Marković o swoim występie
Lazar Marković był ostatnio bliski strzelenia bramki sezonu. W ekwilibrystyczny sposób uderzył piłkę, która wylądowała na poprzeczce. Sam Serb obiecuje, że to nie koniec jego nieprzewidywalnych prób zaskoczenia przeciwnika.
Marković strzelił bramkę w ostatnim spotkaniu z Sunderlandem, gwarantując swojemu zespołowi 3 punkty.
Jego ambicje i zaangażowanie o mały włos nie przyniosły korzyści już na początku spotkania, gdy został powalony w polu karnym. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia.
Został okrzyknięty zawodnikiem meczu. Grał na najwyższym poziomie – był kreatywny, energiczny, ciężko pracował na sukces drużyny. Brendan Rodgers podkreśla, że to z właśnie tych powodów ściągnął Serba na Anfield.
Wykazał się niesamowitą pomysłowością. Piłka skoczyła tuż przed nim, a on wyskoczył w powietrze i uderzył piłkę kopnięciem rodem z filmów karate.
Wszyscy patrzyli w osłupieniu gdzie zmierza futbolówka, a ta obiła poprzeczkę, by następnie uderzyć w plecy bramkarza i wyjść na rzut rożny.
– Jeśli piłka znalazłaby się w bramce, byłby to najładniejszy gol w mojej karierze.
– Widziałem już podobne strzały, podpatrzyłem tę technikę. Bardzo trudno jest w ten sposób strzelić gola. Jeśli spróbujesz 10 razy i raz piłka wpadnie do siatki, możesz mówić o szczęściu.
– Oczywiście zamierzałem strzelić bramkę. Nie był to tylko strzał na wiwat. Miałem nadzieję, że wpadnie, ale tak się nie stało. Nie można tego roztrząsać. Trzeba było grać dalej.
Marković strzelił pierwszego gola dla Liverpoolu w konfrontacji z Bournemouth w zeszłym miesiącu. Trafienie z Sunderlandem było jednak jego premierowym w Premier League.
– Gdy strzeliłem bramkę, byłem naprawdę szczęśliwy. Wszyscy mi gratulowali.
– To niesamowite uczucie. Czekałem długo na tę chwilę. Miałem nadzieję na przełamanie się i w końcu to nadeszło. Jestem bardzo podekscytowany.
Komentarze (1)