– Jestem przede wszystkim Afrykaninem, pochodzę z Wybrzeża Kości Słoniowej i jeżeli mój kraj mnie potrzebuje, nigdy nie odmówię.
– Po tym turnieju kończę jednak z kadrą. Mam nadzieję, że odejdę w dobrym stylu.
– Grałem w reprezentacji narodowej 15, 16 lat. Przeżyłem wiele wzlotów i upadków. Mam nadzieję, że mój najpiękniejszy moment w piłce międzynarodowej dopiero nadejdzie.
Kontrakt Kolo Touré, gracza który dla the Reds zagrał 37 razy po przejściu na zasadzie wolnego transferu z Manchesteru City w 2013 roku, wygasa tego lata i nie przeprowadzono jeszcze rozmów na temat jego przedłużenia. Piłkarz chciałby przedłużyć swój pobyt na Anfield na kolejny sezon, ale wie, że wyjazd na Puchar Narodów Afryki nie zwiększy jego szans na nową umowę.
– Wiem, że podczas mojego pobytu w Afryce inni gracze zagrają na mojej pozycji i nie będę w stanie pomóc drużynie – powiedział Touré.
– Jedyne co mogę zrobić, to pojechać na turniej, grać jak najlepiej, wrócić do klubu i walczyć o to, by pokazać, że w dalszym ciągu jestem piłkarzem z czołówki.
– Będę szczęśliwy, jeżeli dostanę szansę pozostania tu na kolejny rok, ale to nie zależy ode mnie. Jeżeli miałbym zostać, zakładam, że do dzisiaj coś bym już o tym wiedział.
– Nie myślę za dużo o przyszłości. Będę cieszył się każdą minutą spędzoną w tym klubie i dam z siebie wszystko.
– Moja kariera była wspaniała. Grałem dla trzech fantastycznych klubów. Będę bardzo szczęśliwy, jeżeli będę mógł dalej grać dla tej niesamowitej drużyny, ale jeżeli jedyną drogą na kontynuację kariery będzie przejście gdzie indziej – zrobię to.
Komentarze (0)